Pod ostatnim postem o chlebie znalazłam taki oto komentarz: Oj, co ja bym dała za to aby móc piec i nie chodzić do pracy... Z takim czasem jak mój - na 12 do 22 nie da się upiec nic oprócz drożdżowca, a i to rzadko...
Niewiele myśląc wzięłam karteczkę i ołówek...i oto jest. Ewelajno specjalnie dla Ciebie. Chleb na zakwasie.
No nie było tak łatwo, bo L. stwierdził, że nie mamy wszystkich danych: Ale o której ona idzie spać? A wstaje o której? Nie no ja tak nie mogę. A żytni zakwasowy, nie to nie można. Nasz mistrz i przyjaciel rodziny ;-) Jeffrey H. nie zaleca lodówkowania, bo oto się tu rozchodzi dla zytnich zakwasowych, bo kwaśnieją, ten jednak wyszedł wyjątkowo dobry. Zjadłem trochę tego chleba, całkiem dobry odpowiedział na moją uwagę Gdzie podziało się pół chleba.
Ewelajno przyjęłam założenie, że przynajmniej półtorej godziny po powrocie do domu jesteś jeszcze na nogach. A rano masz trochę czasu, ot powiedzmy wstajesz o 9-tej.

Chleb na żytnim zakwasie ze słonecznikiem i całymi ziarnami żyta
J.Hamelman
Chleb pokazywałam już wcześniej. Tym razem zrobiłam go z całymi ziarnami żyta i upiekłam w foremce, aby oszczędzić na czasie, można oczywiście zrobić go tradycyjnie, ale wtedy koszyk należy wyłożyć ściereczką dobrze obsypaną mąką. Piekłam też z dodatkiem 1/8 łyżeczki suchych drożdży, dla kontroli czasu. Można bez.
Dzień przed pieczeniem godz: 9:00-10:00 robimy zakwas i namaczamy ziarna żyta.
-90 g mąki żytniej typ 1400 lub razowej
-70 g wody
- 10 g aktywnego żytniego zakwasu
Wszystkie składniki mieszamy do uzyskania gładkiego ciasta i odstawiamy pod przykryciem na 12-14 godzin. Czyli akurat jak wrócisz z pracy będzie gotowy.
Namoczka:
-75 g ziarna żyta
-75 g wrzącej wody
- 3 g soli
Dodatkowo przed wyjściem do pracy można uprażyć słonecznik i odważyć mąkę z solą, a osobno wodę, tak by tuż po powrocie zabrać się za chleb.
Ciasto właściwe godz: 22:15
-290 g mąki pszennej chlebowej
-90 g prażonego ziarna słonecznika
-215 g wody
-7 g soli
-1/8 łyżeczki suchych drożdży
-7 g słodu jęczmiennego
-namoczka
-zakwas
Zostawiamy ciasto pod przykryciem na 1 godzinę do fermentacji czyli do godz: 23:30
Po tym czasie formujemy podłużny bochenek i wkładamy do wysmarowanej olejem i wysypanej gruba mąką formy. Przykrywamy ściereczką i wkładamy do worka foliowego, a następnie do lodówki. Jeśli chcesz piec bez drożdży ( i chodzisz później spać) to zostaw na godzinę do wyrastania w temp. pokojowej i potem wstaw do lodówki.
Rano o godz: 9:00
Chleb wyjmujemy z lodówki i odstawiamy, by się ogrzał. Piekarnik rozgrzewamy do 240 st. C. Pieczemy z parą przez 15 minut. Następnie obniżamy temperaturę do 220 st. C i pieczemy dalsze 30 minut. Jeśli chleb zbyt szybko się rumieni obniżamy o dalsze 1o stopni lub wkładamy blachę pod górną grzałkę. Studzimy na kratce. Jeśli pragniesz grubszej skórki, można chleb wyjąć z formy i wstawić na kwadrans do stygnącego piekarnika.
Tak po prawdzie, zostawiłam go na dłużej, bo zapomniałam i potem pękł mi trochę przy krojeniu.
Godz: 10:45 chleb gotowy. Smacznego.
Kasiu,śliczny!
OdpowiedzUsuńWiesz,mnie też śmieszą niektóre komentarze,że gotuje się i piecze tylko będąc w domu.
Chlebowo się zrobiło na blogach.Jesienny czas...
gdzie nie spojrzeć tam chleb :))
OdpowiedzUsuńjeden wspanialszy od drugiego!
Narzeczono! Piękny chleb! Zgadzam się z tym, co napisała Amber:) U nas też chleby;)
OdpowiedzUsuńUściski!
Ja często słyszę, ze mam czas na poieczenie chleba bo w domu siedzę ...a ja nie siedzę ...a teraz rzekłabym mam bardzo cięzki okres ...a w domu i tak pachnie chlebem:) ....bo sobie wszystko organizuję:) z karteluszkiem w ręce:) pozdrawiam ciepło i porywam kromeczkę:)
OdpowiedzUsuńKasiu (nawet nie wiedziałam, że jesteś Kasią...)zrobiło mi się ogromnie miło, bo taki chleb na życzenie to nie byle co:). Teraz nie pozostaje nic innego jak rozpisać i zrobić. A wstaję o 7.30-8, bo szkoda czasu. Bardzo, bardzo Wam dziękuję:)To naprawdę miłe:). Ogromnie.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, tu nie chodzi o brak organizacji, bo gdybym nie miała w ogóle czasu, to nie piekłabym nic i nic nie gotowała, nawet nie prowadziłabym bloga. I gdzieś się stołowała. Czasami też upiekę chleb. Mam mnóstwo pracy jeszcze poza pracą, więc i tak to co robię, to więcej niż zrobiłby ktoś inny - jestem przekonana. A, że Was śmieszą... Trudno i... szkoda.
ewelajno: ale chyba cie nie zdenerwowałam? Uznałam twoje godziny pracy sami nie lada wyzwanie, nie są typowe. Dlatego spróbowałam czy się uda. Piekłam znowu chleb tą metodą tym razem z orkiszu i innych ziarenek i polecam polecam polecam.
OdpowiedzUsuńKasiu, skądże:) Jestem zaszczycona:). Naprawdę. Muszę tylko wyhodować zakwas - znów, bo mój dwulatek wiosną został przeze mnie zaniedbany, ale to dłuższa historia... Zrobię na pewno - obiecuję najpierw sobie, później Tobie. Dziękuję jeszcze raz całego . Przykro mi było tylko po wypowiedziach A i A, bo wzięłam je bardzo osobiście - ot taka natura...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco!
Oj Ty Gospodarna Kasiu chyba lubisz wyzwania! Widać chcieć to często i móc :)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem mistrzem organizacji, o, np. teraz chleb mi wyłazi z foremki a piekarnik jeszcze się grzeje, ale co tam :)
Serdeczności :)
Amber: Tym razem komentarz mnie nie rozśmieszył, tylko był wyzwaniem. Godziny Ewelajny naprawdę są nietypowe. Natomiast Ewelajno i dziewczyny ten spoósb na chleb jest naprawdę dobry i niekłopotliwy i sama już kilka razy tak piekłam: ostatnio orkiszowo-żytni z 4 ziarnami, pycha.
OdpowiedzUsuńMyślę, że raczej nie chodziło o to, że Ewelajna nie ma czasu : dowód jej piękny blog, tylko rosnięcie wypadąło jej w pracy lub podczas snu.
Moniko: No to to było wyzwanko, ale wyzwania owszem. Cały weekend remontowalismy stary dach, we włosach mam smołę.
Nie wiem, pod którym chlebem żytnim napisać komentarz, wybrałam ten, bo zakochałam się w nim od pierwszego przeczytania. :) Uwielbiam chleby żytnie, a Twoje (Wasze?) przepisy są niesamowite. Jednak...2 miesiące temu upiekłam pierwszy chleb, na drożdżach, chyba najprostszy z możliwych...Ale i tak byłam dumna! Udało mi się też upiec przeróżne bułeczki, jednak chleb na zakwasie to wyzwanie. Przeraża mnie produkcja zakwasu, ale chyba się targnę na ten czyn i spróbuję, bo ostatnio nic innego nie robię w wolnej chwili tylko przeglądam przepiy tutaj zamieszczone.
OdpowiedzUsuńMaziu, Bardzo bardzo mi miło. Jakbys miała jakies konkretne pytania pisz tu lub na maila. Postaram się zawsze odpowiedzieć.
OdpowiedzUsuńA ja wykorzystalam Kasiu pomysl z moczonym/gotowanymi calymi ziarnami zyta (i slodem tez) i musze powiedziec szczerze re-we-la-cja!
OdpowiedzUsuń