Był sobie pies. Pies pocieszyciel. I mieszkał w mieście. Pies był mały, miasto duże. Rożnica była, rzekłabym, kolosalna. Może dlatego państwo nazwali go Pchła? W odpowiednim języku rzecz jasna. Miasto było ogromne, przynajmniej z psiej, przyziemnej perspektywy. Gdy pies zadzierał do góry głowę nie widział nieba, a tylko ciągnące się w nieskończoność okna. Za to gdy wyglądał przez okno swojego loftu w pięknej dzielnicy, zaciskał z przerażenia małe oczka, jego wzrok nie sięgał bowiem chodnika, a okna wydawały się ciągnąć w dół, w nieskończoność. A hałasy dochodziły do niego nieustannie: trąbiło, szumiało, zgrzytało i pies wie co jeszcze. Ach jaka szkoda, ze nie potrafił zamknąć swoich psich uszek. W jego domu nigdy nie było nudno. Pan i pani mieli zawsze mnóstwo pomysłów. Chyba byli, jak to się mówi troszkę szaleni. Nigdy nie zapomni jak pani przyniosła na swoich szczupłych ramionkach wielkie pluszowe konisko. Od razu się zaprzyjaźnili, koń co prawda nie miał jednego ucha, ale mogli bawić się do woli. To nic ze był sztuczny. Bawili się przez cały dzień, a pan latał za nimi z jakimś czarnym pudelkiem przy oku. Pan chyba lubił to pudełko, tak jak on swojego konia. Pewnie byli przyjaciółmi. Pies lubił tez spacery. Zjeżdżali długo zgrzytająca winda. Na dole tłoczyły się różnobarwne i pachnące wszelako stopy mieszkańców miasta. Uważał, by nikomu nie wejść pod nogi. I te zapachy. Curry, sushi, pooh, dim sum, pizza, garbage, fajita, boom, soup. Słyszał te sowa z ust państwa i tak nazywał w psich myślach unoszące się wokół aromaty. Wesoło merdał białym ogonkiem i biegał po parku otoczonym ze wszystkich stron wieżowcami. O przygodach małego psa w wielkim mieście można poczytać na jego blogu. Tak tak, to bardzo nowoczesny pies. Choc naprawdę malutki.
Calkiem niedawno pies obchodził swoje pierwsze psie urodziny. Byl kon, byli państwo, byl psi tort ze świeczka. A juz niedługo czeka go niespodzianka. Dostanie pierwsza w życiu paczke, a w niej pudełko domowych psich ciastek. W kształcie ...ach tak, czy nie tak wygląda ten pies z sąsiedztwa. Prawdziwe psie ciastka o pysznym zapachu wątroby.
Proporcje na jedna blaszke małych ciasteczek
-100g maki pszennej razowej
-30g platkow owsianych
-60g surowej wątroby (ja uzylam kurzej)
-kawałek eko-kostki bulionowej
-1 jajko przepiórcze
-2 lyzki wody
Płatki rozdrobniłam w melakserze. Z watrobki usunelam zylki (ciasto potem sie zle dzieli) i rozdrobniłam ja w melakserze. W misce wymieszałam wszystkie składniki na gładkie, lepkie ciasto. Naprawdę lepkie. Rozwalkowalam i wykroiłam jamniki przy pomocy foremki od Basi, dolepiłam i jedynie uszy. Jamnik bez uszu wydal mi sie taki niejamniczy. Ulozylam na papierze do pieczenia i piekłam przez godzine w temp. 160 st. C. Pachniało...no coz psimi ciastkami. No i nie wiem jak smakują, poczekam na opinie psa.
Calkiem niedawno pies obchodził swoje pierwsze psie urodziny. Byl kon, byli państwo, byl psi tort ze świeczka. A juz niedługo czeka go niespodzianka. Dostanie pierwsza w życiu paczke, a w niej pudełko domowych psich ciastek. W kształcie ...ach tak, czy nie tak wygląda ten pies z sąsiedztwa. Prawdziwe psie ciastka o pysznym zapachu wątroby.
Proporcje na jedna blaszke małych ciasteczek
-100g maki pszennej razowej
-30g platkow owsianych
-60g surowej wątroby (ja uzylam kurzej)
-kawałek eko-kostki bulionowej
-1 jajko przepiórcze
-2 lyzki wody
Płatki rozdrobniłam w melakserze. Z watrobki usunelam zylki (ciasto potem sie zle dzieli) i rozdrobniłam ja w melakserze. W misce wymieszałam wszystkie składniki na gładkie, lepkie ciasto. Naprawdę lepkie. Rozwalkowalam i wykroiłam jamniki przy pomocy foremki od Basi, dolepiłam i jedynie uszy. Jamnik bez uszu wydal mi sie taki niejamniczy. Ulozylam na papierze do pieczenia i piekłam przez godzine w temp. 160 st. C. Pachniało...no coz psimi ciastkami. No i nie wiem jak smakują, poczekam na opinie psa.
Kasiu, to chyba tylko u Ciebie można było znaleźć psie ciasteczka :))) Ale pomysłowa z Ciebie Babeczka :)))
OdpowiedzUsuńZaraz idę rzucić okiem na blog o psie :)
Padlam z wrazenia :)) Tego to ja bym sie nie spodziewala... Piesek na pewno bedzie zadowolony :))
OdpowiedzUsuńszkoda, że ja już nie mam swojego czworonożnego Przyjaciela, bo pewnie ucieszył by się z takich ciastek
OdpowiedzUsuńtym bardziej, że był właśnie takim długim jamniorkiem :-)
Boskie ciacha! A czy psiaczek poczęstuje swoich państwa kilkoma ciasteczkami? :)
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję Ci! To jest pierwsza rzecz, która mnie rozchmurzyła od tych kilku dni:)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu czytając pomyślałam "brzmi jak NY", weszłam na blog i cóż...NY! A filmik z urodzin (i muzykaa;-) mi bardzo poprawił nastrój...
Kasiu, cudne są :) I pomysł, i ciacha. Zaraz wysyłam linka znajomym jamniorolubom.
OdpowiedzUsuńAleż wielki uśmiech wywołałaś na mojej twarzy :) radość niesamowitą!
OdpowiedzUsuńGdy tylko będę bliżej swojej Luny kochanej, to obowiązkowo jej takie ciastka zrobię :)
Niedawno byłam z Facetem u jego ciotki, która akurat miała 6-tygodniowe jamniczki królicze długowłose na wydanie i wspominała właśnie o psich ciastkach :D nawet nas częstować chciała :P
OdpowiedzUsuńO kurcze takie małe Norki! ... kiedyś pieklam ciasteczka dla psów ale nie były takie urodziwe!!! :)))
OdpowiedzUsuńPiękne, pozdrawiam!
ps. moja Norka i Kama chciałyby mieć takich sąsiadów...
Wow, no jestem pod wrażeniem!:))
OdpowiedzUsuńSwietne ciacha dla pupilka :)))
UWAGA PSIARZE: Nie wiem jak dlugo ciastka mozna przechowywac i czy nie w lodowce. To byl eksperyment, wezcie to pod uwage!
OdpowiedzUsuńGospodarna, cudny wpis!
OdpowiedzUsuńNie tylko przywołuje uśmiech na twarz, ale sam pomysł..
ciekawe, co by na takie ciastka powiedział mój pies!
Właśnie dotarłam tu dziś po raz pierwszy i na pewno będę wracac! Piękna historyjka o psie, a ciasteczka bez uszu nie byłyby równie piękne. Jednak pies musi miec uszy.
OdpowiedzUsuńto moze jak sie troche ogarniemy upieke takie dla Ermione?
OdpowiedzUsuńostatnio byli u nas znajomi z trojka dzieci i nagle slycze glos ojca " sarah nie jedz jedzenia kota".... dla Dzikotkatez cos upichcisz?
Nie ma narazie znakow jak paczka doszla, tzn czy nie zasmierdly na przyklad. Ale jasne upieke. Cos sie poszuka.
OdpowiedzUsuńPrawie mi sie lezka zakrecila w oku, cudna historia, prawdziwa, dobrze ze prawdziwa. Niech maluchowi wyjdzie na zdrowie! Ciesze sie ze mialam swoje 2 grosze w tak wspanialy przedsiewzieciu Kasiu!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia sle z Tej Pragi :-)
Mój pies Lolek też by polubił te ciastka, ale w rozmiarze maxi. Co za psiarski pomysł, a nie zostało jedno? Ale, ale... duży pies ma zjadać małego jamnika? Czy jest jakiś psi Freud? No dobrze, niech go skosztuje tylko, ale nie pogryzie.
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie wykorzystać przepsi na psie ciasteczka tutaj http://jamniki.eadopcje.org/start oczywiście z podaniem źródła. Pozdrawiam Isadora
OdpowiedzUsuńKasia, ja sie pewnie czepiam, ale mam podlinkowane chyba wszystkie komentarze...
OdpowiedzUsuńNie dosc ze Sos dla Jamnikow uzywa Twoich zdjec, to jeszcze podaje zrodlo przepiszu z "bloga" bez tytulu podajac adres tinyurl - co mnie osobiscie wkur~^* i musze sie tu wykrzyczec :D
News został usunięty. A co do wkurzania to mnie wkurza jak się nie pisze że jest zakaz kopiowania. Proste jak konstrukcja cepa.
OdpowiedzUsuńTaka informacja jest. I to jak wół skoro już uciekamy się do nieprzyjemnych powiedzonek. A wystarczyłoby zwykłe przepraszam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak istotnie jest przeszukałam znajduje się na dole, a szkoda. Powinna być umieszczona w bardziej widocznym miejscu. Nie zauważyłam, więc grzecznościowo poinformowałam. Nie sądziłam ze tak będę obcesowo potraktowana. Wystarczyło napisać uwagę, ze np życzy się sobie podania nazwy bloga. I wskazanie że jest takowe zastrzeżenie, które jest w mało widocznym miejscu (mam nadzieję, ze nie zostało dadane teraz). Chyba nie warto być grzecznym i informować, bo się będzie tak potraktowanym.
OdpowiedzUsuńAaaa jeszcze...
oto zwykłe przepraszam.
Tak właśnie napisałam w mailu.
OdpowiedzUsuńTak i również "...Czekam do jutra na usunięcie.". Chyba mamy inne pojęcie o źródle, było podane, wystarczyło napisać że chodzi o tytuł (podlinkowany lub nie). I to na tyle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miło mi że mogłam odświeżyć wątek sprzed roku, miałam nawet zamiar sprawdzić przepis, a potem dołożyć swoją opinię. Trudno poszukam innego.