piątek, 16 kwietnia 2010

Pies pocieszyciel. Urodziny. Ciastka.

Był sobie pies. Pies pocieszyciel. I mieszkał w mieście. Pies był mały, miasto duże. Rożnica była, rzekłabym, kolosalna. Może dlatego państwo nazwali go Pchła? W odpowiednim języku rzecz jasna. Miasto było ogromne, przynajmniej z psiej, przyziemnej perspektywy. Gdy pies zadzierał do góry głowę nie widział nieba, a tylko ciągnące się w nieskończoność okna. Za to gdy wyglądał przez okno swojego loftu w pięknej dzielnicy, zaciskał z przerażenia małe oczka, jego wzrok nie sięgał bowiem chodnika, a okna wydawały się ciągnąć w dół, w nieskończoność. A hałasy dochodziły do niego nieustannie: trąbiło, szumiało, zgrzytało i pies wie co jeszcze. Ach jaka szkoda, ze nie potrafił zamknąć swoich psich uszek. W jego domu nigdy nie było nudno. Pan i pani mieli zawsze mnóstwo pomysłów. Chyba byli, jak to się mówi troszkę szaleni. Nigdy nie zapomni jak pani przyniosła na swoich szczupłych ramionkach wielkie pluszowe konisko. Od razu się zaprzyjaźnili, koń co prawda nie miał jednego ucha, ale mogli bawić się do woli. To nic ze był sztuczny. Bawili się przez cały dzień, a pan latał za nimi z jakimś czarnym pudelkiem przy oku. Pan chyba lubił to pudełko, tak jak on swojego konia. Pewnie byli przyjaciółmi. Pies lubił tez spacery. Zjeżdżali długo zgrzytająca winda. Na dole tłoczyły się różnobarwne i pachnące wszelako stopy mieszkańców miasta. Uważał, by nikomu nie wejść pod nogi. I te zapachy. Curry, sushi, pooh, dim sum, pizza, garbage, fajita, boom, soup. Słyszał te sowa z ust państwa i tak nazywał w psich myślach unoszące się wokół aromaty. Wesoło merdał białym ogonkiem i biegał po parku otoczonym ze wszystkich stron wieżowcami. O przygodach małego psa w wielkim mieście można poczytać na jego blogu. Tak tak, to bardzo nowoczesny pies. Choc naprawdę malutki.

Calkiem niedawno pies obchodził swoje pierwsze psie urodziny. Byl kon, byli państwo, byl psi tort ze świeczka. A juz niedługo czeka go niespodzianka. Dostanie pierwsza w życiu paczke, a w niej pudełko domowych psich ciastek. W kształcie ...ach tak, czy nie tak wygląda ten pies z sąsiedztwa. Prawdziwe psie ciastka o pysznym zapachu wątroby.

Domowe ciastka dla psow

Proporcje na jedna blaszke małych ciasteczek

-100g maki pszennej razowej
-30g platkow owsianych
-60g surowej wątroby (ja uzylam kurzej)
-kawałek eko-kostki bulionowej
-1 jajko przepiórcze
-2 lyzki wody

Płatki rozdrobniłam w melakserze. Z watrobki usunelam zylki (ciasto potem sie zle dzieli) i rozdrobniłam ja w melakserze. W misce wymieszałam wszystkie składniki na gładkie, lepkie ciasto. Naprawdę lepkie. Rozwalkowalam i wykroiłam jamniki przy pomocy foremki od Basi, dolepiłam i jedynie uszy. Jamnik bez uszu wydal mi sie taki niejamniczy. Ulozylam na papierze do pieczenia i piekłam przez godzine w temp. 160 st. C. Pachniało...no coz psimi ciastkami. No i nie wiem jak smakują, poczekam na opinie psa.


24 komentarze:

  1. Kasiu, to chyba tylko u Ciebie można było znaleźć psie ciasteczka :))) Ale pomysłowa z Ciebie Babeczka :)))

    Zaraz idę rzucić okiem na blog o psie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Padlam z wrazenia :)) Tego to ja bym sie nie spodziewala... Piesek na pewno bedzie zadowolony :))

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, że ja już nie mam swojego czworonożnego Przyjaciela, bo pewnie ucieszył by się z takich ciastek
    tym bardziej, że był właśnie takim długim jamniorkiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie ciacha! A czy psiaczek poczęstuje swoich państwa kilkoma ciasteczkami? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu, dziękuję Ci! To jest pierwsza rzecz, która mnie rozchmurzyła od tych kilku dni:)
    Nie wiem czemu czytając pomyślałam "brzmi jak NY", weszłam na blog i cóż...NY! A filmik z urodzin (i muzykaa;-) mi bardzo poprawił nastrój...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu, cudne są :) I pomysł, i ciacha. Zaraz wysyłam linka znajomym jamniorolubom.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ wielki uśmiech wywołałaś na mojej twarzy :) radość niesamowitą!

    Gdy tylko będę bliżej swojej Luny kochanej, to obowiązkowo jej takie ciastka zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno byłam z Facetem u jego ciotki, która akurat miała 6-tygodniowe jamniczki królicze długowłose na wydanie i wspominała właśnie o psich ciastkach :D nawet nas częstować chciała :P

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurcze takie małe Norki! ... kiedyś pieklam ciasteczka dla psów ale nie były takie urodziwe!!! :)))
    Piękne, pozdrawiam!
    ps. moja Norka i Kama chciałyby mieć takich sąsiadów...

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, no jestem pod wrażeniem!:))
    Swietne ciacha dla pupilka :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. UWAGA PSIARZE: Nie wiem jak dlugo ciastka mozna przechowywac i czy nie w lodowce. To byl eksperyment, wezcie to pod uwage!

    OdpowiedzUsuń
  12. Gospodarna, cudny wpis!
    Nie tylko przywołuje uśmiech na twarz, ale sam pomysł..
    ciekawe, co by na takie ciastka powiedział mój pies!

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie dotarłam tu dziś po raz pierwszy i na pewno będę wracac! Piękna historyjka o psie, a ciasteczka bez uszu nie byłyby równie piękne. Jednak pies musi miec uszy.

    OdpowiedzUsuń
  14. to moze jak sie troche ogarniemy upieke takie dla Ermione?
    ostatnio byli u nas znajomi z trojka dzieci i nagle slycze glos ojca " sarah nie jedz jedzenia kota".... dla Dzikotkatez cos upichcisz?

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie ma narazie znakow jak paczka doszla, tzn czy nie zasmierdly na przyklad. Ale jasne upieke. Cos sie poszuka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Prawie mi sie lezka zakrecila w oku, cudna historia, prawdziwa, dobrze ze prawdziwa. Niech maluchowi wyjdzie na zdrowie! Ciesze sie ze mialam swoje 2 grosze w tak wspanialy przedsiewzieciu Kasiu!
    Pozdrowienia sle z Tej Pragi :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mój pies Lolek też by polubił te ciastka, ale w rozmiarze maxi. Co za psiarski pomysł, a nie zostało jedno? Ale, ale... duży pies ma zjadać małego jamnika? Czy jest jakiś psi Freud? No dobrze, niech go skosztuje tylko, ale nie pogryzie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Pozwoliłam sobie wykorzystać przepsi na psie ciasteczka tutaj http://jamniki.eadopcje.org/start oczywiście z podaniem źródła. Pozdrawiam Isadora

    OdpowiedzUsuń
  19. Kasia, ja sie pewnie czepiam, ale mam podlinkowane chyba wszystkie komentarze...

    Nie dosc ze Sos dla Jamnikow uzywa Twoich zdjec, to jeszcze podaje zrodlo przepiszu z "bloga" bez tytulu podajac adres tinyurl - co mnie osobiscie wkur~^* i musze sie tu wykrzyczec :D

    OdpowiedzUsuń
  20. News został usunięty. A co do wkurzania to mnie wkurza jak się nie pisze że jest zakaz kopiowania. Proste jak konstrukcja cepa.

    OdpowiedzUsuń
  21. Taka informacja jest. I to jak wół skoro już uciekamy się do nieprzyjemnych powiedzonek. A wystarczyłoby zwykłe przepraszam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak istotnie jest przeszukałam znajduje się na dole, a szkoda. Powinna być umieszczona w bardziej widocznym miejscu. Nie zauważyłam, więc grzecznościowo poinformowałam. Nie sądziłam ze tak będę obcesowo potraktowana. Wystarczyło napisać uwagę, ze np życzy się sobie podania nazwy bloga. I wskazanie że jest takowe zastrzeżenie, które jest w mało widocznym miejscu (mam nadzieję, ze nie zostało dadane teraz). Chyba nie warto być grzecznym i informować, bo się będzie tak potraktowanym.

    Aaaa jeszcze...
    oto zwykłe przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak i również "...Czekam do jutra na usunięcie.". Chyba mamy inne pojęcie o źródle, było podane, wystarczyło napisać że chodzi o tytuł (podlinkowany lub nie). I to na tyle.

    Pozdrawiam i miło mi że mogłam odświeżyć wątek sprzed roku, miałam nawet zamiar sprawdzić przepis, a potem dołożyć swoją opinię. Trudno poszukam innego.

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin