czwartek, 3 września 2009

Wars wita Was. Kanapka z klimatem.


W jeździe pociągiem jest dla mnie magia. Pospieszne, ekspresowe, zagraniczne i krajowe. Uwielbiam szybkie nowoczesne TGV. I te stare, rozklekotane osobowe, Mam swój ranking europejskich połączeń. Ulubiony typ wagonów. Z ciekawością korzystam z miejscowych elektriczek, kolejek. Przyklejam nos do szyby. Czytam bzdurne powieści kołysana miarowym stukotem. Marzę o dalekich podróżach.
Od jakiegoś czasu jeżdżę regularnie na pewnej trasie, której pokonanie z roku na rok zajmuje więcej i więcej. Czas lubi się dłużyć, ale to nie złudzenie. Zabieram w podróż coraz grubsze książki. Uśmiecham się do Pana z przeciwka: Weź mnie na randkę do Warsu. Rozwiążemy krzyżówkę w miesięczniku!
Wars niezmienny od lat. Duszny, zapyziały. I te nieśmiertelne zasłonki. Siadamy nieśmiało przy wytartym stoliku. Sączymy herbatę z jednorazowego kubka śmiejąc się do obtłuczonego lustra. On wyciąga z papierowej torby kanapki. Prawdziwe. Na drogę. Z tostowego chleba.

Chleb tostowy
Pullman Bread wg J. Hamelmana
Składniki (proporcję na 1 kg keksówkę)
-455 g mąki pszennej chlebowej
-23 g mleka w proszku
-11 g cukru
-23 g miękkiego masła
-272 g wody
-9 g soli
-10 g świeżych drożdży

Wszystkie składniki mieszamy w dużej misce przez około 3 minuty, do całkowitego połączenia. Wyrabiamy kolejne 5 minut, aż do dobrego rozwinięcia glutenu (oderwany kawałek ciasta powinien dać się rozciągnąć na cieniutką błonkę, która przepuści światło - jest to tak zwany test membrany).
Formujemy kulę i odstawiamy do wyrastania na około 2 godziny. Po godzinie odgazowujemy ciasto czyli rozciągamy na blacie, składamy na trzy i ponownie składamy na trzy w poprzek.
Bierzemy keksówkę lub tak zwana Pullman Pan ( czyli formę w kształcie prostopadłościanu z pokrywką) oliwimy ja. Formujemy ciasto w kule i odstawiamy na 15 minut. Po tym czasie formujemy podłużny bochenek i wkładamy do blaszki złączeniem w dół. Ciasto nie powinno sięgać powyżej połowy blaszki. Odstawiamy do ponownego wyrastania na 60-90 minut. Rozgrzewamy piekarnik do 200 st. C Przykrywamy blaszkę szczelnie pokrywka lub folią aluminiową, pieczemy około 30-40 minut, bez pary. Gorący bochenek wyjmujemy jak najszybciej z blaszki i studzimy na kratce.



Kanapki były przepyszne. Tak wyobrażam sobie 'dobre kanapki' robione przez kobiety w różowym w powieściach Murakamiego. Chleb mięciutki, delikatny. Z domowym majonezem. Gdyby takie sprzedawali w Warsie... niechby remontowali te tory po wsze czasy.

5 komentarzy:

  1. Murakamiego lubie, kanapki z takiego chleba moga byc przepyszne! :) Mam jednak odmienne zdanie co do pociagow. Od malego bylo dla mnie czyms niezwyklym jezdzic pociagami. Jezdzilam nie tylko polskimi, ale tez np. srednia klasa na Ukrainie (chyba odpowiednik naszej 2 klasy)- czyli dlugimi pociagami przystosowanymi do dalekich podrozy. W kazdym byla goraca woda, bilet byl immienny, kazdy mial miejsce, oczywiscie mozliwosc kupna poscieli (choc mielismy zawsze spiwor) itd. - o wiele lepsza podroz niz w Polsce w normalnym pociagu. Stad moje rozczarowanie - nadal lubie jezdzic, ale czasem jest to nieznosna koniecznosc. Drogo w porownaniu z tym co sie oferuje. Niedawno bylam swiadkiem, jak wszyscy na korytarzu stali bo nie bylo miejsc, ale dwa przedzialy konduktorskie byly puste... Twoj opis jest piekny i romantyczny. Jednak wprowadzilam wiele zmian w PKP :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahaha, piękna historia, aż mi się zateskniło za kawą z Warsa i światem oglądanym spoza tych nieśmiertelnych, niepowtarzalnych firanek...
    no i za kanapką z chleba tostowego zatęskniło mi się...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ziji ciekawe co piszesz. Niedawno spotkałam znajomego właśnie w pociągu. Wakacje spedił na Ukrainie. I powiedział: Tam to jeszcze jest dziwnie, te ich pociągi...I tu była cała historia co tam w tych pociagach. A PKP cóż...

    OdpowiedzUsuń
  4. rzeczywiście z klimatem te kanapki
    lubię jeździc pociagiem, czasem
    innym razem - bywa to strasznie męczącewczoraj obserwowałam przez szybę pociągu ogromną ulewę, ciekawa byłam czy zmoknę.. ale na szczęście przestało padac zanim dojechałam na miejsce

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznaje, ze ja za tymi tych starymi, rozklekotanymi wagonami nie przepadam niestety ;) Za to TGV zawsze i wszedzie :) Szwajcarskie pociagi sa ok, choc wiadomo - w I klasie najprzyjemniej, niestety... I w dunskich pociagach sie zakochalam, choc w godzinach szczytu moglo by byc troche wiecej wagonow ;)
    A kanapka na droge koniecznie! :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin