Po prostu.
Chińska przystawka.
Wdzięczna kapusta.
Ekspresowa.
Pyszna.
Bok choy smażony po chińsku
z książki Key to chinese cooking Irene Kuo
Chińska przystawka.
Wdzięczna kapusta.
Ekspresowa.
Pyszna.
Bok choy smażony po chińsku
z książki Key to chinese cooking Irene Kuo
Składniki:
-750 g kapusty bok choy (do kupienia w delikatesach i sklepach z żywnością orientalną)
-4 łyżki oleju
-szczypta sody
-2-3 plastry wielkości pięciozłotówki imbiru
-1 łyżeczka soli
-1/4 łyżeczki cukru
-2 łyżki oleju sezamowego
Rozdzielamy liście kapusty i dokładnie myjemy, ewentualnie odcinamy końcówki. Kroimy na kawałki 3x6 cm. W garnku agotowujemy 4 szklanki wodyz łyżką oleju, wrzucamy szczyptę sody, mieszamy, by się rozpuściła. Moczymy kapustę w wodzie przez 30 sekund. Powinna lekko zbladnąć. Odcedzamy na durszlaku, spryskujemy zimną wodą. Rozgrzewamy woka. Kiedy będzie bardzo gorący, wlewamy olej, chwilę podgrzewamy, wrzucamy imbir i dociskamy. Dodajemy kapustę, energicznie potrząsamy wokiem przez 30 sekund. Dodajemy só, cukier i smażymy przez 2 minuty. Kapusta powinna być przezroczysta. Dodajemy olej sezamowy i podajemy.
Smacznego!
-750 g kapusty bok choy (do kupienia w delikatesach i sklepach z żywnością orientalną)
-4 łyżki oleju
-szczypta sody
-2-3 plastry wielkości pięciozłotówki imbiru
-1 łyżeczka soli
-1/4 łyżeczki cukru
-2 łyżki oleju sezamowego
Rozdzielamy liście kapusty i dokładnie myjemy, ewentualnie odcinamy końcówki. Kroimy na kawałki 3x6 cm. W garnku agotowujemy 4 szklanki wodyz łyżką oleju, wrzucamy szczyptę sody, mieszamy, by się rozpuściła. Moczymy kapustę w wodzie przez 30 sekund. Powinna lekko zbladnąć. Odcedzamy na durszlaku, spryskujemy zimną wodą. Rozgrzewamy woka. Kiedy będzie bardzo gorący, wlewamy olej, chwilę podgrzewamy, wrzucamy imbir i dociskamy. Dodajemy kapustę, energicznie potrząsamy wokiem przez 30 sekund. Dodajemy só, cukier i smażymy przez 2 minuty. Kapusta powinna być przezroczysta. Dodajemy olej sezamowy i podajemy.
Smacznego!
Nigdy jeszcze nie jadłam bok choy, a za Halą jest taki przyjemny sklep azjatycki... A te plastry 5-złotowe to imbiru?
OdpowiedzUsuńPtasiu, moja korektorko.
OdpowiedzUsuńTak właśnie tam kupuję bok choy, liście limonki, galangal, kolendrę, trawę cytrunową i takie tam.
:) Ja tam jeszcze kupuję ryże w dużych opakowaniach.
OdpowiedzUsuńjak tu u Ciebie ładnie i kolorowo :)
OdpowiedzUsuńJa bym posypała jeszcze sezamem :) Muszę odwiedzić ten Wasz słynny sklepik :)
OdpowiedzUsuńSzarlotku: sklepik odwiedź koniecznie. Choć i tak delikatesy Shila na Kabatach są the best.
OdpowiedzUsuńPtasiu: My też też. Czasem też w sklepiku przy Okopowej
Cytryno: dziękuję i zapraszam.
A ja, jak was tak czytam, to az chciałabym się przeprowadzić do Warszawy! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLuisafoodie, to miłe, bo zwykle mało kto (nawet z tych o się przeprowadzili) lubi to miasto. A niesłusznie.
OdpowiedzUsuńOoo, a ja do tej pory bok choy to tylko w zupie jadłam :) Ale ja mało w ogóle azjatyckich smaków mam w swojej kuchni ... jakoś tak nie po drodze mi zawsze do sklepów azjatyckich ;)))
OdpowiedzUsuń@ posłałam :)
bok choy jest jeszcze u Pana z przeszłością spod hali mirowskiej. Pod dachami na uboczu. Pan ma ogolnie więcej zieleniny. Mniejszy i troche inny asortyment. I pędy bambusa w dużej puszcze z której śmierdzi.
OdpowiedzUsuń