Kiedyś nie lubiłam kolendry. Wydawała mi się mydlano-mdła. Dopiero smak indyjskich i tajskich dań nauczył mnie doceniać to zioło. Teraz mogę dodawać ją do wszystkiego. Dotąd żałowałam, że nie można jej kupić w pęczkach jak natki. W tym roku postanowiliśmy zasiać ją na grzędzie. Wyrosła, oj wyrosła. Niestety świeżego zioła nie da się przechować. Suszone to już nie to samo. Ale taki chutney...siedzi w lodówce już tydzień.
Chutney z kolendry
Chutney z kolendry
-szklanka listków kolendry (mocno upakowana)
-1 zielona ostra papryczka (ja dodałam czerwonej, bez uszczerbku dla koloru, dałam jej pół bo miałąm wyjątkowo ostrą sztukę;-) drobno posiekana, bez nasion i skórek
-1 łyżka drobno posikanego świeżego imbiru
-1 łyżeczka miodu lub cukru
-1/2 łyżeczki soli
-sok z połowy cytryny
-1 zielona ostra papryczka (ja dodałam czerwonej, bez uszczerbku dla koloru, dałam jej pół bo miałąm wyjątkowo ostrą sztukę;-) drobno posiekana, bez nasion i skórek
-1 łyżka drobno posikanego świeżego imbiru
-1 łyżeczka miodu lub cukru
-1/2 łyżeczki soli
-sok z połowy cytryny
Wszytkie skłądniki wrzucamy do blendera i miksujemy na jednolitą papkę. Jeśli potrzeba można dodać odrobinę wody. Przechowywać w lodówce. Polecam do indyjskich potraw z ryżu, chapati.
W tej postaci może stanowić bazę do bardziej wymyślnych kolendrowych sosów.
Bardzo fajny pomysl! Ja kolendre moge zawsze, wszedzie i do wszystkiego ;) A do tej pory najczesciej robilam z niej pesto.
OdpowiedzUsuńCo do przechowywania ziol, to mrozone o wiele lepiej smakuja niz suszone, wiec moze warto sprobowac i z kolendra? Choc mrozonych ziol uzywam najczesciej do dan 'gotowanych', ale czemu nie.
A jako, ze ogordka nie posiadam, to kupuje kolendre wlasnie w peczkach, choc nie zawsze wyglada tak, jak bym sobie tego zyczyla... ;)
Pozdrawiam!
Ja bym sie bardzo chciala do kolendry przekonac. Bardzo. No i nijak mi to nie idzie. Moze ja mam jakies uczulenie na nia?
OdpowiedzUsuńMozna miec uczulenie na kolendre? :) Musze sie wziac w garsc :)
Pozdrowki!
e.
kolendre albo sie lubi albo nie,ja od lat mimo kilkukrotnych podejsc nie umiem sie do tego smaku przekonac i przestalam robic podejscia do polubienia jej,jest jedna z niewielu rzeczy,ktorych nie jadam i nie lubie i tak pozostanie......ale pomysl sam w sobie jest extra i dla kogos wlasnie,kto lubi,to rewelka dodawac lyzeczke tego do potrawy...
OdpowiedzUsuńMmm, skąd to znamy ;) Spróbuj też dodać trochę kokosa, i/lub jogurtu.
OdpowiedzUsuńJa do Indii nie znosiłam kolendry, teraz kocham. Podróże to dobra metoda na różne takie :)
A tak! Kolendrę się lubi albo nie.
OdpowiedzUsuńI Polko, Gosiu nawet w książce tak napisali. Dla przedstawicieli drugiej grupy proponują ten sam chutney z natki pietruszki.
Bea: a próbowałaś upraw balkonowo-parapetowych? Nam w zesżłym roku nawet wyrosła. A co do mrożonej, owszem próbowałam, ale rzeczywiście tylko do dań gotowanych.
Ptasia: z kokosem jak najbardziej tak! Dostaliśmy taki nawet gotowy, amerykański ;-)
Probowalam, ale zuzywam kolendre w takich olosciach, ze musialabym ja wysiac we wszystkich skrzynkach niestety ;)
OdpowiedzUsuńZ kolendrą jest jak z kuminem. Po pierwsze też jest na
OdpowiedzUsuńK", po drugie można polubić raczej tylko we właściwym zestawieniu. Kuminu nie znosiłem póki próbowałem przyprawić nim mięso robione po europejsku. Kolendry nie ceniłem póki nie spróbowałem jako posypki na indyjskich kremach z soczewicy i fasoli. Podobnie jest być może także z kimchi - też na "K" i też zaraża tylko w pewnych kombinacjach. GN jeszcze się kimchi nie zaraziła, ale to kwestia czasu...
Tak jak Bea pisze - mrozić! Znosi takie traktowanie równie dobrze jak natka pietruszki :)
OdpowiedzUsuńAleż ja się naszukałam przepisu na chutney kolendrowy! :) Znalazłam tylko u Ciebie. nie wiem skąd go wzięłaś, ale strasznie Ci dziękuję. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia z Monachium!