Jak wiele z was i my ulegliśmy czarowi domowego wypieku chleba. Od ponad roku nie kupujemy żadnego pieczywa. Dzięki naszemu piekarnikowi, spadły koszty ogrzewania w całym bloku. W kuchni piętrzą się worki z mąką. Co jakiś czas zwalczamy plagę mklików. I nigdy nam się nie nudzi.
Z okazji Światowego Dnia Chleba bochenek według przedwojennej receptury z cudownej książeczki "Praktyczne przepisy ciast drożdżowych, tortów, ciastek, cukierków, lodów i likierów" przez Różę Makarewiczową. Dzieło odznaczone złotym medalem na Wystawie hygjenicznej we Lwowie 1907 r. i na lwowskiej Wystawie kucharsko-spożywczej 1908 r., tudzież dyplomem honorowym na lubelskiej Wystawie hygjeniczno 1908. Autorka podaje, że chleb Graham "jako bardzo zdrowy i gorąco polecany przez lekarzy dla cierpiących na żołądek, chleb Grahama, pieczony bywa w rozmaity sposób. Chleb Grahama ma tę własność, że działa chłodząco i osoby żywiące się tym chlebem nigdy nie czują pragnienia"
"Chleb Graham III. 100 gramów drożdży (10 deka), 2 litrry ciepłej wody, 2 litry ciepłego mleka, 4 litry mąki śrutowej pszennej, 4 litry mąki pięknej pytlowanej, 100 gramów soli (10 deka).
100 gramów drożdży rozpuścić w 2 litrach ciepłej wody, wsypać do tego 2 litry mąki sianej pytlowanej, a 2 razowej śrutowej - wymieszać, aby grudek nie było i postawić w ciepłem miejscu, niech rośnie przez 3 kwadranse. Po wyrośnięciu rozpuścić sól w 2 litrach ciepłego mleka, wlaś to mleko do rozczynu, wsypać resztę pozostałej mąki, to jest: 2 litry pszennej , a 2 litry śrutowej mąki, wymiesić dobrze wybijając tak długo, aż zzupełnie odstanie od ręki. Postawić w ciepłem miejscu, niech rośnie od 2-3 godzin - potem wyrbiać podłużne bochenki. Posypując stolnicę razową mąką, układać w podłużne koszyki i niech rośnie 45 minut. Następnie wyrzucić na blachy, posmarować wodą i piec w piecu, ciepłym jak na bułki, przez 1 1/2 godziny"
Przepis daleki od doskonałości. Za to lektura przednia. Polecam książkę Róży Makarewiczowej. A chleby wolę Hamelmana ;-)
100 gramów drożdży rozpuścić w 2 litrach ciepłej wody, wsypać do tego 2 litry mąki sianej pytlowanej, a 2 razowej śrutowej - wymieszać, aby grudek nie było i postawić w ciepłem miejscu, niech rośnie przez 3 kwadranse. Po wyrośnięciu rozpuścić sól w 2 litrach ciepłego mleka, wlaś to mleko do rozczynu, wsypać resztę pozostałej mąki, to jest: 2 litry pszennej , a 2 litry śrutowej mąki, wymiesić dobrze wybijając tak długo, aż zzupełnie odstanie od ręki. Postawić w ciepłem miejscu, niech rośnie od 2-3 godzin - potem wyrbiać podłużne bochenki. Posypując stolnicę razową mąką, układać w podłużne koszyki i niech rośnie 45 minut. Następnie wyrzucić na blachy, posmarować wodą i piec w piecu, ciepłym jak na bułki, przez 1 1/2 godziny"
To prawda, że takie stare przepisy fajnie się czyta, ale z wykonaniem bywa różnie. Raz tylko robiłam krem orzechowy Ćwierczakiewiczowej i wyszedł mi klajster :)
OdpowiedzUsuńPS. Z tym ogrzewaniem to serio?
Ogrzewanie? Pewnie część to zasługa styropianowych płyt, ale myślę, że tak. Przynajmniej u nas w domu. No właśnie wyszło takie nie wiadomo co, ale się nie poddaję. Jeszcze się z różą zmierzę. W końcu tyle tych nagród dostała.
OdpowiedzUsuńZauroczył mnie język tego przepisu :) Ale to prawda, że takie stare przepisy to trzeba bardzo ostrożnie traktować :)
OdpowiedzUsuńZgadza sie, fajnie sie czyta takie przepisy :) Choc jak pisze Ptasia, z wykonaniem roznie bywa ;)
OdpowiedzUsuńTwoj chlebek bardzo mi sie podoba :))
Pozdrawiam!