niedziela, 16 lutego 2014

Gotowanie po chińsku

Jakiś czas temu L. podarował mi najnowszą książkę Fuschii Dunlop Spodoba ci się rzucił, Może wreszcie zaczniesz gotować po chińsku miał na myśli. Po chińsku, a właściwie po Dalekowschodniemu jemy przynajmniej kilka razy w tygodniu i gotuje  zawsze On. Jakoś nie bardzo lubię się z tym strasznym wokiem wielki, osmolony, okropnie wygląda na szafce, chiński tasaczek z rdzewnej stali, budzi podobne uczucia Czy nie mógłbyś tego, gdzieś schować głębiej? Gdy jednak przejrzałam Every Grain of Rice, stwierdziłam, że to książka dla mnie. Już sama okładka wzorek z ziarenek ryżu zachęca co przejrzenia. Autorka w bardzo przystępny sposób przybliża gotowanie Państwa Środka, a w zasadzie redukuje je do kilku prostych zasad i składników. Kilka osób pytało mnie czy potrzeba dużo wymyślnych przypraw, dziwnych ingrediencji do potraw z tej książki. No właśnie nie. Sos sojowy, ocet ryżowy, olej sezamowy, pasta chili z fasoli, czosnek, zielone cebulki, imbir i większość dań jest nasza. Uważajcie tylko na złodzieja szczypiorów! Wszystkie te produkty, dodam, że te same których używa autorka, kupicie w pierwszym lepszym azjatyckim sklepiku i  w internecie.
Na pierwszym zdjęciu widać wszystkie moje chińskie książki, każdą polecam, chociaż z dwóch pozostałych nie gotowałam, a jedynie jadłam. Niektóre przepisy znajdziecie na blogu w zakładce Kuchnia chińska. Na drugim zdjęciu pokazałam podstawowe przyprawy. Może z czasem uda mi się więcej o nich napisać i uzupełnić o te brakujące.
Macie ochotę na chińską przygodę? Postanowiłam przerobić wszystkie przepisy z książki, niech sobie L. nie myśli. Większość zdjęć w tym cyklu będzie należała do paskudnych. Jemy zwykle wieczorem, a przez lata prowadzenia bloga udało mi się udoskonalić tylko sztukę gotowania. Zresztą jak widać, mam ciężkie warunki pracy. Jeśli Was to nie martwi, zróbcie sobie dobrej zielonej herbaty i ruszamy!
Dziś zupa  i mała przystawka. Gdyby nie to, że zupa gotuje się kilka godzin, można powiedzieć ekspresowy posiłek. Moją ulubioną chińską surówkę pokazałam tutaj i zupełnie nie rozumiem, czemu nie zrobiła oszałamiającej kariery w internecie. I tak właśnie wygląda nasz chiński posiłek: danie, dwie surówki/przystawki. Serwujemy  też ryż biały lub częściej brązowy gotowany bez soli, metodą ziarno:woda 1:1,25 ( w przypadku brązowego nieco więcej wody), aż cała woda zostanie wchłonięta.
 Sałatka z pieczonego bakłażana z czosnkiem
Huo shao qie zi

-2 średnie bakłażany
-2 łyżeczki jasnego sosu sojowego
-2łyżeczki octu Chinkiang
-1-2 łyżki oleju z chili* wraz z osadem (daję nieco mniej)
-1-2 łyżeczki drobno siekanego czosnku (można przepuścić przez praskę, ale nie mówcie L.)
-1/2 łyżeczki prażonych ziaren sezamu
-2 łyżki siekanych drobno zielonych cebulek (biała i zielona część)

Bakłażany nakłuwam widelcem, układam na blasze i piekę około 40 minut w temp.180 st. Skóra powinna być pomarszczona, a miąższ miękki. Można wykorzystać do tego ciepło resztkowe piekarnika po pieczeniu chleba albo  grillować bakłażana.
W miseczce mieszam wszystkie składniki sosu.
Bakłażany studzę, obieram ze skórki, usuwam gniazdka nasienne, najwięcej jak się da. Robiąc to pierwszy raz zrozumiałam skąd wzięły się te wszystkie kawiory z bakłażana. Następnie miąższ bakłażana palcami rozdzielam na długie pasma.
Wkładam do miseczki, zalewam sosem i gotowe.
Chiński rosół z jagodami goji 
Qing dun niu rou

-700g mostka wołowego lub szpondra
-50g nieobranego imbiru
-1,25 litra bulionu drobiowego
-75ml wina Shaoxing (nie ma na zdjęciu, do kupienia w sklepach azjatyckich)
-1 łyżka pieprzu syczuańskiego
-2 łyżki jagód goji, opłukanych
-spora garść natki kolendry

W dużym garnku zagotowujemy wodę, do wrzątku wkładamy umyte mięso, ponownie doprowadzamy do wrzenia i gotujemy 5 minut.  Mięso płuczemy, garnek myjemy. Do czystego garnka wkładamy mięso, zalewamy bulionem, winem, dodajemy korzeń imbiru, wcześnie delikatnie zgnieciony uderzeniem wałka, pieprz. Ewentualnie dodajemy wody, by przykryć mięso. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień do minimum i gotujemy pod przykryciem 3-4 godziny. W tym czasie spokojnie można iść na wielopokoleniowy spacer. Przed podaniem wyciągamy mięso, chwilę studzimy i kroimy na paski 1,5x5 cm. Mięso dodajemy do wywaru, wrzucamy jagody goji i gotujemy jeszcze 10 minut. Podajemy posypane obficie kolendrą. Doprawiamy dipem wedle uznania. Zauważcie, że zupa nie zawiera soli, pasta chili jest wystarczająco słona.
 Dip do zupy

-1 łyżka oleju
-4 łyżki pasty chili z fasoli (na zdjęciu w plastikowym słoiku), dla mnie stanowczo za dużo, dałam dwie
-2 łyżeczki drobniutko posiekanego świeżego imbiru
-1-2 łyżeczki oleju sezamowego (z prażonego sezamu)

Na patelni podgrzewamy olej, imbir i pastę, gdy zacznie pachnieć wyłączamy, dodajemy olej sezamowy i przekładamy do miseczki. Ostre!

* olej z chili to też popularna chińska przyprawa. Przepisów znajdziecie wiele, ale L. upiera sie przy tym jedynym: 
-szklanka oleju (ryżowy, z orzeszków ziemnych, kukurydziany)
-1/4 szklanki pokuszonych (w melakserze) papryczek syczuańskih papryczek chili Facing Heaven (szukaliśmy ich ponad rok i znaleźliśmy w Londynie, więc możecie użyć innych, chociaż jak ja to zrobiłam, było wielkie aj waj. Tajskie piri piri są moim zdaniem za ostre)
-ew.łyżeczka pieprzu syczuańskiego, plaster imbiru
 Olej rozgrzewamy, dodajemy do gorącego imbir i pieprz, wyłaczamy, studzimy 10 minut i dodajemy chili. Studzimy, przelewamy do słoiczka i przechowujemy w butelce.

To co przerabiacie ze mną książkę?

9 komentarzy:

  1. Bardzo chetnie:) Dzieki za przepisy. Musze sie tylko zaopatrzyc w paste chili z fasoli. I niestety, tu w Portugalii, nie latwo o szczypior. Pozdrawiam AniaPP

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, bez szczypioru nie wyobrażam sobie życia. Ale masz za to mnóstwo dorszowych wycieraczek, zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja tez uwielbiam szczypior :) Niedlugo bedziemy mieli wysyp nowych cebul, wiec jakas nadzieja. W zeszlym roku udalo mi sie zdobyc nasiona szczypioru, z wakacji w Grecji, notabene odmiany White Lisbon, wiec bede sadzic, jak tylko przejda ulewy i ziemia bedzie suchsza. Dorszowe wycieraczki to bacalhau, prawda? :) Ciekawa jestem potrawy z bacalhau w Twoim wydaniu. Na pewno byloby oryginalne, bo ja prawde mówiac chcialabym zjesc/przygotowac bacalhau metodami nie tradycyjnymi. Potrzebuje inspiracji:) Pozdrawiam serdecznie. AniaPP

      Usuń
    2. Bacalhau zwykle jednak tradycyjnie przygotowywałam: pasteis, zupa (to mam na blogu). Raz była też tortilla, ale dla mnie zbyt to było za dużo. Niestety miewam wycieraczkę raz na ruski rok, przy okazji wycieczek do ...Luksemburga. Ciekawostką jest, że z Portugalii wycieraczki nie przywieźliśmy.

      Usuń
  3. kusi! zobaczymy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak :)
    Chińsko/tajsko/azjatycko spotyka się tu z wieeelkim entuzjazmem i w ogóle nie wiem czemu od, o rety, przed-świąt tak nie gotowałam,kiedy to było.. To zjemy ten gar bigosu i uzupełniam zapas chili i limonek. I kolendrę kupię, o, resztę mam, przerabiamy Narzeczono książkę, tak tak tak :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Limonek to tu nie będzie.Mam jedną tajską księgę, to dopiero byłoby wyzwanie!

      Usuń
    2. Może być bez limonek ;) Moja tajska księga to też wyzwanie, objętościowo zwłaszcza, chyba ze 2 sosy z niej zrobiłam bo mnie lekko przerosła ta cegła (w dodatku różowa ;)), ale może czas i za nią się wziąć, hmm.. :-) W każdym razie po bigosie "zupka chińska" :-)

      Usuń
  5. Uwielbiam te mala rasie na zdjeciach!

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin