niedziela, 22 lutego 2009

Weekendowa piekarnia #20 - inspiration



To dwudziesta edycja weekendowej piekarni. Bardzo pięknej akcji wspólnego pieczenia chleba, która mnie przywodzi na myśl koło gospodyń wiejskich, którego, po cichu, zawsze chciałam być bywalczynią. I chyba weekendowa piekarnia to takie Koło Gospodyń Wiejskich i wioska to nie byle jaka, bo globalna. Ostatnio nie udawało mi się dołączyć. A to on królował w kuchni, a to wypatrzyłam sobie jakiś przepis w książce. Tym razem też tak trochę było, ale pomyślałam, że da się to połączyć. Jeśli gospodyni pozwoli, dołączę się w nietypowy sposób. Oto Miche Poilane, ale w wersji Petera Reinharta z " The Bread Baker's Apprentice". Piekarnia dwudziesta. Całkiem dorosła. Niech każdy idzie swoją drogą.

Poilane-Style Miche
Poprzedniego dnia on zrobił starter:
-100g zakwasu pszennego razowego hydracji 100%
-130g mąki pszennej razowej z której odsiano 10% otrąb
-60g wody w temp. pokojowej
Wszystkie składniki zmieszał w misce, aż powstała zwarta kula. Ciasto wyrabiał przez 3 minuty na oprószonej mąką stolnicy. Wyrobione włożył do naoliwionej miski, obtoczył, by całe było pokryte warstewką tłuszczu. Przykrył szczelnie folią i odstawił do fermentacji na 6 godzin. A następnie włożył do lodówki.
Następnego dnia wyjął starter i rzucił niedbałe: "Twoja kolei kochana" i poszedł biegać.
Miałam godzinę na wylegiwanie i kawę.
Po tym czasie:
Do miski wsypałam 460g mąki pszennej razowej odsianej (na sicie zostało około 10% otrąb) oraz starter pocięty na dwanaście kawałków dolewając po trochu 250-310 g letniej wody wyrobiłam dość miękkie ciasto. Przełożyłam je na obsypaną mąką stolnicę i wyrabiałam 15 minut, tak by na koniec zrobić test membrany. Gdy go zdało, włożyłam je do naoliwionej misy i przykryłam folią. Pozwoliłam mu fermentować około 4 godziny. W tym czasie prawie podwoiło objętość, choć było dość leniwe. Wyjęłam je ponownie na stolnicę, rozpłaszczyłam i uformowałam kulę, którą przełożyłam do wysypanego mąką kosza. I w tym czasie jak zwykle trafiła mi się przeszkoda, musiałam wyjść z domu i bałam się, że nie wrócę na pieczenie. Tu wkroczył do akcji on i podjął męska decyzję o włożeniu chleba do lodówki. Rzecz jasna w folii.
Po powrocie:
Wyjęłam chleb. Lekko spryskałam wodą, przykryłam ściereczką i zostawiłam do wyrastania na 4 godziny.
Na godzinę przed planowanym pieczeniem nagrzałam piekarnik z kamieniem do 260st. C.
Wyrośnięty on wyłożył na posypaną mąką deskę, ja zrobiłam nacięcia. Piekliśmy z parą w temp. 235 st.C przez 40 minut, gapiąc się w okno piekarnika z kubkami parującej herbaty.
A teraz czekamy.
Oj będzie trudno!
Update:
Chleb jest wspaniały. Na pewno go jeszcze upieczemy. Dziś środa, a on (chleb) nadal dobry. A oto i środek:

3 komentarze:

  1. Wspaniale się czyta opis wykonania waszego chleba :) A bochenek pierwsza klasa, wzór na skórce najbardziej mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda pięknie i też bardzo mi się podobają te nacięcia są wyjątkowa piękne
    Jest mi bardzo miło że piekliście razem z nami

    OdpowiedzUsuń
  3. Robi wrażenie, gratuluję! Mój nie jest tak piękny, ale za to smaczny niebywale...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin