Wczoraj czytając moją ulubioną gazetę, rozmarzyłam się. Marta Gessler pisała o koktajlach. W czasach kiedy nie było wielu kawiarni, a te które były proponowały zwykle galaretkę z rodzynkami z chłodzonej lady, Koktajl Bar na placu Unii Lubelskiej, to było to. Pobliska Zielona Budka bywała zamknięta zimą. Chodziłam tam z rodzicami. Lubiłam panie w białych fartuchach, które zawsze zadawały nieśmiertelne pytanie: Na kefirze? Na mleku czy na śmietanie? Najczęściej brałam ten na kefirze. Pani chochlą nalewała z wiadra czegoś owocowego, potem chlup kefiru. I za chwilę już mogłam cieszyć się swoim koktajlem, nawet zimą. To tam opijałyśmy zdanie egzaminów do liceum i pewnie niejeden licealny sukces. Zresztą na specjalne okazje brałyśmy czasem ten na śmietanie...Lubię koktajle. Kiedyś byliśmy posiadaczami pracowniczego ogródka działkowego. W sezonie dzban z truskawkowym koktajlem niemal codziennie stał na stole. Lubię też wiśniowy, malinowy, z czarnej porzeczki. A odkąd pojawiły się w polskich sklepach inne owoce, komponuję różne, często zaskakujące mieszanki. Z samych owoców. Lub z dodatkiem mleka, maślanki. Ostatnio też na słono...
Koktajl kolendrowy
Kolejna propozycja dla miłośników kolendry. Polecam też z miętą, koperkiem lub natką pietruszki.
-litr maślanki lub kefiru
-kilka kostek lodu
-garść listków kolendry
-szczypta soli
-sok z połowy cytryny
Wrzucamy do blendera i miksujemy. Natychmiast pijemy. Orzeźwiający dodatek do dań kuchni indyjskiej i nie tylko.
pomysl fajny,ja poprosze z mieta :)) kolendry nijak polubic nie potrafie....
OdpowiedzUsuńkolendrę używam do mięs i ryb, więc tak jak Gosia preferuję miętowy, chociaż ....tup,tup...z kolendrą też się piszę :)( w czasie tuptania z balkonu urwałam kolendrę i zmieszałam z łykiem kefiru w osobistej rozdrabniarce - pycha :D )
OdpowiedzUsuńRobiłam podobne z miętą i bazylią, z kolendry jeszcze nie było.
OdpowiedzUsuńA' propos wspomnień: ja lubiłam te desery z rodzynkami ;) I w tych barach zawsze tak specyficznie pachniało... Papierosami, starą wykładziną i bitą śmietaną.
Ale mi sie zebralo na wspomnienia przez te koktajle na Placu Unii! Pamietam, ze na poczatku liceum chodzilysmy tam dosc czesto, pozniej juz rzadziej, ale nie wiem czemu.
OdpowiedzUsuń