Mojej prababci za bardzo nie pamiętam. Podobno jak byłam bardzo mała, na mój widok robiła migusiem znak krzyża, wznosiła oczy ku niebu i krzyczała: Zabierzcie ode mnie to diable rogate. Już wtedy musiała wyzierać z moich ciemnych oczek prawdziwa natura.
Po prababci zostało mi bardzo niewiele. Kwiecista, żorżetowa szmatka, z której mama uszyła mi fantastyczną spódnicę dla flerki. Z paskiem. I bawełniana, pięknie haftowana halka, którą nosiłam pod spódnicą w czasach fascynacji Anią z Zielonego Wzgórza.
Nie pamiętam jej krytego prawdziwą strzechą domu tuż przy kościele. Ani kredensu z szybkami z prawdziwych kryształów. Ani patchworkowych makatek, które zdobiły ściany. Nie widziałam nigdy jej pięknych kwiecistych sukienek z mnóstwem zaszewek i marszczeń.
Nigdy nie jadłam barszczu z jabłek, który szykowała domownikom o świcie idąc w pole. Nie zakradałam się też cichaczem do chłodnej komody, gdzie w wielkim wiklinowym koszu zawsze czekały na dzieci ciastka. Po jednym na dzień.
Za to namiętnie piekę i chowam ciastka. W pudełkach, puszkach, dla i przed domownikami. Zawsze znajdują.
Po prababci zostało mi bardzo niewiele. Kwiecista, żorżetowa szmatka, z której mama uszyła mi fantastyczną spódnicę dla flerki. Z paskiem. I bawełniana, pięknie haftowana halka, którą nosiłam pod spódnicą w czasach fascynacji Anią z Zielonego Wzgórza.
Nie pamiętam jej krytego prawdziwą strzechą domu tuż przy kościele. Ani kredensu z szybkami z prawdziwych kryształów. Ani patchworkowych makatek, które zdobiły ściany. Nie widziałam nigdy jej pięknych kwiecistych sukienek z mnóstwem zaszewek i marszczeń.
Nigdy nie jadłam barszczu z jabłek, który szykowała domownikom o świcie idąc w pole. Nie zakradałam się też cichaczem do chłodnej komody, gdzie w wielkim wiklinowym koszu zawsze czekały na dzieci ciastka. Po jednym na dzień.
Za to namiętnie piekę i chowam ciastka. W pudełkach, puszkach, dla i przed domownikami. Zawsze znajdują.
Wszystkie przepisy na ciastka pochodzą z książki Michela Suasa, która chciałoby się powiedzieć wpadła mi ostatnio w ręce. Ponieważ książka waży ponad trzy kilogramy, trudno mi się sobie wyobrazić, że wpada w czyjeś ręce i ten ktoś wychodzi bez szwanku. Powiem tak ktoś sprawił mi książkowy prezent. To jest książka, której od dawna szukałam. Wreszcie autor wyjaśnia dlaczego ciasto jest kruche, skąd się bierze jego ledwie wyczuwalna elastyczność i co zrobić, by nie rozlało się podczas pieczenia, a pozostało idealnie okrągłe. Jest też rozdział o spulchniaczach, właściwościach cukru i takie tam techniczno-chemiczne szczegóły. Dlatego nie zmieniajcie proporcji. Ciastka będą słodkie, jak wszytko co amerykańskie. Takie właśnie mają być. W końcu po jednym na dzień.
Idealne ciastka owsiane
-70g masła-145g brązowego cukru muscavado (jasny lub ciemny)
-32g jajek (1 małe)
-3,5g ekstraktu z wanilii (1 łyżeczka)
-100g mąki pszennej chlebowej
-3,5g proszku do pieczenia
-1-2 g sody oczyszczonej
-1g soli
-85g płatków owsianych górskich
-72-73g rodzynek
Masło ucieramy z cukrem, aż masa będzie jednolita, nie za długo. Powoli dodajemy jajko roztrzepane z wanilią. W misce łączymy suche składniki, oprócz rodzynek. Mieszamy niedbale z masą maślaną. wsypujemy rodzynki, dokładnie mieszamy. teraz ciasto wykładamy na pergamin i toczymy z niego wałek średnicy takiej jakie chcemy mieć ciastka, wiedząc że się trochę powiększą. Zawijamy, rolujemy i wkładamy do lodówki lub zamrażarki, aby ciasto stężało. Zimne ciasto kroimy cienkim nożem lub tasakiem na krążki grubości 1-1,5 cm. Staramy się nie spłaszczać walca. Układamy na blasze wyłożonej papierem. Pieczemy w temp. 160-170 z termoobiegiem przez 12-15 minut. Studzimy na kratce. Przechowujemy w szczelnym pudełku.
Doskonałe ciastka z czekoladą
-70g masła
-44g cukru
-53g brązowego cukru muscavado
-32g jajek
-1,5 g ekstraktu z wanilii
-100g mąki pszennej chlebowej
-1g sody
-1,5g soli
-110 posiekanej gorzkiej czekolady
Postępujemy jak wyżej. Z tym, że w miejsce rodzynek dodajemy czekoladę.
Kruche ciastka z korytkami i rozmarynem
-100g mąki pszennej chlebowej
-76g mąki kukurydzianej
-67g cukru
-67g koryntek (bardzo drobne rodzynki)
-2g świeżego, posiekanego bardzo drobno rozmarynu
-95g masła
-1,5g ekstraktu z wanilii
-22g żółtek (1 żółtko)
Mieszamy obie mąki, sukier, koryntki, rozmaryn wraz z masłem. Całość będzie przypominać piaskową masę. Dodajemy żółtko wraz z wanilią. I wyrabiamy krótko. Z ciasta formujemy walec, który schładzamy w lodówce. Walec kroimy na krążki grubości 1 cm. Układamy na blasze wyłożonej papierem i pieczemy z termoobiegiem przez 14 minut w temperaturze 160 st. C.
Ostatnio mam manie ciasteczek owsianych. przepis sobie zachowam ;)
OdpowiedzUsuńtosmy se zgraly....
OdpowiedzUsuńmyslalam ostatnio o tych aszych ciastach owsianych cosmy se w luksie wypiekly i od paru dni... pieke ciastka.... to owsiane z rodzynkami, to kukisy orzechowe...
a wszystkie przepisy modyfikuje zastepujac cukier cassonade brune! pycha
Gospodarna Narzeczono jakie fajne te małe ciasteczka:)
OdpowiedzUsuńZjadłabym takie nie powiem - więc tak skubne sobie po jednym z każdego rodzaju a ty udasz, że nie widzisz.
serdecznie pozdrawiam
Uwielbiam takie ciasteczka:)
OdpowiedzUsuńNiezla ceglowka z tej ksiazki :) Cale szczescie, ze Cie nie przygniotla :)))
OdpowiedzUsuńCiasteczka pyszne i sliczne, wszystkie bez wyjatku. A moznaby tak dwa na dzien? :))
Pozdrawiam!
Przepis na idealne ciastka owsiane, a tam podane "3,5 proszku do pieczenia", fajnie, ale czego, łyżeczek czy gram? Pytam, bo przeca różnie ludzie podają jak i czym odmierzać składniki :P
OdpowiedzUsuńO, le chat!
OdpowiedzUsuńJa tez tego kocura skądś znam ;)
OdpowiedzUsuń"Po jednym na dzień", "chłodnej komody"... wzruszyłam się:) Ja bardzo dobrze pamiętam swoją prababcię i sposób w jaki wspominasz swoją przypomina mi moją. To taki "smak" czasu, który już nie istnieje.
OdpowiedzUsuńCzy mogłabym dostać takie jedno ciastko:)? Jakiekolwiek, zapewne wszystkie są pyszne...
Małgo: A ty myślisz że ja te ciastka teraz piekłam? Muscavado to wasza cassonada zrobiłam już kiedyś reaserch.
OdpowiedzUsuńEwelosa, proszę bardzo.
Majka: po jednym i już. Tak prawdziwa cegła.
Caracordata: poprawione. Ja jestem z tych wagowych raczej a nie łyżkowo-szklankowych.
Mamusia i Belgia: To mójn ulubiony kot: nie drapie, nikogo nie uczula i lubię jego język ;-) Takich kotów przyjmę każdą ilość.
Patrycja: a wiesz, że ta komoda to było całe pomieszczenie, nie żaden mebel.
Idealna Narzeczono ;) kupuje wszystkie te przepisy i na bezczelnego piec będę... Bo ja też lubie piec i chować. Szczegolnie takie, co tak swojsko wyglądają :*
OdpowiedzUsuńJa tez nie pamiętam prawie moich prababć... Nie wiem, czy żałuję. W ogóle mało o nich wiem.
OdpowiedzUsuńA ciasteczka - poezja! Na jednym by się nie skończyło. ;)
Strasznie ciekawa jestem tych wszystkich lekko chemicznych szczegółów z owej księgi! :)
Pozdrawiam!
Twoje wspomnienia, Kasiu... ;) Ciacha wszystkie mi się widzą, choć najbardziej te ostatnie, tylko dostać koryntki to jak zawsze sztuka. Myślisz, że ciut większe rodzynki by im zaszkodziły?
OdpowiedzUsuńNo co Ty? Nie wpadłabym na to, fajnie:)
OdpowiedzUsuńPtasiu: mówisz masz. Koryntki firmy Helios w dawnej Remie tysiąc w podziemiach tańsze, a droższe w chudziutkiej pani w Żółtym Cesarzu wiesz gdzie?
OdpowiedzUsuńMniam... uwielbiam uwielbiam ciasteczka owsiane i ten przepis tez z przyjemnoscia wyprobuje. No i marze teraz tez o ksiazce, bo jestem bardzo ciekawa tej teorii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo :)
Misia
Świetne pomysły na ciacha! Ta ksiązka musi być super :) Chętnie podpatrzę sobie różne przepisiki:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Wiem gdzie i jedno i drugie: dzięki :)!
OdpowiedzUsuńNarzeczono- to chyba komora była,a nie komoda...? - Tak się mówiło na takie pomieszczenie-spiżarnię u mojej babci, która też barszcz z jabłek domownikom gotowała... Lubiłam go. A zamiast ciastek były tam suszone jabłka, gruszki, śliwki... Ech, przywołałaś wspomnienia!
OdpowiedzUsuńFajne ciasteczka :) Zawsze warto miec takie w domu z przypadku niezapowiedzianych gości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Świetna historia o babci. Książka kucharska, ponad trzy kilogramy, to rewelacja. Takie tomisko, ile to przepisów.
OdpowiedzUsuńPrzywołałaś i moje wspomnienia, co prawda o babci Marysi (nie prababci, o niej nic nie wiem, jaka szkoda!). Miała mnóstwo sukienek wełnianych z obciąganymi guzikami i też trzymała w komorze (ona ją nazywała "tamto mieszkanie") ciastka w dużym wiklinowym koszu, wyłożonym beżowym pakunkowym papierem. Były tam serduszka, kółeczka, romby: jedne cienkie, wypieczone, inne blade, grube. Smaczniejsze były wypieczone, było ich mniej.
OdpowiedzUsuńTe się wyławiało, grzebiąc małą dziecięcą rączką w koszu.
A barszcz z jabłek?
Do dziś mi się śni ten smak...
PS. Gratuluję Ci pysznych ciasteczek i kolekcjonowania wspomnień.
Ryszard? Bo może my z tego samego drzewa?
OdpowiedzUsuńGospodarna może? Choć ja jestem niegospodarny, ale narzeczony.
OdpowiedzUsuńno to wypieklam wcozrja te twoje owsiane... ale nie moglam sie powstrzymac i zmodyfikowalam... nie bede przeciez jesc cukru. Tak wiec 100 gr cassonade bylo ok; tylko wez na Boga pomysl o tych co wagi nie maja...przed podaniem przepisu, pomysl o malgosiette i podaj ile to w lyzeczkach np... bo troche sode czulam na jezyku... a poniewaz pozarlam wszystkie rodzynki to polupalam czarna czekolade. i pomimo tych niedorobek byly pycha, pan skonsumowal pol sloja czytajac BD.
OdpowiedzUsuńa i jeszcze, gorskie to jakies specjalne? z ciupaszkom?hej
Małgo, cassonade to muscavado naucz się wreszcie! A szklankowych nie podaje bo wierze w wagę. Płatki górskie to płatki gniecione tudzież rolled, a nie zwykłe cięte. Nie wiem jakie są Quakery sprawdzę. Cukru jest tyle bo to wpływa na odpowiednią chrupkość.
OdpowiedzUsuńMasz racje,ze wszystko co amerykanskie jest slodkie.
OdpowiedzUsuńMozna do tego przywyknac a czasami jak np. przyciasteczkach slodycz musi byc!
Napracowalas sie ale efekt piekny :)
Przepisy rownie interesujace!
cudowna opowieśc
OdpowiedzUsuńa już tym bardziej ciasteczka. na jednym nie potrafiłabym poprzestac..
Pięknie snujesz swoje opowieści.
OdpowiedzUsuńCiastka wypróbuję, bo z tęsknoty mam ochotę na coś słodkiego właśnie... żeby sobie gorzkie dni osłodzić.
bardzo podobała mi się opowieść...i ciastka też ładne :)
OdpowiedzUsuńupiekłam owsiane i z czekoladą (z koryntkami nie, bo nie doczytałam o żółtym cesarzu :)
OdpowiedzUsuńponieważ miały byc jedzone następnego dnia, nie wsadziłam do puszek i to był błąd, owsiane przestały chrupać, zmiękły. na szczęście nie wpłynęło to na smak, były pyszne! zniknęły w zastraszającym tempie.
Zrobiłam idealne ciasteczka owsiane z rodzynkami, a także z czekoladą. Obie wersje pyszne i zdecydowanie do powtórzenia:).
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się także do tych z koryntkami i rozmarynem, ciekawią mnie.
Dzięki za przepisy:)
Pozdrawiam.
Majana