Zwykle wstawała bladym świtem. Do dnia, bo kto widział tyle leżeć w łóżku. W podomce w drobniutką kratkę krzątała się po kuchni pomrukując religijne pieśni. Lubiła, by zanim wszyscy wstaną obiad był już podgotowany. Sznycelki, gołąbki, pierogi robiła w ilościach hurtowych. Miało się wrażenie, że same wychodzą spod jej palców. Lubiłam stanąć sobie z boku i przyłączyć się do lepienia, posłuchać nowinek, plotek z miasteczka i po raz kolejny jakiejś rodzinnej opowieści. Pamiętaj ciasto musi być luźne, mawiała. Sklejone pierogi układałyśmy na żółtej kraciastej ściereczce mocno oprószonej mąką: 100, 200 a nawet 500, gdy akurat zbliżała się wigilia. Partiami wrzucała je na osolony wrzątek, gotowała trzy minuty po wypłynięciu, wykładała na talerze i kładła kawałki masła, by się nie kleiły. A potem to już nawet nie musiała wołać, zaraz wpadali na jedzenie. Taka była ta nasza babunia.
Ciasto na pierogi Babci Lodzi
Na pół kilo mąki należy wziąć około 2/3 szklanki ciepławej wody i dwie szczypty soli. Zagnieść luźne ciasto. Ciasto na początku się klei i wydaje się, że jest za dużo wody. Cierpliwie zagniatamy i w końcu otrzymujemy gładkie, bardzo miękkie i rozciągliwe ciasto. Należy je cieniutko rozwałkować. Szklaneczką do espresso ( lubię pierogi małe) wycinany krążki i nakładamy łyżeczką dowolny farsz. Zlepiamy brzegi. Gotowe pierogi układamy na ściereczce. W dużym garnku zagotowujemy wodę. Pierogi wrzucamy na osolony wrzątek po kilkanaście. Czekamy, aż wypłyną, a następnie dajemy im się pogotować 3 minuty. Gotowe wyławiamy łyżką cedzakową.Ciasto jest naprawdę bardzo miękkie i delikatne.
Na zdjęciu pierogi z mięsem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.