tag:blogger.com,1999:blog-45835302008071687502024-02-19T20:00:49.990+01:00Na kruchym spodzieBlog kulinarny z mnóstwem wycieczek osobistych i marnymi zdjęciami.Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.comBlogger382125tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-30606126203566280542016-02-23T11:42:00.000+01:002016-02-23T11:42:05.920+01:00Batony muesli, lepszego czasu nie będzie<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRPi6Rzmcc854_9FLGxJar-MxMw2z-H6-2c978-DRjTgehqlycReMLexlf8sSSbl20XaabROECktj7kQfKeTDKHEsS1KvLcJKv1oxanJ1y6un7x7S3iMjdyoeMFembGczRRzXmYK5ZXc4/s1600/batony.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRPi6Rzmcc854_9FLGxJar-MxMw2z-H6-2c978-DRjTgehqlycReMLexlf8sSSbl20XaabROECktj7kQfKeTDKHEsS1KvLcJKv1oxanJ1y6un7x7S3iMjdyoeMFembGczRRzXmYK5ZXc4/s640/batony.jpg" width="478" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Napisałabyś jakiegoś posta rzucał czasem L. przed wyjściem do pracy. J. puszczała wirtualne oko, zapraszając do swojej cyklicznej zabawy. Ja i mama będziemy czytać, pisz, pisz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A ja ciągle czekałam na lepszy czas. Kiedyś nauczę się robi zdjęcia, a może i grzebać w tych<i> hateemelach</i>. Kiedyś będę bardziej zorganizowana i zaplanuję godzinę w tygodniu na blogowy relaks. Kiedyś nie będę miała akurat prania do wywieszenia, pieluchy do zmiany i dziobów do nakarmienia. Kiedyś nie będzie mnie korciło, by zacząć nową książkę, skończyć szydełkową robotę i zagnieść kolejne drożdżowe. </div>
<div style="text-align: justify;">
Spojrzałam na śpiącego niemowlaka i wielką blachę batonów muesli machniętych tuż po pierwszym spacerze. A może lepszego czasu nie będzie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dla wszystkich tych, którzy tu czasem zaglądali, komentowali i czasem wytykali błędy w przepisach. Dziękuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQrWiBACsc4YvlX4vFlI5yuQz-J7TX4hx9aMVslcGn5US9GpUXJ_BcmcbBIJ9Rxuebrhq1_fo4jhGr-zFd4kz4znlC1c7RLYzM1iiHvU1Y7vGM28L-eKAl1YdlEMd51VWp8PRt_NeTBkM/s1600/IMG_3903.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQrWiBACsc4YvlX4vFlI5yuQz-J7TX4hx9aMVslcGn5US9GpUXJ_BcmcbBIJ9Rxuebrhq1_fo4jhGr-zFd4kz4znlC1c7RLYzM1iiHvU1Y7vGM28L-eKAl1YdlEMd51VWp8PRt_NeTBkM/s640/IMG_3903.JPG" width="478" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjobj4DLHbvsxejqffgBIEFmuxGYV27Mx72NyH6hwyjkhq6rC6Fp480fmdUaudp-FJClOyi1Slz4Gs9BsTUStT8cgeelTMdYkfXojZId03eHg7me64eMogMQj-mrlpRN-OkWcV8OGo4COQ/s1600/IMG_3906.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><b>Poranne batony muesli albo granola </b></div>
<br />
Porcja na jedną piekarnikową blachę, około 16 batonów <br />
<br />
-300g płatków owsianych (mieszanka zwykłych i górskich)<br />
-100g poppingu z amarantusa<br />
-100g orzechów włoskich<br />
-50g wiórków kokosowych<br />
-50g ziaren słonecznika<br />
-100g suszonej żurawiny<br />
-100g małych rodzynek<br />
<br />
-150g masła<br />
-100g cukru trzcinowego<br />
-2 łyżki miodu<br />
-1/2 puszki slodzonego mleka skondensowanego<br />
-sok z jednej pomarańczy<br />
-1-2 łyżeczki esencji waniliowej <br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Suche składniki mieszamy w dużej misce. Pozostałe rozpuszczamy w garnku na małym ogniu. Wlewamy do miski z suchymi, dokładnie mieszamy. Wyrzucamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, dobrze rozpłaszczamy, wyrównujemy. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 130 st.C i pieczemy godzinę. Studzimy 15 minut i kroimy. Połamane, pokruszone, suszymy w cieple resztkowym, kruszymy i przekładamy do słoika jako granole.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W zasadzie można użyć dowolnej mieszanki bakalii, ziaren. Mleko skondensowane można zastąpić skondensowanym mlekiem roślinnym własnej roboty, miód syropem klonowym, melasą. Gdy bardziej upieczemy batony na przykład w 160-180 st.C całość, połamana upodobni się do granoli.</div>
<br />
<br />
<br />Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-80212101576847856312014-09-03T11:29:00.000+02:002014-09-03T11:29:09.135+02:00A co do pudełka? Słone ciasto z różnościami<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglx4n1DAKVWGqNwERdng7HAuOOZ2YvoXnhJsyKAYK7PCq7HshdIjuDZIRiSvHx1FYW37tIuwDiD0EGv4FFEfUN6iLScvrI9eTS-VC01FC9LGwBDl1SBxtVrKMTjUnNWimoEExJpivhRcI/s1600/IMG_8527.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglx4n1DAKVWGqNwERdng7HAuOOZ2YvoXnhJsyKAYK7PCq7HshdIjuDZIRiSvHx1FYW37tIuwDiD0EGv4FFEfUN6iLScvrI9eTS-VC01FC9LGwBDl1SBxtVrKMTjUnNWimoEExJpivhRcI/s1600/IMG_8527.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie stanęłam jak dotąd przed problemem jak wykarmić niejadka. I patrząc na błysk w oku pędraka na widok produktów spożywczych, nic nie wskazuje na to, że stanę. Chociaż wszystko się może zmienić. Tym, którzy borykają się z problemem, serdecznie polecam książkę <a href="http://www.empik.com/usmiechnij-sie-siadamy-do-stolu-juul-jesper,p1045731599,ksiazka-p" target="_blank">Jespera Juula "Uśmiechnij się! Siadamy do stołu"</a>, chyba kwintesencję moich prywatnych i gabinetowych przemyśleń o trudnościach z jedzeniem. No, z jednym małym wyjątkiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak zanim uda wam się, zaprosić dziecię do stołu, moja propozycja do lunchowego pudełka dla szkolniaka, który nie cierpi kanapek. Słone ciasto z dodatkami. Moje było w wersji dla korpoludka, więc z grzybami, które możecie zastąpić podprażonymi na suchej patelni orzechami, suszonymi figami lub śliwkami, dowolnym twardym lub półtwardym serem, podgotowanymi warzywami, a nawet kawałkami dobrej wędliny. Zestaw dodatków jest dowolny. Ruszcie głową mamy! Spytajcie dziecko o zdanie. A nawet zaproście do wspólnego pieczenia. Zamiast ciasta upieczcie babeczki, łatwiejsze do trzymania w małej ręce! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlv6Y_BTG73g9eS5z3FYr2pqaFW_8YwUcAqpYF_IH8hD1XL0kG6kSGhSKTz0etwcp05OKl3UU5zggnvPr_mQ_-FrZ_8m4f1UDCY-YbvTiWRMVsDmAZ0TDteHKOrTaFWbbbfSHPKJdRGyY/s1600/IMG_8521.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlv6Y_BTG73g9eS5z3FYr2pqaFW_8YwUcAqpYF_IH8hD1XL0kG6kSGhSKTz0etwcp05OKl3UU5zggnvPr_mQ_-FrZ_8m4f1UDCY-YbvTiWRMVsDmAZ0TDteHKOrTaFWbbbfSHPKJdRGyY/s1600/IMG_8521.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Słone ciasto z karmelizowanymi szalotkami, grzybami i zieleniną</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przepis na ciasto bazę proporcje do 500g keksówki lub na 12-15 babeczek/muffinów</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- 250g mąki typ 500 lub orkiszowej chlebowej</div>
<div style="text-align: justify;">
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia</div>
<div style="text-align: justify;">
- 4 jajka</div>
<div style="text-align: justify;">
- 1 łyżeczka soli (lub mniej jeśli dajecie słone dodatki)</div>
<div style="text-align: justify;">
- 150 ml maślanki lub jogurtu</div>
<div style="text-align: justify;">
- 150 ml oliwy</div>
<div style="text-align: justify;">
- pieprz do smaku</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>dodatki:</u></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-5 karmelizowanych (smażonych na łyżce masła i łyżeczce miodu, aż będą złote) szalotek, po ostudzeniu podzielonych na listki, 100g serka koziego i bryndzy, łyżeczka listków tymianków, garść liści musztardowca, 100g podduszonych na maśle podgrzybków </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>albo</u></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />-100g suszonych śliwek, 100g rolady koziej w kawałkach, garść siekanego szczypiorku, 80g siekanych orzechów włoskich</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-100g fety, solidna garść liści szpinaku, garść orzeszków pini</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-100g suszonych moreli, kawałki pieczonego kurczaka, garść pistacji</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
i tak dalej</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W misce ubijamy jajka na białą, gęstą masę. Dodajemy stopniowo tłuszcz wymieszany z maślanką/jogurtem. Na koniec dosypujemy stopniowo mąkę zmieszaną z proszkiem, solą i pieprzem. Na koniec wystarczy delikatnie wmieszać dodatki. Całość przelewamy do wyłożonej papierem foremki lub foremek wyłożonych papilotkami. Pieczemy w 180 st.C przez 30-40 minut, babeczki 20-25 minut. Moje ciasto popękało straszliwie, z powodu utrudnienia w postaci dziecka na biodrze: sypnęło się za dużo proszku i piekarnik był za zimny, gdy wstawiałam. zwykle tak się nie dzieje.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisT6akWMjWmj8MeZpEPYlVEBMHaxWjgVLA_Kfp7YDd_d4_Cl9icKCoF6rf4Dsuy1gF2UGJHZh5WUCkIV1Up6dYosUsvfFWHGgqkMz3zQiTZQrIGT5n_kIiH-qOiCzVitEfdAToYa6D82I/s1600/IMG_8524.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisT6akWMjWmj8MeZpEPYlVEBMHaxWjgVLA_Kfp7YDd_d4_Cl9icKCoF6rf4Dsuy1gF2UGJHZh5WUCkIV1Up6dYosUsvfFWHGgqkMz3zQiTZQrIGT5n_kIiH-qOiCzVitEfdAToYa6D82I/s1600/IMG_8524.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-35919687754924364632014-08-30T09:10:00.000+02:002014-08-30T11:59:30.371+02:00Moje ulubione ciastka imbirowe<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji05sWvY-xvypuE2oX61Qk96EdFnVbkWU0OpSdOkjmK-wCS7Nsf-xg9WK26FgYSi0YSX_Fm-tGfKq5UmGivcEu_ZEz1i3t7JCATcHPcz2Q1m_dy2jkqGE742qhn8Q13XHmLy6nyu1d87w/s1600/IMG_8503.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji05sWvY-xvypuE2oX61Qk96EdFnVbkWU0OpSdOkjmK-wCS7Nsf-xg9WK26FgYSi0YSX_Fm-tGfKq5UmGivcEu_ZEz1i3t7JCATcHPcz2Q1m_dy2jkqGE742qhn8Q13XHmLy6nyu1d87w/s1600/IMG_8503.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Moje ulubione ciastka imbirowe, znalazłam je kilka lat temu w jednej z książek Dana Leparda i odtąd piekę je namiętne, pewnie w zmodyfikowanej wersji, gdy tylko poczuję chłody. Chowam do słoika i mam nadzieję, wyjadać po jednym codziennie. Niestety mały człowiek bacznie obserwuje <i>Mamoś: A wiesz dziecko pokazało mi na słoik Ciaś,ciaś, a nawet nie wiedziałem, że upiekłaś ciastka </i>i następnego dnia piekę kolejne. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Ciastka te mają też tę zaletę, że nie trzeba ucierać miksować ciasta, wystarczy garnek, łyżka i waga. Łatwo też zapamiętać proporcje. Od razu uprzedzam pytanie: czy czuć, że te ciastka są razowe. Trochę czuć, ale ani <i>Tatoś</i> ani<i> Helik</i> się nie skarżyli.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale, ale </div>
<div style="text-align: justify;">
Zauważyliście, że ostatnio częściej dodaje wpisy? Za zachętę dziękuję <i>Ciotecznej Bratowej,</i> dzięki niej pomyślałam: A co tam, lepszy brzydki blog niż martwy blog. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-6Xhi4m5lGXxWG-TudNlOoHJsPdm2qCHZ6vD5an_WSmCDd-PkbfGsubKKGlvA27K3kdD3jeh9qMlAZAf2-Yg9D7kT20_kyAF7xZbLZcmQzMEThLrOT9ApI9EPkm-IUd9YKKlXNkn0q3s/s1600/IMG_8511.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-6Xhi4m5lGXxWG-TudNlOoHJsPdm2qCHZ6vD5an_WSmCDd-PkbfGsubKKGlvA27K3kdD3jeh9qMlAZAf2-Yg9D7kT20_kyAF7xZbLZcmQzMEThLrOT9ApI9EPkm-IUd9YKKlXNkn0q3s/s1600/IMG_8511.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Ciastka imbirowe</b></div>
<br />
-50g kandyzowanego imbiru, drobno pokrojonego<br />
-50g masła<br />
-50g miodu/golden syrupu<br />
-50g cukru muscavado jasnego/ciemnego/melasy<br />
-50g cukru<br />
-zółtko<br />
-2 łyżeczki sproszkowanego imbiru lub wedle uznania<br />
-1/2 łyżeczki sody<br />
-150g mąki orkiszowej razowej (drobno mielonej)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgT3nSFJaZgp1gk_ugsMnjqTseO4yEOfaVYJFwOmwDnWRQnLItdjLLXG5OZBYhG3tAi1_zdepjU5IIfabxyizCa6Y1SaoxC1FEtqmlJIZRgjWFcp5HWkYFXnKQSsXTVTGG2Dv_h-CjERE/s1600/IMG_8500.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgT3nSFJaZgp1gk_ugsMnjqTseO4yEOfaVYJFwOmwDnWRQnLItdjLLXG5OZBYhG3tAi1_zdepjU5IIfabxyizCa6Y1SaoxC1FEtqmlJIZRgjWFcp5HWkYFXnKQSsXTVTGG2Dv_h-CjERE/s1600/IMG_8500.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
Do garnka wrzucamy cukry, miód/syrop, masło, imbir jeden i drugi. Podgrzewamy, tak by składniki się połączyły. Zestawiamy, dodajemy żółtko. Na koniec mąkę i sodę. Mieszamy, ma powstać ciasto jak miękka plastelina. Z ciasta formujemy kulki, które warto schłodzić, w czasie gdy nagrzewa się piekarnik. Kulki rozkładamy w odstępach na blasze, spłaszczamy widelcem. Pieczemy 7-8 minut w temp. 160 st.C z termoobiegiem lub 175 st.C bez.<br />
<br />
Inne przepisy na imbirowe ciastka znajdziecie: <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/12/korzenny-jabecznik-ptasiowy-tydzien-i.html" target="_blank">tu</a> Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-71503808802556945152014-08-29T09:34:00.001+02:002014-08-29T09:35:18.733+02:00Chleb dla zabieganychKolejny chleb dla zabieganych, zapracowanych. Dla tych co nadal nie mają zakwasu i roztargnionych, którzy zapomnieli go odświeżyć. Wiem, jest weekend i czasu na pieczenie będzie więcej. Może jednak macie w planach wielogodzinne włóczenie się z wózkiem po mieście, rowerową wycieczkę za miasto*. Jeśli planujecie spędzić czas poza domem, ot choćby pilnując koparkowego. W końcu robi wykop pod wasz dom. Mam chleb dla was. Wystarczy rano zrobić zaczyn, wieczorem wymieszać, do foremki i gotowe. To jeden z naszych awaryjnych chlebów, ostatnio podjadany powoli wytrzymał pięć dni. Zapraszam.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCbXn4LBfPlXX-v-GzprCklZi1OK4MbhN5l7TKN2lL_Q8wg7pzZygfgBjCXM0E20PRJI7NmcIUOzP32o3RHVI2bXTRD3S_kjg3zGIsfEAJA1YneL5xIJCzO5hd_6Rlnl0qBx1yibVRz-w/s1600/IMG_8506.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCbXn4LBfPlXX-v-GzprCklZi1OK4MbhN5l7TKN2lL_Q8wg7pzZygfgBjCXM0E20PRJI7NmcIUOzP32o3RHVI2bXTRD3S_kjg3zGIsfEAJA1YneL5xIJCzO5hd_6Rlnl0qBx1yibVRz-w/s1600/IMG_8506.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Chleb pszenny razowy z ziarnem konopi</b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"> proporcje na foremkę około 25 cm</span></div>
<br />
<u>7:00-8:00 rano zaczyn</u><br />
<br />
-150g wody<br />
-szczypta suszonych drożdży<br />
-100g mąki pszennej chlebowej typ 750-850 <br />
<br />
Mieszamy najpierw wodę z drożdżami, dosypujemy mąki, mieszamy. powstanie rzadkie ciasto, które przykrywamy szczelnie i odstawiamy o powrotu.<br />
<br />
<u>17:30-18:00 ciasto właściwe</u><br />
<br />
-zaczyn<br />
-400g mąki (dowolne proporcje pszennej/orkiszowej razowej i pszennej chlebowej)<br />
-250g wody (podzielona na 150g i 100g)<br />
-7g soli<br />
-1/2 łyżeczki suszonych drożdży<br />
-1 łyżka miodu<br />
-1 łyżka łuskanych konopi( w sklepach ze zdrową żywnością, młynach prowadzących sprzedaż wysyłkową mąki, na targach/bazarach)<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Misce miksera mieszamy zaczyn, mąki, konopie, miód, drożdże, sól i 150g wody. Wyrabiamy ciasto, tak, by odstawało od brzegów miski. Następnie stopniowo dodajemy porcjami pozostałe 100g wody, tak by powstało luźne, ale zwarte ciasto. Zauważcie, że ciasto to ma 80% hydracji czyli woda stanowi 80% całej mąki. Takie dwustopniowe wyrabianie pozwala uzyskać dobrze wyrobioną siateczkę glutenu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Odkładamy do wyrastania na dwie godziny. Po tym czasie przekładamy do natłuszczonej i obsypanej mąką foremki (rozpłaszczamy na blacie i formujemy podłużny bochenek lub zwijamy w rulon) Przykrywamy i odstawiamy do wyrastania na 1 godzinę do półtorej. Jeśli ciasto jest wyrośnięte, to po naciśnięciu palcem zostaje dziurka (nie wraca). W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 210 st.C.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 35-40 minut w temp. 205 st.C. I fiu, fiu jest 21 i jeszcze wolny piekarnik na upieczenie ciastek w cieple resztkowym. Zapraszam jutro.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2014/02/jestem-opadem-atomowym-czyli-kolejny.html" target="_blank">Zakwasowa wersja tego chleba, bez konopi jest tutaj</a>. Przy tym chlebie nie rezygnuje z drożdży. Wydłuża to czasy wyrastania, a akurat tu liczy się czas. Poza tym przy dużej proporcji mąki razowej chleb staje się kwaśny. Pszenny, kwaśny? Nie!</div>
<br />
*Jeśli po rowerowej wycieczce planujecie podjąć gości, znajdziecie<a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2009/09/dziewiecdziesiat-kilometrow.html" target="_blank"> </a><a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2009/09/dziewiecdziesiat-kilometrow.html" target="_blank">tu przepis na proszoną kolację w dziewięćdziesiąt minut</a>.Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-56012745167369088342014-08-25T08:27:00.000+02:002014-08-25T08:27:05.539+02:00Soba ze smazonym tofu i kalafiorem czyli obiady półtoraroczniaka<div style="text-align: justify;">
Z przyjemnością patrzymy na nasze dziecko z radością odkrywa nowe smaki, kształty i konsystencję. Lubi bawić się surowymi warzywami, rozmazywać po stoliku pasty, nabijać na palce maliny. Jak dotąd kategorycznie odrzuciło tylko mleko modyfikowane i dość sceptycznie podeszło do brukselki, choć za każdym razem dzielnie próbowało <i>A nuż ta będzie dobra</i>. Pozostałe rzeczy bywają przez kilka dni przysmakiem, by potem ustąpić na chwilę miejsca innym produktom. I tak choć uwielbia <i>seka</i>, gdy ma do wyboru serek i hummus, wybierze <i>humuś.</i> Jednego dnia zajada się malinami, by innego dnia nawet na nie nie spojrzeć, bo jest gruszka i <i>mięsek</i>. Na jedno tylko zawsze ma ochotę: <i>tofu</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oto szybki obiad <i>zbyt fusion</i> jak powiedział On, w którym wykorzystałam resztki pałętające się po lodówce, na którego widok dziecko zawołało: <i>O tofu, kalafali!</i> I paskudne zdjęcie. Miłego poniedziałku. A na deser ciastka, które były <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2014/08/na-zyczenie-rodziny-ciastka.html" target="_blank">wczoraj</a>.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlgnmKwmB9ip2xwRJ2-MRTkHLIr1qkSNQKRAyYq55bLfNPX3kvEGMPtFI5Rt2s1x3qLKoSzGB8be5LBqZWOIDrsM1ROQutPhRc6i0-0gOX-Nstf77yYzSePIGCqSGOFQz1S9BJaDQ8Z-g/s1600/kalafali2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlgnmKwmB9ip2xwRJ2-MRTkHLIr1qkSNQKRAyYq55bLfNPX3kvEGMPtFI5Rt2s1x3qLKoSzGB8be5LBqZWOIDrsM1ROQutPhRc6i0-0gOX-Nstf77yYzSePIGCqSGOFQz1S9BJaDQ8Z-g/s1600/kalafali2.jpg" height="606" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Soba ze smażonym tofu i kalafiorem*</b></div>
<div style="text-align: left;">
2-3 osoby<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
-<b> </b>półtorej wiązki makaronu soba na osobę</div>
<div style="text-align: left;">
<b> </b> </div>
<div style="text-align: left;">
- kostka tofu</div>
<div style="text-align: left;">
-1/3 kalafiora, pokrojonego na drobne różyczki</div>
<div style="text-align: left;">
-garść zielonych szparagówek lub zielonego groszku</div>
<div style="text-align: left;">
-ząbek czosnku</div>
<div style="text-align: left;">
-1/2 małej papryczki chili</div>
<div style="text-align: left;">
-imbiru tyle co opuszka kciuka</div>
<div style="text-align: left;">
-3 łyżki sosu teriyaki</div>
<div style="text-align: left;">
-1 łyżka jasnego sosu sojowego</div>
<div style="text-align: left;">
-2 łyżeczki miodu</div>
<div style="text-align: left;">
-1 łyżka ojeju sezamowego</div>
<div style="text-align: left;">
-1 łyżka oliwy</div>
<div style="text-align: left;">
-sól</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Makaron ugotowałam według instrukcji na opakowaniu, tuż przed podaniem</div>
<div style="text-align: justify;">
Kalafiora i fasolkę ugotowałam <i>al dente </i>w osolonej wodzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tofu pokroiłam w kostki i usmażyłam na złoto na oliwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czosnek, chili i imbir pokroiłam w drobniuteńką kostkę, wrzuciłam do miski, dodałam pozostałe składniki sosu bez soli. wymieszałam i wylałam na patelnię. Gotowałam 3 minuty. Wrzuciłam tofu i warzywa i smażyłam 5 minut. Podałam na makaronie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*inspiracja od <a href="http://gotujebolubi.pl/" target="_blank">Moniki</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-87297950526343451392014-08-24T10:50:00.002+02:002014-08-30T11:20:40.259+02:00Na życzenie rodziny: ciastka<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA3vNpCfuytUayIMDgF-kiJC3NGggSwypwOgFRRO9PRDQo6jtSt-WUkW8HKoQyR-dc9JdSqnQrb4aWRZQ_bSeeMDfC9cKYInwAcZhle4a5EhFT18mTycd57NzHZsMhzMDeSh69pdbeooA/s1600/1907424_785281521522393_9153349848191448064_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA3vNpCfuytUayIMDgF-kiJC3NGggSwypwOgFRRO9PRDQo6jtSt-WUkW8HKoQyR-dc9JdSqnQrb4aWRZQ_bSeeMDfC9cKYInwAcZhle4a5EhFT18mTycd57NzHZsMhzMDeSh69pdbeooA/s1600/1907424_785281521522393_9153349848191448064_n.jpg" height="640" width="468" /></a></div>
Powstały z potrzeby chwili, w ramach wymiatania szuflad. Kruche, mało słodkie, mocno cynamonowe z bakaliami. Helenka jak zwykle wpychała do buzi, byle więcej. Grześ jadł z właściwym sobie spokojem. Trzyletnia Hania po ugryzieniu zażądała:<i> Mamo, nie chce tych ciastek, chce te co wzięliśmy z domu!</i> Tato Helenki, wiadomo, ponarzekał, ponarzekał i wymiótł do ostatniego okruszka. Tato Hani, za to, poprosił przepis. Oto jest.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Bakaliowe ciastka z głowy</b></div>
<br />
<span style="font-size: x-small;">Proporcje na około 30 ciastek</span><br />
<br />
-175g mąki pszennej lub drobno zmielonej typu graham<br />
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia<br />
-1/2 łyżeczki sosy<br />
-1 łyżeczka czubata cynamonu<br />
-łyżeczka suszonej skórki pomarańczy, opcjonalnie<br />
-75g ziarem sezamu<br />
-125 g masła<br />
-50g jasnego cukru muscavado<br />
-50g miodu lub syropu: daktylowego, klonowego, z agawy<br />
-175g mieszanych bakalii: rodzynek, suszonej żurawiny, moreli, daktyli<br />
<br />
<br />
Bakalie rozdrobniłam mikserem. Suche składniki zmieszałam w misce. Masło utarłam z cukrami. Dodałam bakalie i suche składniki, zagniotłam ciasto (mikserem). Ewentualnie można dodać łyżkę wody. Z ciasta utoczyłam równe kulki, odmierzałam miarką typu<i> spoon</i>. Włożyłam do zamrażarki na czas nagrzewania piekarnika do temp.175 st. C. Piekłam 20 minut, a potem po ostygnięciu jeszcze 10, bo L. stwierdził, że za mało chrupkie. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNWZ4cx62yU8v0Medu7eh0bBrfkKaXn1F_mWQ9hVt0MojOf5B_rDBZnS7MxOy8baXdBNKu_h-Jf9YHt9N_lIgm3yIk7TslD_8MAjBix69H8dOXTUi-djMUQZE5nJodNwVlSXGhhvsDmR4/s1600/IMG_8484.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNWZ4cx62yU8v0Medu7eh0bBrfkKaXn1F_mWQ9hVt0MojOf5B_rDBZnS7MxOy8baXdBNKu_h-Jf9YHt9N_lIgm3yIk7TslD_8MAjBix69H8dOXTUi-djMUQZE5nJodNwVlSXGhhvsDmR4/s1600/IMG_8484.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-44771650857905318902014-04-26T15:22:00.000+02:002014-08-24T10:54:42.978+02:00Gospodarna Narzeczona w swoim żywiole<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh96NdP6_3E-ZylH0IEAWRom3oiUehxRSjx-VlGKYDtN2CfbrFooTI4niyZJyHLI8xPPBD0pa4PRbnREjKc9YvbLIxry8KTrT8L-TWnhts-Yuh7gspmmpvNdzQQAcadL1Z3QzNQEdP-GSY/s1600/sambuski+resztkowe.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh96NdP6_3E-ZylH0IEAWRom3oiUehxRSjx-VlGKYDtN2CfbrFooTI4niyZJyHLI8xPPBD0pa4PRbnREjKc9YvbLIxry8KTrT8L-TWnhts-Yuh7gspmmpvNdzQQAcadL1Z3QzNQEdP-GSY/s1600/sambuski+resztkowe.jpg" height="378" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Pogoda u nas barowa. A że, szafa z ubraniami wypełniona butelkami domowych <i>bitterów</i>, <i>dunkellów</i> nic tylko siedzieć, pić, zagryzać małe co nie co i budować schrony dla zwierząt. A w przerwach powtarzaniem odgłosów <i>krówka muuuu, piesek hau, hau, krokodyl kłap kłap, żyrafa...szyj szyj? </i>można nawet machnąć jakiś wpis. W planach miałam zupełnie coś innego, ale chyba najlepiej wychodzą spontaniczne notki. Oto dwa przepisy z cyklu: <i>do żadnego sklepu dziś nie idę</i>. Pieczone pierożki z ciasta na bliskowschodnie <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2011/02/sambusek-bliskowschodnie-pierogi-i.html" target="_blank">sambuski</a>, kryją w sobie świąteczny pasztet, który teściowa cichaczem umieściła w naszej lodówce w ilościach hurtowych, smakują małym i dużym. Resztkowa tarta tatin z rabarbarem i gruszką, zamiast karmelu z sosem butterscotch znika w mgnieniu oka. Oba przepisy oddają mojego gospodarnego ducha. Zapraszam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjohG8ilF5xWue7nANHD6MZnz4CDIb5FoEP0h5RchUNodQa-jggCEN0OR1LtWwX_90LgqPbROLVjr4fYRAZr6lBpFQyFv-LsMU1EER-dcjVwVh2uw0GlaV7IyHHi8QBTGbQXjvKavJhmQ4/s1600/IMG_7981.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjohG8ilF5xWue7nANHD6MZnz4CDIb5FoEP0h5RchUNodQa-jggCEN0OR1LtWwX_90LgqPbROLVjr4fYRAZr6lBpFQyFv-LsMU1EER-dcjVwVh2uw0GlaV7IyHHi8QBTGbQXjvKavJhmQ4/s1600/IMG_7981.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gruszkowo-rabarbarowa tarta tatin</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Powstała z przypadku. Za mało masła, dlatego jego część w cieście zastąpiłam smalcem. Brak białego cukru na karmel. Musiałam zrobić sos <i>butterscotch</i> z jasnego <i>muscavado</i>. Rabarbaru tyle co kot napłakał, powtykałam pomiędzy pocięte łodygi kawałki gruszek. Wyszło pysznie, chociaż z wyglądu nieco wymemłanie, ale tatin tak mają. </div>
<br />
Kruche ciasto<br />
-250g mąki<br />
-75g smalcu<br />
-75g masła<br />
-szczypta soli<br />
-50g cukru pudru<br />
-łyżeczka cynamonu<br />
-jajko roztrzepane<br />
<br />
Nadzienie<br />
-3 łodygi rabarbaru pocięte na kawałki<br />
-2 gruszki obrane i pokrojone w ósemki<br />
-100g cukru jasnego muscavado<br />
-50 ml śmietanki 30%<br />
-50g masła<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Mąkę wymieszałam z cukrem, solą i cynamonem. Dodałam tłuszcz i roztarłam go z mąką. Gdy całość przypominała tłustą masę, dodałam jajko i zagniotłam szybko ciasto. I schowałam na pół godziny do lodówki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na patelni rozpuściłam cukier. Dodałam masło, śmietanę i szybko wymieszałam. Powstał sos, który przelałam do prostokątnej blachy. Pokrył cienką warstwą całe jej dno. Nie martwcie się, jeśli porobią się gdzieniegdzie grudy <i>wspaniałe karmelki</i>, roztopią się podczas pieczenia. Na sos wyłóż owoce w fantazyjnym nieładzie lub w ulubiony deseń. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
schłodzone ciasto rozwałkowałam na papierze na wielkość foremki i przykryłam warstwą ciasta owoce, brzegi zaginając do środka. Po nakłuwałam widelcem. Wstawiłam do zamrażarki na czas rozgrzewania piekarnika. Piekłam w temperaturze 185-190 st. C przez 25 minut. Po pięć minutach od wyjęcia z piekarnika wyłożyłam blaszkę do góry dnem na deskę, gdy ciasto spokojnie się odlepiło, zdjęłam blaszkę. Sezon na rabarbar dopiero się rozpocznie. Jeszcze się spotkamy z tą tartą!</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXlHvHEVGqtRy9ixlu7RE3WfgvZMEoe3tD758nAF3Kj8G33tjcxrkXen_oyWh_Y7glnT_nlOIioXLTNOzWoPHGFB9SHlVXWD91BKWIenOwjOyhTY7_IL2h8Dsdm9Ha22astvoWdkmxnAg/s1600/IMG_7989.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXlHvHEVGqtRy9ixlu7RE3WfgvZMEoe3tD758nAF3Kj8G33tjcxrkXen_oyWh_Y7glnT_nlOIioXLTNOzWoPHGFB9SHlVXWD91BKWIenOwjOyhTY7_IL2h8Dsdm9Ha22astvoWdkmxnAg/s1600/IMG_7989.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Sambuski pasztetowe ;-)</b></div>
<br />
Ciasto:<br />
-250g mąki<br />
-4g soli<br />
-85g lodowatej wody<br />
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia<br />
-115g masła<br />
-2 łyżki oleju<br />
<br />
<br />
Nadzienie:<br />
-pasztet świąteczny solidny kawał<br />
-2 łyżki śmietany<br />
-łyżka chrzanu<br />
-łyżeczka słodkiej papryki<br />
-pół łyżeczki ostrej papryki<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
- jajko<br />
-czarnuszka, sezam<br />
<br />
Sól
rozpuszczamy w wodzie. Mąkę mieszamy z proszkiem, dodajemy do niej
masło i olej, rozcieramy, aż całość zacznie przypominać okruchy. Wlewamy wodę i zagniatamy ciasto. Ciasto jest miękkie i lepkie. Przykrywamy je
folią i pozwalamy mu odpocząć czas jakiś. Jeśli jest zbyt ciepło
wstawiamy do lodówki. Ciasto wałkujemy na grubość 5 mm i wykrawamy z niego koła wielkości małej szklanki.<br />
Mieszamy w misce składniki nadzienia, nasz pasztet był dość miękki. Nakładamy łyżeczką porcje nadzienia na krążki ciasta i lepimy pierożki, jak was mama nauczyła. Układamy na blasze, smarujemy jakiem i posypujemy sezamem lub czarnuszką. Pieczemy w temp. 200 st. C przez 25 minut.<br />
<br />
Ciasto nadaje się też na krakersy. Wtedy wierzch proponuję posypać też solą i piec trochę krócej. <br />
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-29535660634626134692014-04-18T10:43:00.001+02:002014-04-18T10:43:52.584+02:00Mazurek i życzenia<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK4Z-eryNlv2HUoAlIMcy4S_wwOrESmGa0L78ptARwMqt1bZXLkijnwEpQsXNK8ZoQKWLdnJt6W_uD-z7I_m33U2qkgFmWKIGk6P8hetGEGSqOaoFIoJuh39qxI_J4B1q9RBxqO6eaAGA/s1600/mazurek2014.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK4Z-eryNlv2HUoAlIMcy4S_wwOrESmGa0L78ptARwMqt1bZXLkijnwEpQsXNK8ZoQKWLdnJt6W_uD-z7I_m33U2qkgFmWKIGk6P8hetGEGSqOaoFIoJuh39qxI_J4B1q9RBxqO6eaAGA/s1600/mazurek2014.jpg" height="468" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Odrywam się na moment od biegania za <i>koko</i> i <i>hau hau </i>i życzę wam samych dobrych chwil w te nadchodzące święta. Jedzcie z umiarem, róbcie tylko to co naprawdę macie ochotę i patrzcie z czułością na bliskich. A dla tych co jeszcze nie upiekli mazurka, moje daktylowe cudo (modniej by było napisać <i>daktylove</i>). Zapraszam. A gdybyście chcieli jeszcze jeden tu mój sprawdzony od lat <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/04/wielkanoc.html" target="_blank">mazurek waniliowy.</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9FE6bitGKimLTl9e1MqI6slS8khpuFfX4xS-oEdQ55UChMAQW3dyLVc_ygFM1eDGVcBbTxWIV4MxIfN6NW89-nXbyssvOFr6EpPnscaA44669tfLCmma3qsJhyphenhyphenJjmUWjlyI5j5WVvEgc/s1600/IMG_7891.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9FE6bitGKimLTl9e1MqI6slS8khpuFfX4xS-oEdQ55UChMAQW3dyLVc_ygFM1eDGVcBbTxWIV4MxIfN6NW89-nXbyssvOFr6EpPnscaA44669tfLCmma3qsJhyphenhyphenJjmUWjlyI5j5WVvEgc/s1600/IMG_7891.JPG" height="640" width="480" /> </a> </div>
<div style="text-align: center;">
<b>Mazurek daktylowo-pomarańczowy</b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">wariacja własna na temat <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2009/07/kostka-benedykta-ciasto-idealne.html" target="_blank">tego</a> i <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2009/07/shortbread-z-daktylami.html" target="_blank">tego</a> przepisu</span></div>
<br />
Ciasto kruche:<br />
-250g mąki<br />
-200g masła<br />
-100g cukru pudru<br />
-szczypta soli<br />
-2 żółtka<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Masło, sól, mąkę i cukier wrzucamy do miski i mieszamy między palcami, aż powstaną tłuste okruchy ( tu raczej tłusta masa). Dodajemy żółtka i zagniatamy ciasto, które następnie chłodzimy w lodówce. Ciasto podzieliłam na pół i wyłożyłam nim dwie blaszki 15-20 cm. Ponakłuwałam widelcem i wrzuciłam jeszcze na trochę do zamrażarki, w tym czasie nagrzałam piekarnik do 180 st.C. Piekłam 15 minut.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Masa daktylowa:</div>
<div style="text-align: justify;">
-250g świeżych daktyli lub innych, raczej miękkich</div>
<div style="text-align: justify;">
-sok z jednej sporej pomarańczy, u mnie czerwona</div>
<div style="text-align: justify;">
-kórka otarta z pomarańczy</div>
<div style="text-align: justify;">
-pół łyżeczki cynamonu</div>
<div style="text-align: justify;">
-25g masła</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 białko </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Daktyle zmiksowałam z sokiem i skórką na gładko. Dodałam masło i cynamon. Podgrzałam w rondelku przez 5 minut. Ubiłam sztywną pianę z białka i dodałam do przestudzonej lekko masy. Wyłożyłam na kruche ciasto, uderzyłam blaszką raz i dwa i blat, by masa się wyrównała. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Masa migdałowa:</div>
<div style="text-align: justify;">
-60g płatków migdałowych</div>
<div style="text-align: justify;">
-40g masła</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżki mleka</div>
<div style="text-align: justify;">
-skórka z pomarańczy </div>
<div style="text-align: justify;">
-40g cukru pudru</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystkie składniki gotowałam 10 minut w rondelku na małym ogniu. I wyłożyłam na wierzchu mazurka, akurat wyobraźnia (niezbyt bujna) podsunęła mi kratkę. Wy zróbcie jak chcecie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Całość suszyłam w piekarniku przez 1 godzinę w temp. 95 st.C. Możecie też użyć ciepła resztkowego po pieczeniu chleba czy innych ciast.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W zakładce <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/search/label/Wielkanoc" target="_blank">Wielkanoc</a> znajdziecie inne moje propozycje, nie ma ich dużo, bo to święta dla mnie bardziej spacerowe, niż stołowe. </div>
<br />
<br />Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-34820723756087615652014-02-19T10:07:00.002+01:002014-02-20T11:23:53.324+01:00Gotowanie po chińsku*, duszony kurczak z grzybami shiitake<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlCqF5bcjYNK_3UGqE_DnnSSnlv4f8dwgCJqDMsVqA_bh3YcUpkYVgsUDQ1jDVegfdm9uFzKCcRcrCrWF-5tpG-ztEf0H1SIgb5tk6JnsIZCBP1LHbHF0ln6dRMMqGyWCPNs4mmLRJNp4/s1600/ksm.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlCqF5bcjYNK_3UGqE_DnnSSnlv4f8dwgCJqDMsVqA_bh3YcUpkYVgsUDQ1jDVegfdm9uFzKCcRcrCrWF-5tpG-ztEf0H1SIgb5tk6JnsIZCBP1LHbHF0ln6dRMMqGyWCPNs4mmLRJNp4/s1600/ksm.jpg" height="458" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba Wam wiedzieć, że chociaż gotuję <i>doskonale*</i>*, sporadycznie jestem chwalona. Wydawać się to może niezrozumiałe. Jak mawia główny odbiorca moich dań <i>Nauczyłem się gotować, bo nikt nie mógł znieść mojej krytyki</i>. <i>A przecież ja tylko wskazuję co można by ulepszyć</i>, ma na myśli. Przyznam szczerze, że głównie bawią mnie te uwagi. Być może nie dostrzegam, że jestem ofiarą przemocy kulinarnej. Po każdym posiłku wstrzymuje na chwilę oddech, patrzę na niego i wtedy zwykle pada już legendarne <i>Na przyszły raz</i>...<i>daj więcej, mniej, gotuj dłużej, krócej</i>, <i>na innym gazie</i> i tak dalej, wymieniać mogę bez końca. Nie dziwne, że moja mama jest pełna obaw zapraszając nas na obiad. Właściwie prawie wcale nas nie zaprasza. Niestety i moja w tym wina. Niepotrzebnie opowiadam jej nasze stołowe anegdoty. A przecież L. nigdy źle nie ocenia innych <i>Ej ja źle wcale nie mówię o ich kuchni, wiem, że na więcej ich nie stać. Co innego Ty! Zawsze możesz coś udoskonalić.</i> I podobno to jest komplement. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy kilka dni temu na stół wjechało dzisiejsze danie skonstatował <i>Dobry obiad</i>, szybko dodał, by zatrzeć zbyt miłe wrażenie<i> z kurczaka i grzybów shiitake to nie sztuka zrobić coś dobrego. </i>To zapraszam:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOPB8NY4ljycLNJ2Rqp5UneKBBECvHc3cuniZJ2ks7jUZPKpL2eLgQvAlEUKPnVdl3h04bw5zel_0Xz-YuJMXQu49u5XKC8zZSc2AJ8fl8FTEviqoms-A_gRkSaRbFSu2HHvPjZ7GBja4/s1600/shm2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOPB8NY4ljycLNJ2Rqp5UneKBBECvHc3cuniZJ2ks7jUZPKpL2eLgQvAlEUKPnVdl3h04bw5zel_0Xz-YuJMXQu49u5XKC8zZSc2AJ8fl8FTEviqoms-A_gRkSaRbFSu2HHvPjZ7GBja4/s1600/shm2.jpg" height="476" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b> Kurczak duszony z suszonymi grzybami shiitake</b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Xiang gu shao ji</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-8 suszonych, dużych grzybów shiitake</div>
<div style="text-align: justify;">
-350g filetowanych udek kurczaka (3-4 udka)</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 zielone cebulki</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżki oleju</div>
<div style="text-align: justify;">
- 20 g świeżego imbiru, obranego, pokrojonego w cienkie plasterki</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżki wina Shaoxing</div>
<div style="text-align: justify;">
-200ml bulionu drobiowego lub wody</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 łyżka cukru</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżeczki ciemnego sosu sojowego</div>
<div style="text-align: justify;">
-sól</div>
<div style="text-align: justify;">
- łyżeczka oleju sezamowego</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Grzyby zalewamy wrzątkiem i moczymy przez minimum 30 minut. Następnie odciskamy, usuwamy twarde nóżki i kroimy na ćwiartki. Wodę z moczenia zachowujemy. Kurczaka kroimy na kawałki wielkości pokrojonyh grzybów. Zielone cebulki kroimy na 5 cm kawałki. Białe części lekko miażdżymy trzonkiem noża. Zielone części odkładamy osobno.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na woku*** rozgrzewamy olej na dużym ogniu, rozprowadzamy po całej powierzchni woka. Wrzucamy kurczaka i chwilę smażymy. Powinien lekko zbrązowieć. Trwa to kilka minut. Teraz można usunąć nadmiar tłuszczu i na przykład wykorzystać zyskane w ten sposób <i>umami</i> do podprawienia smażonych warzyw. Dodajemy plasterki imbiru i białe części cebulek. Chwilę smażymy dla wydobycia aromatu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dodajemy wino, chwilę mieszamy. Dorzucamy grzyby, bulion i około 150 ml wody z moczenia grzybów. Doprawiamy cukrem, sosem sojowym i solą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Doprowadzamy do wrzenia, ewentualnie odszumowujemy, zmniejszamy ogień i gotujemy po przykryciem 30 minut. Od czasu o czasu mieszamy. Na koniec zwiększamy ogień i chwilę redukujemy sos. Zdejmujemy z ognia. Dodajemy zielone części cebulek, olej sezamowy i serwujemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Całość podałam z brązowym ryżem i naszą nieśmiertelną <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2013/07/kalarepa-ta-jest-krzepa-czyli-moje.html" target="_blank">surówką z kalarepy,</a> nam się nie nudzi. Nie jemy imbiru!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6IsXMrTHZEH2Brh1-Mi30k0bFcUQpGTLKNeR0-QL14NlStl5nc47CYEJAfQl1hgpj3pl-1YyTvq-TZC9k9VdRef4vKXnUlhRE_GGK4wuzat36JeLwkoCwD7WjhHnu5ciz-eXOjczqEv0/s1600/IMG_7735.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6IsXMrTHZEH2Brh1-Mi30k0bFcUQpGTLKNeR0-QL14NlStl5nc47CYEJAfQl1hgpj3pl-1YyTvq-TZC9k9VdRef4vKXnUlhRE_GGK4wuzat36JeLwkoCwD7WjhHnu5ciz-eXOjczqEv0/s1600/IMG_7735.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
* Gotowanie po chińsku to mój cykl w którym mam zamiar pokazać wszystkie dania z <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2014/02/gotowanie-po-chinsku.html" target="_blank">tej książki</a> i nie przejmować się wcale zdjęciami.<br />
** Muszę chwalić się sama, chyba rozumiecie<br />
*** Postaram się przygotować odcinek o smażeniu na woku i sprzęcie do chińskich dańGospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-63800371579702894122014-02-16T16:56:00.000+01:002014-02-16T16:56:00.660+01:00Gotowanie po chińsku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZMmchHcugaE7QzKbR-QMUv6WIN9hEP_KDfO2jUH3X3g6l3uGl2un9zZ3kio44O_Q_6A-u1BINJPY7Q46HRA2-Gyb9ZzuK4u5IVR7Mt5o-aaDicEP8RuQvw4mBV4mID6RPONmMrUwoyB0/s1600/egr1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZMmchHcugaE7QzKbR-QMUv6WIN9hEP_KDfO2jUH3X3g6l3uGl2un9zZ3kio44O_Q_6A-u1BINJPY7Q46HRA2-Gyb9ZzuK4u5IVR7Mt5o-aaDicEP8RuQvw4mBV4mID6RPONmMrUwoyB0/s1600/egr1.jpg" height="574" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Jakiś czas temu L. podarował mi najnowszą książkę Fuschii Dunlop <i>Spodoba ci się </i>rzucił, <i>Może wreszcie zaczniesz gotować po chińsku </i>miał na myśli<i>.</i>
Po chińsku, a właściwie po Dalekowschodniemu jemy przynajmniej kilka
razy w tygodniu i gotuje zawsze On. Jakoś nie bardzo lubię się z
tym strasznym wokiem<i> wielki, osmolony, okropnie wygląda na szafce</i>, chiński <i>tasaczek</i> z rdzewnej stali, budzi podobne uczucia <i>Czy nie mógłbyś tego, gdzieś schować głębiej?</i> Gdy jednak przejrzałam <a href="http://www.amazon.co.uk/Every-Grain-Rice-Chinese-Cooking/dp/140880252X/ref=sr_1_1?s=books&ie=UTF8&qid=1373453090&sr=1-1" target="_blank">Every Grain of Rice</a>,
stwierdziłam, że to książka dla mnie. Już sama okładka <i>wzorek z ziarenek ryżu</i> zachęca co przejrzenia<i>.</i> Autorka w bardzo przystępny
sposób przybliża gotowanie Państwa Środka, a w zasadzie redukuje je do kilku
prostych zasad i składników. Kilka osób pytało mnie czy potrzeba dużo
wymyślnych przypraw, dziwnych ingrediencji do potraw z tej książki. No
właśnie nie. Sos sojowy, ocet ryżowy, olej sezamowy, pasta chili z fasoli, czosnek, zielone cebulki, imbir i większość dań jest nasza.<i> Uważajcie tylko na złodzieja szczypiorów!</i> Wszystkie te produkty, dodam, że te same których używa autorka, kupicie w pierwszym lepszym azjatyckim sklepiku i w internecie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Na pierwszym zdjęciu widać wszystkie moje <i>chińskie </i>książki, każdą polecam, chociaż z dwóch pozostałych nie gotowałam, a jedynie jadłam. Niektóre przepisy znajdziecie na blogu w zakładce<a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/search/label/Kuchnia%20chi%C5%84ska" target="_blank"> Kuchnia chińska</a>. Na drugim zdjęciu pokazałam podstawowe przyprawy. Może z czasem uda mi się więcej o nich napisać i uzupełnić o te brakujące. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI6aJ1rWwplCsHU1_pXFHSoYt0KkHOpiPVOEznPEU3yirPM-GqDWNPASyBJ_GhdnR0aUpleitpGasG6QGpS_xUaCJTvqf0XP7UpfO9RavaePpyj52vqwyT7WDMclmpdiFN9TRussxCVUM/s1600/z%C5%82odziejszcypior%C3%B3w.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI6aJ1rWwplCsHU1_pXFHSoYt0KkHOpiPVOEznPEU3yirPM-GqDWNPASyBJ_GhdnR0aUpleitpGasG6QGpS_xUaCJTvqf0XP7UpfO9RavaePpyj52vqwyT7WDMclmpdiFN9TRussxCVUM/s1600/z%C5%82odziejszcypior%C3%B3w.jpg" height="426" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Macie ochotę na chińską przygodę? Postanowiłam przerobić
wszystkie przepisy z książki, niech sobie L. nie myśli. Większość zdjęć w tym cyklu będzie należała do paskudnych. Jemy zwykle wieczorem, a przez lata prowadzenia bloga udało mi się udoskonalić tylko sztukę gotowania. Zresztą jak widać, mam ciężkie warunki pracy. Jeśli Was to nie martwi, zróbcie sobie
dobrej zielonej herbaty i ruszamy!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIwuS4FQfJo78gZQ0MhYkxglNQE55wz1lDBeIW-EDsFDq5K0oDWyaQJ18KJVBAobcrXnN3xNeIz2PfevHbGtqBDbXvms5ZSkpcdp0ZQ9uUJg5Qka_K46SPBKndvKOQJWMCoB4JGtkBlRc/s1600/Brisket+soup1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIwuS4FQfJo78gZQ0MhYkxglNQE55wz1lDBeIW-EDsFDq5K0oDWyaQJ18KJVBAobcrXnN3xNeIz2PfevHbGtqBDbXvms5ZSkpcdp0ZQ9uUJg5Qka_K46SPBKndvKOQJWMCoB4JGtkBlRc/s1600/Brisket+soup1.jpg" height="444" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dziś zupa i mała przystawka. Gdyby nie to, że zupa gotuje się kilka godzin, można powiedzieć ekspresowy posiłek. Moją ulubioną chińską surówkę pokazałam <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2013/07/kalarepa-ta-jest-krzepa-czyli-moje.html" target="_blank">tutaj</a> i zupełnie nie rozumiem, czemu nie zrobiła oszałamiającej kariery w internecie. I tak właśnie wygląda nasz chiński posiłek: danie, dwie surówki/przystawki. Serwujemy też ryż biały lub częściej brązowy gotowany bez soli, metodą ziarno:woda 1:1,25 ( w przypadku brązowego nieco więcej wody), aż cała woda zostanie wchłonięta.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwMQwoeURPMH41-9c2tMRyh1kW629yCwXW3BUh7QW_gVA_0lnaeWLtQu54RUB8A0j1MWwhrWV4Uin9BxExPbE_TNs-AQHkmygSB4S3GZ4XzaLapmqMHpSPLyuHAvdTpQOxCLiVWFWWStM/s1600/bak%C5%82a%C5%BCan2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwMQwoeURPMH41-9c2tMRyh1kW629yCwXW3BUh7QW_gVA_0lnaeWLtQu54RUB8A0j1MWwhrWV4Uin9BxExPbE_TNs-AQHkmygSB4S3GZ4XzaLapmqMHpSPLyuHAvdTpQOxCLiVWFWWStM/s1600/bak%C5%82a%C5%BCan2.jpg" height="526" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Sałatka z pieczonego bakłażana z czosnkiem</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Huo shao qie zi</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-2 średnie bakłażany</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-2 łyżeczki jasnego sosu sojowego</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-2łyżeczki octu Chinkiang</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-1-2 łyżki oleju z chili* wraz z osadem (daję nieco mniej)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-1-2 łyżeczki drobno siekanego czosnku (można przepuścić przez praskę, ale nie mówcie L.)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-1/2 łyżeczki prażonych ziaren sezamu</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-2 łyżki siekanych drobno zielonych cebulek (biała i zielona część)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Bakłażany nakłuwam widelcem, układam na blasze i piekę około 40 minut w temp.180 st. Skóra powinna być pomarszczona, a miąższ miękki. Można wykorzystać do tego ciepło resztkowe piekarnika po pieczeniu chleba albo grillować bakłażana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
W miseczce mieszam wszystkie składniki sosu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Bakłażany studzę, obieram ze skórki, usuwam gniazdka nasienne, najwięcej jak się da. Robiąc to pierwszy raz zrozumiałam skąd wzięły się te wszystkie kawiory z bakłażana. Następnie miąższ bakłażana palcami rozdzielam na długie pasma.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wkładam do miseczki, zalewam sosem i gotowe.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJhfKwKbUk0LeY2WUPFMrbISUKaE2H8CNx1KBbAgDtnnyDbAoNYOw3wCQsfQoG5rtMymFUIGfd5w6U_On5J_bSv3xcaBb8BbEQXM1h2sE_vqLoXdt1msO2cnoxrStF1UJGkewAS41l3dc/s1600/IMG_7804.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJhfKwKbUk0LeY2WUPFMrbISUKaE2H8CNx1KBbAgDtnnyDbAoNYOw3wCQsfQoG5rtMymFUIGfd5w6U_On5J_bSv3xcaBb8BbEQXM1h2sE_vqLoXdt1msO2cnoxrStF1UJGkewAS41l3dc/s1600/IMG_7804.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Chiński rosół z jagodami goji </b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Qing dun niu rou</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-700g mostka wołowego lub szpondra</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-50g nieobranego imbiru</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-1,25 litra bulionu drobiowego</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-75ml wina Shaoxing (nie ma na zdjęciu, do kupienia w sklepach azjatyckich) </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-1 łyżka pieprzu syczuańskiego</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-2 łyżki jagód goji, opłukanych</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-spora garść natki kolendry</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
W dużym garnku zagotowujemy wodę, do wrzątku wkładamy umyte mięso, ponownie doprowadzamy do wrzenia i gotujemy 5 minut. Mięso płuczemy, garnek myjemy. Do czystego garnka wkładamy mięso, zalewamy bulionem, winem, dodajemy korzeń imbiru, wcześnie delikatnie zgnieciony uderzeniem wałka, pieprz. Ewentualnie dodajemy wody, by przykryć mięso. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień do minimum i gotujemy pod przykryciem 3-4 godziny. W tym czasie spokojnie można iść na wielopokoleniowy spacer. Przed podaniem wyciągamy mięso, chwilę studzimy i kroimy na paski 1,5x5 cm. Mięso dodajemy do wywaru, wrzucamy jagody goji i gotujemy jeszcze 10 minut. Podajemy posypane obficie kolendrą. Doprawiamy dipem wedle uznania. Zauważcie, że zupa nie zawiera soli, pasta chili jest wystarczająco słona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxOUGTVA1M67A0LnW-TgDuZ_-GNrajPxl2JuFirmk5F1_w0Ad5s0r8fL8SjuDp6NcR0OqSIrqrwxyibLowQpYJ8IW3o-iorWDTxATLFCqO-Co5SZ0EWY49CCk1Z-loBHFnjGmJ8LX2smU/s1600/brisketsoup2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxOUGTVA1M67A0LnW-TgDuZ_-GNrajPxl2JuFirmk5F1_w0Ad5s0r8fL8SjuDp6NcR0OqSIrqrwxyibLowQpYJ8IW3o-iorWDTxATLFCqO-Co5SZ0EWY49CCk1Z-loBHFnjGmJ8LX2smU/s1600/brisketsoup2.jpg" height="528" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Dip do zupy</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-1 łyżka oleju</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-4 łyżki pasty chili z fasoli (na zdjęciu w plastikowym słoiku), dla mnie stanowczo za dużo, dałam dwie</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-2 łyżeczki drobniutko posiekanego świeżego imbiru</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-1-2 łyżeczki oleju sezamowego (z prażonego sezamu)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Na patelni podgrzewamy olej, imbir i pastę, gdy zacznie pachnieć wyłączamy, dodajemy olej sezamowy i przekładamy do miseczki. Ostre!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjToFJ1pKTu8LzA6_xXrLI3venE3CcA1fx-dkdIKWt9pJ0-QvrzbnoDz_CWwvmOwH9plj05ugl_lxq1hIMqHRL8zYIilJ_Tup9LZBnFPFZ6XU-Zvx1lF2Z2M90ZFOsvUZ3gijKLEI1FANg/s1600/Bak%25C5%2582a%25C5%25BCan1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjToFJ1pKTu8LzA6_xXrLI3venE3CcA1fx-dkdIKWt9pJ0-QvrzbnoDz_CWwvmOwH9plj05ugl_lxq1hIMqHRL8zYIilJ_Tup9LZBnFPFZ6XU-Zvx1lF2Z2M90ZFOsvUZ3gijKLEI1FANg/s1600/Bak%25C5%2582a%25C5%25BCan1.jpg" height="510" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
* <b>olej z chili</b> to też popularna chińska przyprawa. Przepisów znajdziecie wiele, ale L. upiera sie przy tym jedynym: </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-szklanka oleju (ryżowy, z orzeszków ziemnych, kukurydziany)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-1/4 szklanki pokuszonych (w melakserze) papryczek syczuańskih papryczek chili Facing Heaven (szukaliśmy ich ponad rok i znaleźliśmy w Londynie, więc możecie użyć innych, chociaż jak ja to zrobiłam, było wielkie <i>aj waj</i>. Tajskie piri piri są moim zdaniem za ostre)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
-ew.łyżeczka pieprzu syczuańskiego, plaster imbiru</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Olej rozgrzewamy, dodajemy do gorącego imbir i pieprz, wyłaczamy, studzimy 10 minut i dodajemy chili. Studzimy, przelewamy do słoiczka i przechowujemy w butelce. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
To co przerabiacie ze mną książkę?</div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-21604909453331601442014-02-15T23:11:00.001+01:002016-02-23T10:30:54.526+01:00 Chleb piwny czyli Hamelman challenge<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwtrk1i2T6Q1aXjcPXYDONut2va0a2yzEPn2FvcgElSYyMFtB2yxdGJZcnYCo98rdvL_oz7h1Tj6Dhq1bo53GsNmp2R0XZZimrcOOW4tsQ0OCZNg_-IutHWVqxH35q27MKSL2oLCkWCcw/s1600/piwny2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwtrk1i2T6Q1aXjcPXYDONut2va0a2yzEPn2FvcgElSYyMFtB2yxdGJZcnYCo98rdvL_oz7h1Tj6Dhq1bo53GsNmp2R0XZZimrcOOW4tsQ0OCZNg_-IutHWVqxH35q27MKSL2oLCkWCcw/s1600/piwny2.jpg" width="518" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Z obiecanego popołudnia zrobił się późny wieczór. Trwa jeszcze miła sobota, także spieszę z wpisem. Dziś na tapecie chleb piwny z drugiego wydania książki Bread Jeffreya Hamelmana. To jeden z tych bardziej wymagających wypieków. Za to jeśli się przyłożycie, może zasłużyć na miano <i>Mercedesa</i>, oko do Margot. Moja uwagę przykuł natychmiast po przejrzeniu polskiego wydania, a to za sprawą równych rzędów butelek, które stoją (zalegają) w mojej szafie, odkąd L. ogarnęła <i>gorączka piwowara</i>. Nie powiem, trunki z domowego browaru są coraz lepsze. Mimo to, jeśli mam okazję pozbyć się z szafy jakiejś butelczyny, robię to z przyjemnością.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chleb zrobiłam dokładnie według proporcji i przepisu z książki, podam go na koniec, kto ma książke, nie musi wszystkiego czytać ;-) Podzielę, się za to moimi uwagami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHwYD2vjbcqHKDWz3k6mAa3K2OiN_BZbzlyhpZ_9aMZqxQtIlH8usflTMPQ223ZM5cDqk7Cs_VmNIh4rxS9bYNAKBq8s6iBktCKHOPomkyemVFJLzyorHMl8tqd6Bnro35oQOKIbUmKLw/s1600/IMG_7727.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHwYD2vjbcqHKDWz3k6mAa3K2OiN_BZbzlyhpZ_9aMZqxQtIlH8usflTMPQ223ZM5cDqk7Cs_VmNIh4rxS9bYNAKBq8s6iBktCKHOPomkyemVFJLzyorHMl8tqd6Bnro35oQOKIbUmKLw/s1600/IMG_7727.JPG" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
1.Do wypieku potrzebny wam będzie dojrzały zakwas żytni, ja przechowuję zwykle taki o hydracji 100% i płynny zakwas pszenny około 150% hydracji. My zwykle prowadzimy gęsty zakwas pszenny, w naszym domu taki najrzadziej ulega infekcji leukostomą ( pisałam już o tym przy jakiejś okazji), dlatego dwa dni przed pieczeniem dokarmiłam sobie mojego<i> pszenniaka</i> na rzadko. Do chleba użyłam domowego<i> stouta, </i>autor nie podaje konkretnego piwa, ma być po prostu ciemne. Zmniejszyłam ilość drożdży z przepisu, pół grama na bochenek. I jak zwykle dodałam 7g soli. Nie spowodowało to wydłużenia czasów fementacji i wyrastania. Kolejny raz spróbuje w ogóle bez drożdży. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2.Ciasto z tego przepisu wychodzi luźne, całkowita hydracja to około 78% i jest dużo jak na chleb bez formy, zwłaszcza, że amerykańskie mąki są mocniejsze (mają wyższą zawartość glutenu). Nie bójcie się luźnego ciasta, nie dosypujcie mąki. Ani broń boże nie wkładajcie go do foremki, to jak ubrać Marylin Monroe w skafander kosmonauty i zabić cały jej wdzięk. Owszem podczas formowania, czy składania ciasto przylepia się do blatu/stolnicy i trzeba obsypać rzeczony mąką, ale tylko minimum, składamy i formujemy szybko, a nadmiar mąki zmiatamy płaskim pędzlem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
3. Jeśli tak jak ja, chcecie upiec dwa bochenki okrągłe, a mieści wam się do piekarnika tylko jeden, możecie wyrobione ciasto od razu podzielić na połowę. I temu drugiemu bochenkowi wydłużyć czas fermentacji o czas pieczenia pierwszego. Czyli drugi bochenek składałam po 80 ( 60+20, późno już, więc się upewniam) minutach i formowałam po kolejnych 80. Nie wydłużamy raczej czasu wyrastania, bo może być klops. Z wydłużeniem tej fermentacji też ostrożnie, zbyt długo dojrzewający chleb jest kwaśny, ja nie lubię. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
4. Jeśli chodzi o pieczenie, nadal będę się upierać, że temperatury przeliczone w książce są ciut za wysokie. Pieczony dokładnie według przepisu chleb miał bardzo grubą, spaloną skórę. Ja piekłam według swojej wypracowanej metody 15 minut w temp. 230, 15 minut w temp. 220 i 15 minut w 210-215. Pamiętajcie, aby rozgrzać piekarnik do 250-260 st.C, włożenie do gorącego piekarnika 800g masy (tyle waży jeden nieupieczony bochenek) o temperaturze pokojowej obniża temperaturę i pewnie nawet ci, co uczyli się fizyki pilniej niż ja potrafią obliczyć o ile. Mi sprawdza się rozgrzanie do 250-260 st., po włożeniu bochenka ma wtedy swoje 235 stopni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTtoijKRVBzYmrZiWDBe7JgxLAsSix5mZgN-IYMkJgqSpxzSpjsaw6Sz_S5NaEv24u3pL7K3w6GhnXw-HLI_TLEw6wo_FlEa8wY3-pm1PENvK0OC0F4R04PmP4BSWBJS7QkNqh9rmA9tw/s1600/piwny3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="489" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTtoijKRVBzYmrZiWDBe7JgxLAsSix5mZgN-IYMkJgqSpxzSpjsaw6Sz_S5NaEv24u3pL7K3w6GhnXw-HLI_TLEw6wo_FlEa8wY3-pm1PENvK0OC0F4R04PmP4BSWBJS7QkNqh9rmA9tw/s1600/piwny3.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
5.Ostatnio dostałam kilka pytań odnośnie pieczenia (tak, tak i ja czasem dostaję pytania):</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Po co właściwie ten kamień?</b> Pokrótce chodzi o uzyskanie jak najbardziej zbliżonych warunków do pieca chlebowego. W książce jest to ładnie wyjaśnione. W praktyce, chleb na kamieniu ładniej wyrasta w piekarniku i ma dobrze wypieczoną skórkę. Niektórzy na przykład Bertinet zalecają umieszczenie dwóch kamieni na górze i na dole (pod górną grzałką), na to się nie zdobyłam ze względów praktycznych. Mój kamień waży około osiem kilo i raczej siedzi na stałe w piekarniku. Gdybym miała drugi taki pod górną grzałką, piekarnik mógłby tego nie wytrzymać, poza tym potrzebuje czasem przyrumienienia, a wyciąganie i wkładanie ośmiokilogramowej płyty mogłoby zakończyć się tragicznie. Chleby pieczone na blasze nie będę tak wyrośnięte, sprawdziłam. Chleby z foremki nie będą miały takiej skórki i miąższ też według mnie jest inny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>A może garnek żeliwny:</b> Nieco zbliżone warunki pieczenia można też uzyskać w garnku żeliwnym. I jest to dobra alternatywa dla tych co z niezrozumiałych względów mają opory przed kamieniem albo i tu bardziej ich rozumiem, boją się łopaty i tego całego przekładania nacinania. Chleb w zasadzie sam się formuje, uroczo pęka. U mnie jednak chleb z garnka wychodzi mniejszy niż ten pieczony na kamieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Co zrobić by chleb nienacięty nie pękł?</b> Długo nad tym myślałam i nawet zasięgnęłam porady JH. Potwierdził moje przypuszczenia: chleb musi być wyrośnięty w sam raz. Nie przerośnięty, nie niedorośnięty, a akurat.Jak to zrobić? No cóż na początek proponuję przerobić wszystkie przepisy z książki. Udało mi się upiec jeden piwny bochenek właśnie tak. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
A teraz już milknę i zostawiam was sam na sam z przepisem. Powodzenia!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWtcSt1-xNjduiCVkCsHRWKizLMhvgmY6hQya0-5L3pXZUb1F75BXgKML8P1XAZMWCPzLsFRmVgFA_7xygLyGqLyKI6jTCt1KuK1UXyccQL2KQlgfggQnwTGzjtS5d22BOB1FGoLQ_jiU/s1600/IMG_7742.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWtcSt1-xNjduiCVkCsHRWKizLMhvgmY6hQya0-5L3pXZUb1F75BXgKML8P1XAZMWCPzLsFRmVgFA_7xygLyGqLyKI6jTCt1KuK1UXyccQL2KQlgfggQnwTGzjtS5d22BOB1FGoLQ_jiU/s1600/IMG_7742.JPG" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Chleb piwny</b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">J.Hamelman</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Proporcje <b>na jeden</b> bochenek </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Zakwas żytni:</u></div>
<div style="text-align: justify;">
-49g mąki żytniej razowej</div>
<div style="text-align: justify;">
-41g wody</div>
<div style="text-align: justify;">
-łyżeczka dojrzałego zakwasu żytniego</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Zakwas pszenny <i>levain:</i></u></div>
<div style="text-align: justify;">
-46g mąki pszennej chlebowej typ 850</div>
<div style="text-align: justify;">
-56g wody</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżeczki pszennego płynnego zakwasu</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W osobnych miseczkach mieszamy składniki zakwasów. Przykrywamy i odstawiamy w temperaturze pokojowej na 14-16 godzin (im chłodniej tym dłużej).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Ciasto chlebowe:</u></div>
<div style="text-align: justify;">
-317g mąki pszennej chlebowej</div>
<div style="text-align: justify;">
-19g mąki żytniej razowej</div>
<div style="text-align: justify;">
-23g mąki pszennej razowej</div>
<div style="text-align: justify;">
-120g wody</div>
<div style="text-align: justify;">
-136 g ciemnego piwa</div>
<div style="text-align: justify;">
-8-9g soli</div>
<div style="text-align: justify;">
-1g drożdży instant</div>
<div style="text-align: justify;">
-zakwas żytni</div>
<div style="text-align: justify;">
-zakwas pszenny</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystkie składniki wrzucamy do miski i chwile mieszamy, ot jak na muffiny. Odstawiamy na 20 minut do autolizy. Mieszamy dwa, trzy razy i ponownie odstawiamy na 20 minut.</div>
<div style="text-align: justify;">
Następnie wyrabiamy gładkie, luźne, ale o wyraźnie rozwiniętej siatce glutenu ciasto.Mimo tego, że się lepi, powinno odstawać od ścianek miski. Mikserem trwa to 3 minuty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyrobione ciasto przykrywamy ścierką i odstawiamy do fermentacji na 2 godziny, w połowie tego czasu czyli po godzinie delikatnie składamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z ciasta formujemy okrągły bochenek i odstawiamy do wyrastania na 75-90 minut, w zależności od temperatury otoczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyrośnięty chleb nacinamy lub nie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pieczemy z parą 15 minut w temp. 235 st.C i 25-30 minut w temp. 220 st.C.</div>
<div style="text-align: justify;">
Studzimy na kratce.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUuZB-E9eLvS4Bwvt3u_vNKSuNeldejNNBGzwwUl9aLg9NQ9ffRaGWPiHCSNadgnGYR5NDNzgVVgl82xCN69fy5Bqlr0-aBPjsiOHOeIKbcfOkLH3_37wabcVnTqRb_9PCTw_O-H4rpSk/s1600/piwny1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUuZB-E9eLvS4Bwvt3u_vNKSuNeldejNNBGzwwUl9aLg9NQ9ffRaGWPiHCSNadgnGYR5NDNzgVVgl82xCN69fy5Bqlr0-aBPjsiOHOeIKbcfOkLH3_37wabcVnTqRb_9PCTw_O-H4rpSk/s1600/piwny1.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i wychodzi na to, że jak nie ciastka to chleb. A tyle wspaniałych rzeczy ostatnio ugotowałam. A niech to!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-75302584622243977092014-02-15T12:37:00.001+01:002014-02-15T12:37:39.294+01:00Miłej soboty.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTT40WDK0ZVw3rFNojpRBtpTXx8momfjnnqLy03NcoSDTVqCVBdrh0X98pO9eyBQ8YHMyAfJpALoTD2BzrJB7EWPVU1oZejG043wQrYq0VtqkJOjSLbw-TPyK7O3Eh9s5GyOb43a3u4SQ/s1600/Piwny.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTT40WDK0ZVw3rFNojpRBtpTXx8momfjnnqLy03NcoSDTVqCVBdrh0X98pO9eyBQ8YHMyAfJpALoTD2BzrJB7EWPVU1oZejG043wQrYq0VtqkJOjSLbw-TPyK7O3Eh9s5GyOb43a3u4SQ/s1600/Piwny.jpg" height="480" width="640" /></a></div>
<br />Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-31374554517151446902014-02-13T21:32:00.000+01:002014-02-13T21:32:37.089+01:00Dla Niego, ciastka z czekoladą, marcepanem i płatkami migdałowymi.<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7UsEcR5mQzcRtemlUQS-YVVt_9T7tPoiF-TQzeppidkIFBRY5IS-t8JnU6x6eRVP81kxsBwYSBRBIfqMmRzS-jQ-sJA0W0lfBglxHz2bHtSbN-bpWjR3L2NIhCbJblhqF1PemjOoGb60/s1600/photo-3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7UsEcR5mQzcRtemlUQS-YVVt_9T7tPoiF-TQzeppidkIFBRY5IS-t8JnU6x6eRVP81kxsBwYSBRBIfqMmRzS-jQ-sJA0W0lfBglxHz2bHtSbN-bpWjR3L2NIhCbJblhqF1PemjOoGb60/s1600/photo-3.jpg" height="640" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś wstałam od razu, tylko zamknęły się za nim drzwi. Wiedziałam, że
wróci o osiemnastej. Z obłędem w oczach będzie biegał po domu pakując
ostatnie klamoty. Do tego czasu wszystko musi być gotowe. Od tygodnia w
przedpokoju stoi pudło wypełnione planami, dłutami, kątownikami,
kamieniami do ostrzenia. Wieczorami trwają debaty na temat złączeń i
wpustów. Na stole piętrzy się stos książek o budowie drewnianych domów.
Już jutro w siedzibie <a href="http://cohabitat.net/" target="_blank">Cohabitatu</a> mój wszechstronny On, wraz z dwójką nie mniej zakręconych panów, będzie uczył jak <a href="https://www.facebook.com/events/692277674145796/?source=1" target="_blank">zbudować drewniany szkielet domu</a>.
Załaduje samochód drewnianymi kozłami, rzeczonym pudłem i mnóstwem
dziwnie wyglądających przedmiotów. Ode mnie dostanie chleb, hummus,
termos imbirowego napoju i ciastka. Niestety zapomni piwa. Trzymajcie za
niego kciuki!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7P3THbOfQ89UfDhjj05vIMzo0qmwab8cyn-bJ6Sx6-tqQcXopyMcmBkVE34ef61J5N8HfDN-RJsFCPGAMefpGSyOSuYXrY9LqQt-UIsAtRMwzbl_afjzqefdaEyFVJGUc-c_HK-rMOH8/s1600/ciastka1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7P3THbOfQ89UfDhjj05vIMzo0qmwab8cyn-bJ6Sx6-tqQcXopyMcmBkVE34ef61J5N8HfDN-RJsFCPGAMefpGSyOSuYXrY9LqQt-UIsAtRMwzbl_afjzqefdaEyFVJGUc-c_HK-rMOH8/s1600/ciastka1.jpg" height="412" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Przepis powstał z potrzeby chwili i żaden on tam mój. Ot zwykłe
amerykańskie ciastka. Nie przeczę, że pomógł mi rzut oka na <a href="http://whiteplate.blogspot.com/" target="_blank">White Plate</a>. Koniecznie chciałam upiec Mu coś
słodkiego, na drogę. Nie miałam czasu na wymyślne ciasto, obiad był wystarczająco skomplikowany. Początkowo miał być
bananowy chlebek, ale zapomniałam kupić, ale mama zagadała mnie na spacerze. Nieśmiertelne brownie też okazało się niemożliwe, bo w mojej tajemnej puszce była tylko jedna czekolada. znalazłam za to sporą kostkę marcepanu, z którego dwa miesiące temu lepiłam marchewki na urodzinowy tort małej H. I tak powstały ciastka. W przeciwieństwie do <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/05/hyc-do-komody-ciastka.html" target="_blank">większości tego typu</a> ciastek są mało słodkie, nie chciało mi się iść na strych uzupełnić zapasy cukru. Lekko ciągnące, migdałowo-czekoladowe, trudno poprzestać na jednym.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdLmecixol1UdoENi8W2sqETKdhKpOZqAzOiZVkV1v1fCrjuVlQm5JP3jFVqhER89a3u-LXWR3CCWsnBVpUNiw5LJahngyblCZC3-synmrkq9ErolwZx84q9zjIiMbB57-XXO4xLVdbh0/s1600/iastka2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdLmecixol1UdoENi8W2sqETKdhKpOZqAzOiZVkV1v1fCrjuVlQm5JP3jFVqhER89a3u-LXWR3CCWsnBVpUNiw5LJahngyblCZC3-synmrkq9ErolwZx84q9zjIiMbB57-XXO4xLVdbh0/s1600/iastka2.jpg" height="442" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Ciastka z czekoladą, marcepanem i płatkami migdałowymi</b></div>
<br />
-140g masła<br />
-100g jasnego cukru muscavado<br />
-jajko<br />
-łyżeczka ekstraktu z wanilii<br />
-3/4 łyżeczki sody<br />
-170g maki orkiszowej typ 2000<br />
-100g marcepanu pokrojonego w drobniutką kostkę<br />
-100g drobno pokrojonej gorzkiej czekolady<br />
-80g płatków migdałowych<br />
-łyżeczka amaretto<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
W misce wymieszałam mąkę, sodę i marcepanowe kosteczki, inaczej, by się posklejały. </div>
<div style="text-align: justify;">
Utarłam masło z cukrem*, gdy tylko masa była jednolita dodałam jajko, wanilię. Dodałam mąkę z sodą i marcepanem. Na koniec dodałam czekoladę i płatki oraz skropiłam ameretto. Z ciasta formowałam kulki, które wstawiłam w misce do lodówki. Piekłam na blasze wyłożonej matą silikonową partiami przez 15 minut w temp. 165 st.C. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
* Zbyt długie ucieranie masła powoduje, że ciastka nieregularnie się rozpływają i są płaskie jak mazowieckie pola. </div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-13959283066192283332014-02-06T21:07:00.000+01:002014-02-07T20:44:08.414+01:00Jestem opadem atomowym czyli kolejny szybki chleb<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicrpFXhyYbvt0nB7PxLDhlDWr7g8Xg1s2LrY6To65-7dl7PefNuHQhR-MTD4Kl5jiiQvfWas4HrBDJd97sBRokX2Ed4xppKydjzvle5GXkV6N1qmBLJqgwO-cUDnGWGNr2bMuDX29XPKI/s1600/IMG_7710.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicrpFXhyYbvt0nB7PxLDhlDWr7g8Xg1s2LrY6To65-7dl7PefNuHQhR-MTD4Kl5jiiQvfWas4HrBDJd97sBRokX2Ed4xppKydjzvle5GXkV6N1qmBLJqgwO-cUDnGWGNr2bMuDX29XPKI/s1600/IMG_7710.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj bez wycieczek osobistych i zbędnych szczegółów, pracuję nad innym postem. Nasz kolejny szybki chleb z cyklu<i> jeśli zapomnisz wieczorem przygotować zakwasu</i>. To ulubiony wypiek mojego Człowieka Czynu. Mimo, że z dodatkiem drożdży to, zauważcie, prawie całkiem razowy. Pieczony w niedzielę wieczorem, w czwartek nadal dobry. A tytuł? No cóż, jak go zobaczyłam, nie mogłam nie zaśpiewać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podaje proporcje z książki, proponuję na nich poprzestać. Kombinowanie może dać efekt jak u nas.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcr7ORJsTr4Zd5Ec3hEmSzfKYi-B5a_Aju_XYON2kNSE7p1hq2fmlbJEsAsP2Ldr8qxIqU6rZp4zbw5qSbMZywBuXREkXIkbq-PjJ6GO36Iq8lZK0Q7FM-VEu-1bL6sS323Lf1eBqbhNQ/s1600/IMG_7711.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcr7ORJsTr4Zd5Ec3hEmSzfKYi-B5a_Aju_XYON2kNSE7p1hq2fmlbJEsAsP2Ldr8qxIqU6rZp4zbw5qSbMZywBuXREkXIkbq-PjJ6GO36Iq8lZK0Q7FM-VEu-1bL6sS323Lf1eBqbhNQ/s1600/IMG_7711.JPG" height="480" width="640" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicrpFXhyYbvt0nB7PxLDhlDWr7g8Xg1s2LrY6To65-7dl7PefNuHQhR-MTD4Kl5jiiQvfWas4HrBDJd97sBRokX2Ed4xppKydjzvle5GXkV6N1qmBLJqgwO-cUDnGWGNr2bMuDX29XPKI/s1600/IMG_7710.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Miodowo-orkiszowy chleb foremkowy</b></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://siadamy i patrzymy jak w oczach rośnie, zaklinając go, żeby nie wyszedl z foremki." target="_blank"><span style="font-size: xx-small;">Michael Suas</span></a></div>
<u><br /></u>
<u>Zakwas:</u><br />
-61g mąki pszennej chlebowej 61g<br />
-50g wody<br />
-5g zakwasu pszennego 50% hydracji<br />
<br />
Mieszamy składniki rano w dzień pieczenia i odstawiamy w ciepłe miejsce na 8 godzin.<br />
<br />
<u>Ciasto:</u><br />
-400g mąki orkiszowej typ 2000<br />
-285g wody I<br />
-35g wody II<br />
-7 soli<br />
-3,5g drożdży instant<br />
-32g miodu<br />
-25g oleju ryżowego lub innego neutralnego w smaku<br />
-cały zakwas<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Mieszamy wszystkie składniki oprócz wody II i wyrabiamy ciasto, gluten powinien być dobrze rozwinięty, ciasto odstawać o ręki i brzegów miski . Następnie dodajemy pozostałą i dalej wyrabiamy, tak by woa została wmieszana w ciasto. Ciasto jest bardzo luźne i taka metoa pozwala na lepsze rozwinięcie glutenu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odstawiamy ciasto do fermentacji na dwie godziny. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wyrośnięte ciasto wykładamy na omączony blat, formujemy luźną kulę (wstępne formowanie) i zostawiamy na 20-30 minut. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po tym czasie formujemy podłużny bochenek i wkładamy ciasto do posmarowanej olejem i wysypanej mąką formy*. </div>
<div style="text-align: justify;">
Odstawiamy do wyrastania ma godzinę. W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 210 st.C. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 35-40 minut w temp. 205 st.C.**</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicrpFXhyYbvt0nB7PxLDhlDWr7g8Xg1s2LrY6To65-7dl7PefNuHQhR-MTD4Kl5jiiQvfWas4HrBDJd97sBRokX2Ed4xppKydjzvle5GXkV6N1qmBLJqgwO-cUDnGWGNr2bMuDX29XPKI/s1600/IMG_7710.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
Chleb pasuje do wszystkiego. Mi najbardziej smakował z <i>Powidłami Wademara</i>.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjemujjcKWljtDKhMAKPB6iS8pm5y3a75TQD1kqOa-piMDUXyPRRw1U-5dQxm4E3i8gnVSq-Ac1PAYTDLtzQax3kYXJwyBoWlbf1PI5yKm9yEkYLU0SiEDWyjlcRW9LWoV-voT1MQ29Jso/s1600/IMG_7713.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjemujjcKWljtDKhMAKPB6iS8pm5y3a75TQD1kqOa-piMDUXyPRRw1U-5dQxm4E3i8gnVSq-Ac1PAYTDLtzQax3kYXJwyBoWlbf1PI5yKm9yEkYLU0SiEDWyjlcRW9LWoV-voT1MQ29Jso/s1600/IMG_7713.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<br />
* Jakbyście mieli kiedyś okazję polecam formy<a href="http://* Jakbyście mieli kiedyś okazję polecam formy pullman pan są w kształcie równoległoboku (tak mam, że lubię kąty proste) i mają nasuwaną pokrywke, co niekiedy się przydaje, " target="_blank"> pullman pan</a> są w kształcie prostopadłościanu (tak mam, że lubię kąty proste i tak wiem był wcześniej błąd, dostałam wykład z geometrii ) i mają nasuwaną
pokrywke, co niekiedy się przydaje. Cena chyba nie powala, a forma służy nam już ponad sześć lat.<br />
<br />
**Siadamy i patrzymy jak w oczach rośnie, zaklinając go, żeby nie wyszedl z foremki.Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-57650178522715766212014-02-01T16:26:00.000+01:002014-02-01T19:33:47.936+01:00Doroczne utrapienie czyli domowe pączki<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYckMSi3clLWdBenI-In4ySxPSkmHgYYN_BEydBQsDdZYOsS7MWsYgXf7GYdBmu1cxFS_W0RPm8Sa89DwlEedxglzHIl8VD9aEbNB_H6Ns0qULGl86PSEVDFfA20UI9VIzNARd4EJFYiI/s1600/paczki2014.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYckMSi3clLWdBenI-In4ySxPSkmHgYYN_BEydBQsDdZYOsS7MWsYgXf7GYdBmu1cxFS_W0RPm8Sa89DwlEedxglzHIl8VD9aEbNB_H6Ns0qULGl86PSEVDFfA20UI9VIzNARd4EJFYiI/s1600/paczki2014.jpg" height="502" width="640" /></a></div>
Nie mam wspomnień związanych z <b>pączkiem</b>. Jak rodzina liczna i rozsiana po świecie, królowały u nas faworki. Wielu nie wahało się pędzić samodzielnie bimbru, co by dodać go do delikatnych chruścików (no umówmy się nie tylko dlatego).<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie do końca rozumiem ludzki zachwyt <b>pączkiem</b>. A już na pewno nie rozumiem tych, dla których śniadanie stanowi <b>pączek</b> (o zgrozo za złotówkę) i kawa. Prawdopodobnie niezrozumienie to wynika też z różnych innych względów. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jednym słowem na temat <b>pączka</b> mam niewiele do powiedzenia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo to czuję, że wiem jak powinien smakować dobry <b>pączek</b> albo może jak smakować nie powinien. Po prostu mam to wyczucie i już ;-). Nie mówię o plastikowym zapachu starej cukiernianej frytury, aromacie wanilinowym i innych sztucznawych posmakach, a nawet bladej fizjonomii. Powiedzmy, że słynna obwódka nie jest dla mnie przedmiotem kultu. Większość cukiernianych <b>pączków</b> jest dla mnie stara. Dobry pączek jest świeży dosłownie dwie, trzy godziny po usmażeniu. Delikatny jak mgiełka, śmietankowo-waniliowy z różą i mocno brązowy. Żadnego smaku drożdży i obowiązkowo na dobrym smalcu. Wymaga dobrego rozplanowania i za każdym razem jest testem siły naszego związku, ale kto powiedział, że w życiu trzeba iść na skróty? Zresztą robimy go tylko raz w roku* i takich mogę zjeść nawet pięć! </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisHybggHJtrk3ePbSG-st_FDD3DOBk7Wi84U8ORDNMSem__zTZYZesoOmhyphenhyphenshT9delfIYWIzAc-zYuMSH681mzkWSuzNE9wtEf6GkTRr6VGDXb_SMq8Svjrvq0Is5lQL8HEOxxXVFmRdw/s1600/IMG_7678.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisHybggHJtrk3ePbSG-st_FDD3DOBk7Wi84U8ORDNMSem__zTZYZesoOmhyphenhyphenshT9delfIYWIzAc-zYuMSH681mzkWSuzNE9wtEf6GkTRr6VGDXb_SMq8Svjrvq0Is5lQL8HEOxxXVFmRdw/s1600/IMG_7678.JPG" height="300" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Nasze pączki</b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">żadne tam nasze baza przepisu z <a href="http://www.amazon.com/s?ie=UTF8&field-author=Maria;+Vitry,+Henryk+Lemnis&page=1&rh=n:283155,p_27:Maria;+Vitry\c+Henryk+Lemnis" target="_blank">Lemnis i Vitry</a></span></div>
<br />
Proporcje na około 25-27 pączków jak w sam raz<br />
<br />
<b>Na dwa dni przed pieczeniem:</b><br />
<br />
<i>Znajdź mi te przepis na pączki i spiszesz listę zakupów. Sam sobie spisz. O weź zrób, ty jesteś dobra w listach. A książka gdzie jest? Patrzysz na nią. Czyli gdzie?</i><br />
<br />
<u>składniki:</u><br />
-14g świeżych drożdży (raczej nie używamy suchych drożdży do takich słodkich wypieków) + tyle ile<b> ziarno grochu/20g sztywnego,</b> aktywnego zakwasu pszennego (50-60% hydracji)- <i>lub dotyczy tylko ziarna grochu czyli drożdży zaczynowych</i><br />
-500g mąki pszennej typ 500<br />
-100g cukru <br />
-1/3 szklanki pełnego mleka<br />
-280g śmietanki 30-36% procent<br />
-8 żółtek<br />
-1/2 laski wanilii<br />
-150g masła<br />
-1/3 łyżeczki soli<br />
-kieliszek spirytusu<br />
<br />
-słoik powideł śliwkowych<br />
-1/4 ilości powideł konfitury z płatków róży ucieranej na zimno<br />
<br />
-1kg smalcu<br />
-1/2 l oleju o neutralnym smaku<br />
-ziemniak<br />
<br />
-250g cukru pudru<br />
-łyżeczka rumu<br />
-łyżeczka mocnej esencji herbacianej<br />
-sok z połowy cytryny<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0u66dCk3hyphenhyphenYM_bhUlz9NX3_Ykhyphenhyphen2GOnzp8Yx0UKCUtmtd1lhbx-9pT6hmuFo62K-sipZefYXdPdYI6_b1o3UGWXEWzGrmtiGkK24EMVsJ0ev5W_Ll6S_nou9YtU7OrrjATQWKSpswTYs/s1600/p%C4%85czki12014.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0u66dCk3hyphenhyphenYM_bhUlz9NX3_Ykhyphenhyphen2GOnzp8Yx0UKCUtmtd1lhbx-9pT6hmuFo62K-sipZefYXdPdYI6_b1o3UGWXEWzGrmtiGkK24EMVsJ0ev5W_Ll6S_nou9YtU7OrrjATQWKSpswTYs/s1600/p%C4%85czki12014.jpg" height="400" width="290" /></a></div>
<b>Wieczorem na dzień przed pieczeniem przygotowujemy składniki i zaczyn</b><br />
<br />
<i>A cukier puder? O, zapomniałem. Smalcu też nie ma, przecież zapisałam ci na liście. No tak, ale wiesz, że ja zawsze gubię te twoje listy. Dobra wyjdę jutro rano. O szóstej? Dobra idę...O boże tłuczesz się, chodź już spać. Poczekaj zaczyn zrobię. Ej a wstaniesz rano mi ukręcić ten lukier? O której? No przed szóstą? Kpisz? Ale to jest prośba!</i><br />
<br />
<u>zaczyn lub zakwas:</u><br />
Mieszamy w misce mleko, 20g cukru, ziarnko drożdży lub zakwas oraz 100g mąki. Odstawiamy na noc po przykryciem. <br />
<br />
<b>Następnego dnia wstajemy dużo przed piątą jeśli planujemy pączki wynieść do pracy</b><br />
<br />
<i>Proszę tylko się nie tłucz. Dobrze, tylko mikser włączę. </i><br />
<br />
Do miski miksera wrzucamy zaczyn lub zakwas, drożdże, lekko podgrzaną śmietankę, pozostałą mąkę, żółtka lekko utarte z pozostałymi 80g cukru, ziarenka wyskrobane połowy laski wanilii, sól oraz spirytus. Wyrabiamy gładkie, lśniące, lekko lepkie, ale odstające od ścian miski ciasto. Z przerwami około 20-30 minut, pod koniec dodajemy po kawałeczku masło, cały czas wyrabiając jak w przypadku ciasta na <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/06/brioszki-i-juz.html" target="_blank">brioszki</a>. <br />
<br />
Ciasto ostawiamy do fermentacji na 1-1,5 godziny ( dłużej przy zakwasie)<br />
<br />
<i>Cholera znowu zapomniałem o tym spirytusie. Cicho, proszę. Dobra, ale jak myślisz, może je posmaruję po wierzchu tym spirytusem? A nie spłoniemy? Nie wiem, zobaczymy.</i><br />
<i>Dobra idę do sklepu bo chyba za mało tego smalcu. Wstaniesz? Zrobiłem ci kawy.</i><br />
<br />
Przygotowujemy nadzienie. Róże przecieramy przez sito lub miksujemy na gładko i mieszamy z powidłami.<br />
<br />
<i>A wiesz, że to nadzienie zyskało uznanie w mojej pracy?</i><br />
<br />
Po tym czasie ciasto dzielimy na około 40g porcje, raczej 41-42 niż 39. Formujemy kulki, każdą rozpłaszczamy na dłoni i nakładamy na środek łyżeczkę nadzienia. Zlepiamy i formujemy okrągłą bułeczkę. Odstawiamy o wyrastania złączeniem w dół, na omączonej ściereczce do wyrastania na około 2 godziny. Powinny dobrze podwoić objętość. <br />
<br />
<i>Ojej znowu zabrakło mi nadzienia, dorób, proszę, proszę.</i><br />
<i>A te zakwasowe ile, jak będę posta pisać. Trochę dłużej, na uznanie dobrej gospodyni. To mi wyjaśniłeś. </i><br />
<i><br /></i>
Gdy pączki wyrosną zabieramy się za smażenie smalec z olejem rozgrzewamy o temp. 190 st C**. Smażymy po kilka pączków po 2 minuty z każdej strony. Do tłuszczu wrzucamy gruby plaster ziemniaka i wymieniamy jak będzie wysmażony. Kontrolujemy temp. tłuszczu termometrem i odpowiednio operujemy płomieniem. Usmażone pączki studzimy na wyłożonych papierowym ręcznikiem talerzach, ciasto jest tak delikatne, że studzenie na kratce mogłoby tęże odcisnąć na pączku.<br />
<br />
Jednocześnie robimy lukier. Cukier w garnku zalewany 1/3 szklanki letniej wody i czekamy, aż się rozpuści. Gotujemy około 5-7 minut, syrop tuż przed na nitkę ;-). Dodajemy pozostałe składniki i ucieramy drewnianą łyżką przez 20-30 minut. Jeśli za szybko gęstniej, można dodać łyżeczkę gorącej wody.<br />
Ciepłe lukrujemy.<br />
<br />
<i> Takie pączki to zespołowa praca nie? Tak, tylko dlaczego tak rano, no bo by były nieświeże. A spiszesz mi twoje zmiany na bloga? Sama sobie spisz. A zrobiłaś jakieś zdjęcia. Eeee jakieś paskudne. O boże a to? Ja muszę już iść do pracy.</i><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjESItMvisZGTq5-dc2mFPCHjl7gJ9_QLt2kqHMtNxv2bxkGEF34EB3ETBmkNoTqD7diIhEYitK-nOBSSaxSdtQ5omqPBEH-Sa7YAFbZZpKEwd1m_h7geMstrauIdxfKZxYFAS_cSZcTIg/s1600/IMG_7686.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjESItMvisZGTq5-dc2mFPCHjl7gJ9_QLt2kqHMtNxv2bxkGEF34EB3ETBmkNoTqD7diIhEYitK-nOBSSaxSdtQ5omqPBEH-Sa7YAFbZZpKEwd1m_h7geMstrauIdxfKZxYFAS_cSZcTIg/s1600/IMG_7686.JPG" height="400" width="300" /> </a></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>*W tym roku robimy wyjątek i smażymy pączki dwa razy, dla M.!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>**My smażymy w stalowym woku, szybko i dobrze się nagrzewa i w ogóle jest najlepszy. Są zwolennicy smażenia we frytkownicy, ale ja nie jestem fanką elektrycznych gadżetów, (choć to pewnie rzecz względna). Chleb piekę na kamieniu, gofry w żeliwnej gofrownicy na fajerce, a pączku w oldskulowym woku i wyławiam chińską drucianką. Marzy mi się jeszcze toster do stawiania na gazie!</i></div>
<br />
<br />Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-68239159474716274842014-01-18T10:20:00.000+01:002014-01-18T10:20:00.198+01:00Słowo się rzekło, chleb twarogowy Hamelmana<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg70IS4Nzx2mT6qDJ32f4vE3eS4H-tR-xQOdkUw4XUYPLZRDgqBfQO2ULfRSkzQG6089CZD1-AJ3tjb9ppaEfRU5mOiI2R_iaMcvDbZk3U6TEM296ls9jMasAogjIZIAPEYnb6hKbiHxWY/s1600/IMG_7625.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg70IS4Nzx2mT6qDJ32f4vE3eS4H-tR-xQOdkUw4XUYPLZRDgqBfQO2ULfRSkzQG6089CZD1-AJ3tjb9ppaEfRU5mOiI2R_iaMcvDbZk3U6TEM296ls9jMasAogjIZIAPEYnb6hKbiHxWY/s1600/IMG_7625.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Zgodnie z obietnicą przepis na chleb, który pojawił się na zdjęciu wczoraj. Wszyscy, którzy mają już w domu polskie wydanie książki J.Hamelmana otwierają podręcznik na stronie 229 i pieką. Ci, którzy książki nie mają, bo na przykład mają już pierwsze amerykańskie wydanie, czytają dalej. Tak, tak drugie wydanie książki chleb zawiera mnóstwo nowych receptur i bardzo dziękuję Hamelmanowi, że namówił mnie na jej przeczytanie. Tym samym kontynuuję swój<a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/05/challenge-precle-podsumowanie.html" target="_blank"> Hamelman challenge</a>!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiqTX31JmSvY5528TwPyFfewnEM7d5FgTLs4K3HwMc1Ks74zSCMhO6LBaaI50bKTXi0B538Wn53lx6YrfzzyPlAJHbnCMb__q-YMQGLK3_CJI96g1Cnhi5nJ79eT3QPaY3FV2udXb8_IQ/s1600/twarogowyhamelman1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiqTX31JmSvY5528TwPyFfewnEM7d5FgTLs4K3HwMc1Ks74zSCMhO6LBaaI50bKTXi0B538Wn53lx6YrfzzyPlAJHbnCMb__q-YMQGLK3_CJI96g1Cnhi5nJ79eT3QPaY3FV2udXb8_IQ/s1600/twarogowyhamelman1.jpg" height="414" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Chleb twarogowy</b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">J.Hamelman</span></div>
<br />
Proporcje na 1 bochenek<br />
<br />
<b>Zakwas: </b><br />
-91g mąki żytniej chlebowej*<br />
-72g wody<br />
-łyżka dojrzałego zakwasu żytniego**<br />
<br />
Mieszamy składniki w misce według zasady <i>piekarzu młody dodawaj najpierw zakwas do wody</i>. Ostawiamy pod przykryciem w temp. pokojowej na 14-16 godzin. <br />
<br />
<b>Namoczone ziarno żyta</b><br />
-90g łamanego żyta (śruty żytniej)<br />
-114g wody<br />
<br />
Wraz z przygotowaniem zakwasu namaczamy ziarno. Mieszamy wodę ze śrutą w misce, owijamy szczelnie folią i odstawiamy.<br />
<br />
<b>Ciasto chlebowe:</b><br />
- 272g mąki pszennej chlebowej typ 850 <br />
-68g twarogu trzykrotnie mielonego<br />
-14gmleka w proszku<br />
-132g wody<br />
-7g soli***<br />
-2g drożdży w proszku****<br />
-zakwas<br />
-namoczone ziarno<br />
<br />
1.Wszystkie składniki mieszamy w misce, a następnie wyrabiamy ciasto. Pozostanie nieco lepkie, ale powinno w miarę odstawać od miski i dać się rozciągać. Mikserem KA to zwykle 2-3 minuty z prędkością 2 i 3-4 minuty z prędkością 4. Na koniec zawsze kilka razy wyrabiam ręką, naciągając ciasto.<br />
<br />
2. Odstawiamy do fermentacji na 1 godzinę.<br />
<br />
3. Formuję z ciasta luźną kule i odstawiam na pięć minut. W tym czasie przygotowuję koszyk. Formuję podłużny bochenek.<br />
<br />
4. Odstawiam do wyrastania na 75-90 minut (temp. w pomieszczeniu 20-21 stopni, przy temp. 24 st.C wystarcza godzina). W tym czasie nagrzewam piekarnik do 250 st.C.<br />
<br />
5. Chleb wykładam z kosza na obsypaną łopatę, nacinam i wkładam do piekarnika.<br />
<br />
6. Piekę 15 minut w temp. 240 st.C, 15 minut w 230 st.C i 15-20 minut w temp. 210 st.C<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjro2Eeh0yqxEPykA-IMmf-iLY7nBzWh4W3LR0gZ-V-FE70f6s3YEFTi454OLIjL_wsSXSljZqEQ-taVxTDW2tJ0BpuLocCXnMjRsiYxQlgqcMJm2GANLO1RGsLx48kS0a_YhyphenhyphentqXUp6Pc/s1600/IMG_7621.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjro2Eeh0yqxEPykA-IMmf-iLY7nBzWh4W3LR0gZ-V-FE70f6s3YEFTi454OLIjL_wsSXSljZqEQ-taVxTDW2tJ0BpuLocCXnMjRsiYxQlgqcMJm2GANLO1RGsLx48kS0a_YhyphenhyphentqXUp6Pc/s1600/IMG_7621.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
Uwagi:<br />
<br />
*Hamelman zawsze pisze o mące żytniej średniej, według mnie i tego co widziałam w jego piekarni to mąka żytnia typ 1100-1200, niedostępna raczej na polskim rynku. Chleby z mąki typ 720 wychodzą dużo jaśniejsze niż jego, a z mąki typ 1400 zbyt ciężkie. Ja używam mieszanki 720 i 1400 w proporcji 1:2 lub 720 i 2000 w proporcji 9:1. Zrobicie jak chcecie.<br />
<br />
** mój zakwas ma zwykle 100% hydracji czyli składa się takich samych części wody i mąki, przed pieczeniem odświeżam go zwykle dwa razy w odstępach 12 godzin.<br />
<br />
***dla mnie podane w przepisie 8-9g soli to za dużo<br />
****można pominąć przy pewności, że zakwas jest bardzo dojrzały (dodaje zwykle 1g)<br />
<br />
Pozostałe uwagi:<br />
- Podczas formowania wstępnego i ostatecznego obsypuję stolnicę mąką, ale jej nadmiar staram się strzepywać, by nie zmieniać hydracji ciasta.<br />
<br />
-Chleb nacinam zwykłym ząbkowanym nożem o pieczywa, podłużny bochenek skośnieprawie pionowo, nigdy poprzecznie jak kiełbasę.<br />
<br />
-Podane w książce temperatury zostały zaokrąglone z miar amerykańskich o całych dziesiątek i w górę. My zaokrąglaliśmy do piątek i tym samym wyszło nam w dół. Dla naszego piekarnika to lepsze temperatury, stąd tym razem musiałam ostatnie 15 minut obniżyć do 210, w książce jest tylko 240 i 230. Pamiętajcie, że każdy piekarnik jest inny.<br />
<br />
-Jeśli chodzi o parowanie piekarnika, to wylewam na blachę na dnie pół szklanki wrzątku tuż po włożeniu chleba, wiem, że są piekarniki z opcją parowanie, ale te trzy które miałam okazje wypróbować, nie dawały takiego fektu jak wlanie wody, także opcji tej nie wierzę.<br />
<br />
-Chleb piekę na kamieniu: kawałku granitowej płyty na wymiar piernika uciętym przez producenta nagrobków w dobrej cenie 25 PLN. Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-24894710943413433552014-01-17T10:37:00.000+01:002014-01-17T10:37:23.023+01:00Chleb na koniec tygodnia gotowy?U nas już do połowy zjedzony. Chcecie przepis?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjY2RKnoQNEbLOSGEiMTWlXyNsXg0d8KRbAuWaJBQnSzXzeDh8JOIbAacPFED25uVsB8VGbigDQWovVzjPQvAEFlC8lQeC2gukckYwSA43WgzfoEmWQ6ooB_9HaSa5FcMqEHHzrAuP1m-k/s1600/twarogowy+hamelman.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjY2RKnoQNEbLOSGEiMTWlXyNsXg0d8KRbAuWaJBQnSzXzeDh8JOIbAacPFED25uVsB8VGbigDQWovVzjPQvAEFlC8lQeC2gukckYwSA43WgzfoEmWQ6ooB_9HaSa5FcMqEHHzrAuP1m-k/s1600/twarogowy+hamelman.jpg" height="444" width="640" /></a></div>
<br />Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-23771697915088236172014-01-16T10:40:00.000+01:002014-01-16T11:05:47.082+01:00Przynależność i słoiki pełne ciastek.<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxq4_zoaT5aLFfXNwk9bMxOCf4iDFpEDm-HfigTfW2dNoWK0faobI0Nt5dEatD-4uad6k_EWedM73cCRKjXXcKKNB9Nm6FoQcDgF-kQXf2CgrawXhJzdIpzPTqtywK_s9EvQ5xTblTngY/s1600/IMG_7535.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxq4_zoaT5aLFfXNwk9bMxOCf4iDFpEDm-HfigTfW2dNoWK0faobI0Nt5dEatD-4uad6k_EWedM73cCRKjXXcKKNB9Nm6FoQcDgF-kQXf2CgrawXhJzdIpzPTqtywK_s9EvQ5xTblTngY/s1600/IMG_7535.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Będąc w ciąży obiecywałam sobie, że nie zgłupieje (bardziej). Nie będę zdrabniać, pieszczotliwie kwilić. Będę czytać mądre książki, spotykać się z niedzieciatymi i poruszać w rozmowach inteligentne tematy. Początek był całkiem udany. Długi pobyt w szpitalu i mocno skrócona ciąża zaoszczędziły mi tej całej ubrankowo-gadżetowej bieganiny. Moja wyprawka dla <i>maleńkiego</i> niemowlęcia zawierała absolutne minimum, które do dziś uważam za optimum, a gdyby nie pomoc <i>krewnych i znajomych królika</i> moje dziecko po wyjściu ze szpitala spałoby pewnie w kartonie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zmiany przyszły powoli. Wtargnęły cichaczem pod osłoną nieprzespanych nocy i wymiętolonych poranków. Podczas długich nudnych (pamiętacie niekończącą się zimę 2013) spacerów. Pewnego dnia spostrzegłam, że rzucam ukradkowe spojrzenia w głąb cudzych wózków, a w knajpie przed obejrzeniem menu sprawdzam, czy mają przewijak. Stałam się członkiem grupy. I tak najchętniej spotykam się z nimi. Nie wznoszą oczu ku niebu, gdy po raz enty poruszam temat ekologicznych pieluch i domowych przecierów. Nie kręcą się nerwowo na krześle, gdy moje dziecię jęczy znudzone w kącie. Mają w domu te wszystkie przewijaki, krzesełka, plastikowe łyżeczki, zabezpieczenia kontaktów, a kocia kuweta stoi poza zasięgiem małych rączek (no bo przecież nie rąk!). Pakuję ciastka w słoiki, a ludka Lego w turbo wózek* i idę na kolejne spotkanie <b>mam</b>. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpQy0bPNs9QQWO-u-bv5uuDaR7nrGRhyphenhyphenwQdq9S3uNo4rAkhfdw8S-ierE4aU_ZVPgX6h9hX0msF7N5Yza0ghlGycSSRA-BEbPcMtMgK71N7OYcpvkyV_Pi83nRMQq3XGNiT5bpgJ0N42Q/s1600/ciastka2014.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpQy0bPNs9QQWO-u-bv5uuDaR7nrGRhyphenhyphenwQdq9S3uNo4rAkhfdw8S-ierE4aU_ZVPgX6h9hX0msF7N5Yza0ghlGycSSRA-BEbPcMtMgK71N7OYcpvkyV_Pi83nRMQq3XGNiT5bpgJ0N42Q/s1600/ciastka2014.jpg" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Podobno w ciąży obniża się kobietom intelekt o jakieś 20 punktów (co jest według mnie całkiem zrozumiałe ewolucyjnie <i>ten świat taki straszny, a dziecko moje takie malutkie</i>), mój prawdopodobnie nie podniósł się wraz z rozwiązaniem. Dawno już nie wspięłam się na żadne cukiernicze wyżyny. Ciastka to aktualnie moja ulubiona forma cukiernicza i jedna z niewielu na jakie mnie stać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystkie przepisy pochodzą z książki Dana Leparda, o której pisałam już <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2011/11/szybko-ciasto-bananowe-i-znikam.html" target="_blank">jakiś czas temu</a>. Dziś mogę tę książkę polecić z czystym sumieniem wielbicielom łatwych wypieków. Niestety wydana została koszmarnie i mocno się rozlatuje. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEoO63LRKQ1zgcWcHU77tfau7JZ-uBspNDRFsVSJ-Fv9HvaGMH-glvCm2BszN-2dX_OifdnoCKxmdlj5tPJ0QmTJwfGe-0oV9gVu6Vxlx7N8nly1dp8zk4aOPIDQqvLPRwbKdiFy49zD8/s1600/IMG_7534.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEoO63LRKQ1zgcWcHU77tfau7JZ-uBspNDRFsVSJ-Fv9HvaGMH-glvCm2BszN-2dX_OifdnoCKxmdlj5tPJ0QmTJwfGe-0oV9gVu6Vxlx7N8nly1dp8zk4aOPIDQqvLPRwbKdiFy49zD8/s1600/IMG_7534.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Ciastka żytnio-rodzynkowe</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słodkie, mimo sporej redukcji (podaje tak jak piekłam) cukru i rodzynków, lekko ciągnące. Miła odmiana dla pszennych ciastek. Ze względu użycie białka, dobry duet do przepisów z żółtkiem. Gospodarność mi podpowiada, że każdy przepis z żółtkami powinien iść w parze z innym zawierającym analogiczną liczbę białek. Mało kształtne, ale dobre!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Proporcje na około 20 ciastek</div>
<div style="text-align: justify;">
-125 miękkiego masła</div>
<div style="text-align: justify;">
-100g cukru jasnego muscavado</div>
<div style="text-align: justify;">
-75g cukru pudru</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 czubate łyżki kakao</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 białko</div>
<div style="text-align: justify;">
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii</div>
<div style="text-align: justify;">
-150g mąki żytniej typ 720</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 łyżeczki sody oczyszczonej</div>
<div style="text-align: justify;">
-200g drobnych rodzynków</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Utrzeć masło z cukrem i kakao. Dodać białko, wanilię i dalej ucierać. Za pomocą drewnianej łyżki wmieszać mąkę z sobą. Na koniec połączyć z rodzynkami. Za pomocą łyżki formować kulki i rozmieścić, zachowując odstępy na blasze. Piec w temperaturze 170 st.C przez 15-17 minut. Studzić na kratce. Uwaga ciastka rozlewają się podczas pieczenia, stąd ważne zachowanie odstępów.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicXB5SWx6zsRc3k0trFMOu0a-XwMcrOghLvOesY0uOQpRQH38GShXrp1heALLjpDnlY1yoAoAA-A5XOPNSFDTuvhmsOTHcMfnqyTlhMKllu7FTJ9WDLFwteUqKg8izVrSZKNRGZMaHeaQ/s1600/IMG_7536.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicXB5SWx6zsRc3k0trFMOu0a-XwMcrOghLvOesY0uOQpRQH38GShXrp1heALLjpDnlY1yoAoAA-A5XOPNSFDTuvhmsOTHcMfnqyTlhMKllu7FTJ9WDLFwteUqKg8izVrSZKNRGZMaHeaQ/s1600/IMG_7536.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Ciastka sezamowo-daktylowe</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nieco mniej słodkie niż poprzednie, smakują <i>organicznie</i>;-). Dałam sezam do ciasta, zamiast obtaczać ciasteczka. Ważne by sezam był dobrej jakości! Smakowały na wizycie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Proporcje na około 20 ciasteczek</div>
<div style="text-align: justify;">
-40g cukru jasnego muscavado</div>
<div style="text-align: justify;">
-40g syropu z daktyli (lub płynnej melasy)</div>
<div style="text-align: justify;">
-125g miękkiego masła</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 żółtko</div>
<div style="text-align: justify;">
-175g mąki pszennej</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 łyżeczki sody</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżeczki cynamonu</div>
<div style="text-align: justify;">
-mielone ziarnka z 4 strączków kardamonu</div>
<div style="text-align: justify;">
-175 g drobniutko siekanych ( a nawet zmiksowanych) daktyli</div>
<div style="text-align: justify;">
-100g sezamu</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Masło, cukier i i syrop utarłam w misce. Dodałam żółtko. Następnie mąkę, sodę i przyprawy. Na koniec połączyłam z daktylami i sezamem. Z ciasta formowałam kulki, które na blasze lekko spłaszczałam widelcem. Schłodziłam w lodówce przez 30 minut. Piekłam 16 minut w temp. 170 st.C. Gotowe ciasteczka były grubości 2-3 cm, autor zaleca piec cieńsze niż 1 cm, nie próbowałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixRQ2EhYnrKoKVhRq9F4b-DkSnVrE1T0ShOt85JtoSbyTX8yiEz8IVymONrnESFvWAwuKCI9lbqtnoP8iI-Y2BIzLTwwNdD5lOWRTi5ZM9zAP9nKTXTEVLrNu7M4pjMYz0uhpHvspyOoM/s1600/ciastka12014.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixRQ2EhYnrKoKVhRq9F4b-DkSnVrE1T0ShOt85JtoSbyTX8yiEz8IVymONrnESFvWAwuKCI9lbqtnoP8iI-Y2BIzLTwwNdD5lOWRTi5ZM9zAP9nKTXTEVLrNu7M4pjMYz0uhpHvspyOoM/s1600/ciastka12014.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Ciastka orzechowo-pomarańczowe</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hit sezonu. Piękny, pomarańczowy aromat. Piaskowe, mocno orzechowe i mało słodkie. Autor poleca też upiec z migdałami lub orzechami laskowymi. Ja zrobiłam z orzechami pecan, bo od czasu do czasu mam ich sporą dostawę. Na pewno wypróbuję pozostałe wersje. Podobne do <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/01/herbatka-u-kapelusznika-pecanowe.html" target="_blank">tych</a>, ale lepsze. Oj lepsze! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Proporcje na około 45 ciastek</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-200g miękkiego masła</div>
<div style="text-align: justify;">
-skórka otarta z dwóch pomarańczy</div>
<div style="text-align: justify;">
-100g cukru pudru</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 żółto</div>
<div style="text-align: justify;">
-3 łyżeczki ekstraktu z wanilii</div>
<div style="text-align: justify;">
-30ml Cointreau lub innego likieru pomarańczowego</div>
<div style="text-align: justify;">
-200g mielonych orzechów pecan</div>
<div style="text-align: justify;">
-300g mąki pszennej chlebowej ( lub typ 500)</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia</div>
<div style="text-align: justify;">
-cukier puder do obtoczenia ciastek</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Masło utrzeć z cukrem i skórką, nie za długo. Dodać żółtko i dalej ucierać. Powoli wlewać ekstrakt i alkohol nie przestając ucierać. Dodać orzechy i mąkę z proszkiem. Z ciasta uformować kulki, ja użyłam do dzielenia ciasta miarki <i>spoon</i> czyli łyżki 15 ml. Otoczone kulki włożyłam do lodówki. nagrzałam piekarnik do 160 st.C. Połowę kulek rozłożyłam na blasze wyłożonej matą do pieczenia i piekłam 30 minut. Podobnie upiekłam drugą porcję. Ciepłe ciastka obtoczyłam w cukrze pudrze. Czas na pieczenie wykorzystałam na ćwiczenia mięśni brzucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1DOROaY3nLbcYBupKbQO0D6LtjM3UmeFNhOiPOoTBobxk4ThW6XO6S6oFR5c8Xtnz-Kd1BsT9ZGkzrW5j7H2sIGgL6gg621XCwvivHS9oH8iy-Yw20-QCfWhuUmm8OD5owhiikRroedg/s1600/IMG_7556.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1DOROaY3nLbcYBupKbQO0D6LtjM3UmeFNhOiPOoTBobxk4ThW6XO6S6oFR5c8Xtnz-Kd1BsT9ZGkzrW5j7H2sIGgL6gg621XCwvivHS9oH8iy-Yw20-QCfWhuUmm8OD5owhiikRroedg/s1600/IMG_7556.JPG" height="400" width="300" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
* mój wózek ma wielkie koła i amortyzatory co wzbudza duże zainteresowanie wśród...napotykanych mężczyzn. Chyba, że to jakiś nieznany mi wcześniej sposób podrywu <i>na wózek </i>, ale kto by podrywał matkę?</div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-87000059638629182902014-01-09T21:57:00.000+01:002014-01-09T21:57:04.978+01:00Na kruchym spodzie: reaktywacja i bardzo prosty chleb.<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPj8sz7CSPyAzL-5lRaCICcTxNzD6ViejUxqJt_Xn8dodMtMhq6yZ3HSqohOPb-huwoKzJZercbY5Vtq4paYWAtRh9En1b6U9xCC3Q6jgpqf2OX1tJUR1cR4H3FEey4QSzvxSs1uHpHik/s1600/IMG_7519.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPj8sz7CSPyAzL-5lRaCICcTxNzD6ViejUxqJt_Xn8dodMtMhq6yZ3HSqohOPb-huwoKzJZercbY5Vtq4paYWAtRh9En1b6U9xCC3Q6jgpqf2OX1tJUR1cR4H3FEey4QSzvxSs1uHpHik/s1600/IMG_7519.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Reaktywacja, taki tytuł powinny nosić zamieszczane tutaj posty. Przynajmniej od roku, a może i dwóch. Co jakiś czas postanawiam powrócić do blogowania i co jakiś czas napotykam na poważne przeszkody. Jednak gdy patrzę na treść swojej pieczątki, wałęsające się pod nogami 10 skorygowanych mięsięcy, wiem, że nie był to stracony czas. I tylko widok środkowego palca lewej ręki przypomina, że nie obyło się bez uszczerbku. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zwykle nie robię noworocznych postanowień, życie bez tego wystarczająco mnie zaskakuje. A w tym roku jedno sobie nawet zapisałam: <i>prowadzić systematycznie bloga.</i> Co z tego, kiedy za chwilę pochłonięta pakowaniem gruszkowego musu do mini słoików, wieszaniem jednych i składaniem do kupy drugich pieluszek, przy dźwiękach uroczego <i>Oooo! </i>wyleciało mi z głowy, a karteczka zniknęła bezpowrotnie w małej buźce. Dopiero wczoraj, pomiędy partiami ciastek na spotkanie mam, postawiła mnie do pionu <a href="http://przy-stole.blogspot.com/" target="_blank">Monika</a>, życząc powrotu do blogowania. Monika jest specjalistką od ciastek, ale nie o nich dzisiaj. Na początek musi być chleb. </div>
<div style="text-align: justify;">
W nadmiarze obowiązków i nieprzespanych nocy, wymyślne gotowanie kuleje. Zdarza mi się coś przeoczyć, pokręcić. Gdy do spodni uczepione są małe łapki, bywa, że sknocę nawet popisowe potrawy. Nie chleb. Raz w tygodniu muszę wyciągnąć z piekarnika pachnący bochenek. Przyznaję, od jakiegoś czasu idę na łatwiznę i każdy wypiek powstaje według tego samego schematu: 500:330. Nieważne czy na zakwasie, drożdżowym zaczynie, czy po prostu na drożdżach. Nie cuduje, a nóż coś przeoczę. Jakiś czas podałam na FB fanpagu przepis na zakwasowe 500. Dziś wersja drożdżowa. Pieczony tego samego dnia, wymaga spędzenia wielu godzin w domu, wrzucony na dobę do lódówki staje się zupełnie niekłopotliwy. Nie głębi zakwasowca, ale wierzcie mi, jest bardzo przyzwoity i zjadliwy przez cztery, pięć dni. Nie kłamię!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrrV8YYKNMWXv6nRW2PiHgDSkros8XVK94RhEX2alxZh-N-kkL-s02Sw5iempRsTgTZgj0tG4qJIPGY83sC02pdDHs70TDq7DQZWVMbm82dFkiRT2AtxBSeqtxmf3BtjJZ900DHCxuVpU/s1600/IMG_7517.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrrV8YYKNMWXv6nRW2PiHgDSkros8XVK94RhEX2alxZh-N-kkL-s02Sw5iempRsTgTZgj0tG4qJIPGY83sC02pdDHs70TDq7DQZWVMbm82dFkiRT2AtxBSeqtxmf3BtjJZ900DHCxuVpU/s1600/IMG_7517.JPG" height="640" width="478" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Pszenno-orkiszowy chleb na drożdżach z dodatkiem czarnego sezamu i ziemienia lnianego</b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">przepis własny</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"> <span style="font-size: xx-small;">ho ho się dzieje</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-500g mąki ( 200g orkiszowej razowej i 300g pszennej chlebowej)</div>
<div style="text-align: justify;">
-330g wody filtrowanej</div>
<div style="text-align: justify;">
-3/4 łyżeczki suszonych drożdży</div>
<div style="text-align: justify;">
-8g soli</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżki czarnego sezamu</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżki siemienia lnianego</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
1.Wszystkie składniki mieszamy w misce i wyrabiamy ciasto, aż bedzie odstawać od brzegów miski i ręki. Ciasto jest nieco lepkie, ze wzgledu na dodatek siemienia. Można oczywiści wyrobić mikserem, co uczyniłam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2a. Jeśli nic nie planujemy na ten dzień, popza wypiekiem chleba, ciasto odstawiamy do wyrastania na 4 godziny. Co 80 minut składamy czyli na omaczonej stolnicy rozciągając składamy na trzy i potem w poprzek na trzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2b. Jeśli mamy ciekawsze rzeczy do roboty albo dom pełen domagających się uwagi domowników ciasto przekładamy do plastikowego pojemnika, zamykamy i wkładamy do lodówki na około 24 godziny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
3. Dojrzałe ciasto, zimne lub ciepłe, wykładamy na omączony blat i formujemy w luźną kulę, zostawiamy na około 20 minut. w tym czasie przygotowujemy koszyk. Ja mam uszyte lniane pokrowce do każdego koszyka, które po prostu obsypuję maką. Mam wtedy pewność, że nawet lepkie ciasto nie przyklei się do kosza podczas wyrastania. Niestety tracę tym samym piękne prążki. Wolę jednak to, niż gady, bumerangi, karaluchy i inne dziwne twory bochenkowe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
4. Formuję okrągły lub podłuzny bochenek i wkładam do koszyka złączeniem do góry. Odstawiam do wyrastania na 90 minut. Bochenke lodówkowy może potrzebować dwóch godzin i tyle mu daję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
5. Piekarnik nagrzewam do 250 stopni. Zawsze 20 stopni więcej, niż temperatura pieczenia. Po otwarciu dzwiczek, wlaniu wody i włożeniu zimnej masy jaką jest wyrośnięty bochenek temperatura wnetrza piekarnika zwykle się obniża. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
6. Wyrośnięty chleb wyrzucam na łopatę obsypaną semolina lub grysikiem. Nacinam. Wkładam do piekarnika, a na blachę umieszczoną pod kamieniem wlewam pół szklanki wrzątku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
7. Chleb piekę 15 minut w 230 st. C i kolejne 30 minut w 210-215 st. C. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoLKAyXJvnnkthfYAhbd9KpDmuAea2x4DTdhtb8YesRE-mhb7FuSnE_JdpUj3ZJj6J-ve7y4Q_R34le9tb1JOo60sDaCb3dlRKY-mMuipS5SNdsrC_MdmTSYLxZVsXOnfMp9tOsfPihmQ/s1600/IMG_7517.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoLKAyXJvnnkthfYAhbd9KpDmuAea2x4DTdhtb8YesRE-mhb7FuSnE_JdpUj3ZJj6J-ve7y4Q_R34le9tb1JOo60sDaCb3dlRKY-mMuipS5SNdsrC_MdmTSYLxZVsXOnfMp9tOsfPihmQ/s1600/IMG_7517.JPG" height="400" width="298" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: inherit;">Zjadam najczęściej z hummusem, a ostatnio ze śledziem, ale to już inna historia. A Wam, którzy dzielnie tu zaglącie, życzę samych wartościowych chwil w tym Nowym Roku.</span></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-12573344396134877552013-11-28T13:31:00.000+01:002013-11-28T13:31:04.379+01:00Korzenny tydzień i Lekach do kwadratu.<div style="text-align: justify;">
Dni mijają, tygodnie i ciągle mnie tu
nie ma. W takt obrotu kółek spacerówki przez głowę przelatują nowe
posty, by zniknąć potem na zawsze pomiędzy karmieniami , a składaniem
małych ubranek. Dni wypełnia pierwsze mama. Coraz trudniej znaleźć
chwilę by skupić się na tym co dawniej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Za
to kuchnia i owszem, otwarta każdego dnia, zyskała nowego pomocnika.
Małe nóżki w kolorowych rajstopkach już od rana kręcą się wokół koszy z
warzywami i pojemnika na mąkę. Tych ostatnich na szczęście nie potrafią
otwierać. Mój pomocnik testuje wszystko: jabłka, surowe cebule,
obłoconą marchewkę na zmianę z skórkami chleba i pomarańczy (eko). Ja
zyskuję czas na krojenie, mieszanie i wkładanie do piekarnika, ten
niestety budzi ogromną ciekawość. </div>
<div style="text-align: justify;">
W
tym roku wyjątkowo mam ochotę na świąteczne smaki. Własna przyprawa
piernikowa bogata w pieprz, ziele angielskie i kardamon już dawno
utłuczona. Na strychu dojrzewa ciasto na piernik staropolski i
pierniczki, które, co zauważyłam dopiero w tym roku, są tym samym
ciastem. A ja popijam kolejne piernikowo-miodowe latte, kroję
pomarańczowe skórki do smażenia w syropie i biorę udział w <a href="http://cosniecos.blox.pl/2013/11/Zaproszenie-Korzenny-Tydzien-2013.html" target="_blank">Korzennym Tygodniu Ptasi</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, że ciasto jest
propozycją banalną i nawet miałam inny pomysł, który pewnie też
zrealizuję. Co nie oznacza, że doczeka się posta. Tymczasem ciasta w
pudełku czekają, Ptasi obiecałam. Oto moje propozycje na jej <a href="http://cosniecos.blox.pl/2013/11/Zaproszenie-Korzenny-Tydzien-2013.html" target="_blank">Tydzień</a>.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh076abbLqkkOJhPIlIvpLoFV8iLdX5HCvXpXxb5jhFgv4TAC0jZijnvQXF-alJ0hyphenhyphenrRuAO1LNmdnFQcgEB9lnHhKZb0ONYDMIbQMlZLZ-dhIy-NzluGGWRxu5uwD7rDh1_vMdjue1d_c/s1600/photo(1).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh076abbLqkkOJhPIlIvpLoFV8iLdX5HCvXpXxb5jhFgv4TAC0jZijnvQXF-alJ0hyphenhyphenrRuAO1LNmdnFQcgEB9lnHhKZb0ONYDMIbQMlZLZ-dhIy-NzluGGWRxu5uwD7rDh1_vMdjue1d_c/s400/photo(1).jpg" width="400" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Lekach
to żydowskie ciasto na miodzie z przyprawami, które przypomina nasz
rodzinny piernik. Nie wymaga podgrzewania składników, ani długiego
dojrzewania w chłodzie. Pieczono je na święto Rosh Hashanah czyli
żydowski Nowy Rok. oba przepisy zawierają orzechy, ale tradycyjnie
żydowskie rodziny pomijały ten składnik piekąc ciasto na święto.
Jedzenie orzechów podczas świąt było niezalecane.</div>
<br />
Pierwsze
ciasto pochodzi z książki Clarissy Hyman, a znalazłam je dawno temu u
<a href="http://whiteplate.blogspot.com/2008/11/ciasto-miodowe.html" target="_blank">Liski</a>. Pamiętałam, że jest proste i pysznie miodowe. Można je podjadać
przez cały tydzień i bardziej smakowało mi, niż Jemu, ale to u nas dość
powszechne zjawisko.I tym razem było podobnie. <i>Za tłuste</i>, usłyszałam na wstępie. Od siebie dodałam sporą garść skórki pomarańczowej smażonej w syropie. I chociaż po latach jestem bardziej wymagająca co do ciast, to nadal je lubię, niech mówi co chce.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9MSBh3VtW7HKMRG46b9Edx_nenVa2dmuG0EwkhQ1IeVfJQbzCTIzHPI-S9LBTAwm6rUA2R2wYW2M-AiqMx7s4vnrBw2ExrG_ON9ccoWnsr_bl1qr0RHvY_xhByeBoiT3Fs0vkaDl9XXU/s1600/photo(2).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9MSBh3VtW7HKMRG46b9Edx_nenVa2dmuG0EwkhQ1IeVfJQbzCTIzHPI-S9LBTAwm6rUA2R2wYW2M-AiqMx7s4vnrBw2ExrG_ON9ccoWnsr_bl1qr0RHvY_xhByeBoiT3Fs0vkaDl9XXU/s400/photo(2).jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Ciasto miodowe od <a href="http://whiteplate.blogspot.com/2008/11/ciasto-miodowe.html" target="_blank">Liski</a></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Moje proporcje na kilogramową keksówkę</span></div>
-1/2 szklanki cukru<br />
-1/2 szklanki wody<br />
-1/2 szklanki oleju<br />
-1 szklanka i 4 łyżki mąki<br />
-1/2 łyżeczki sody<br />
-1/2 łyżeczki domowej przyprawy do piernika<br />
-1/2 szklanki miodu lipowego<br />
-2 małe jajka<br />
-garść orzechów włoskich podprażonych<br />
-garść paseczków skórki pomarańczowej z syropu<br />
<br />
Wszystkie składniki wymieszałam w misce na dość rzadkie, gładkie ciasto. Wlać do posmarowanej olejem i wyłożonej papierem do pieczenia keksówki. Piec godzinę w temperaturze 175-180 st.C. Patyczek włożony w ciasto powinien być czysty. Dobrze wystudzić. Zawinąć w pergamin i folię aluminiową i dać mu odpocząć przynajmniej przez noc. Przechowywać zawinięte. <br />
<br />
Drugie ciasto znalazłam w mojej ukochanej <a href="http://www.amazon.com/Blessing-Bread-Traditions-Jewish-Baking/dp/1579652107/ref=sr_1_2?ie=UTF8&s=books&qid=125" target="_blank">Maggie Glazer</a> i to był strzał w dziesiątkę. Ciasto zawiera mniej oleju w stosunku do mąki, a dodatek kandyzowanego imbiru sprawia, że chciałoby się je jeść bez końca.Nawet On nie powiedział nic złego.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwENsdCC9us4QBPXIiR-BVthzzfC3dy5lX45VoVE5szn1lZau6jr4Ik1ZM0VXy-dIvOGMcfODgGBYNynpbZTfjLPnWJ0I1s0BEkPAiadRoMEFHDAfy2O45EMUtHMfIOmxppN72VZv9vrw/s1600/photo.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwENsdCC9us4QBPXIiR-BVthzzfC3dy5lX45VoVE5szn1lZau6jr4Ik1ZM0VXy-dIvOGMcfODgGBYNynpbZTfjLPnWJ0I1s0BEkPAiadRoMEFHDAfy2O45EMUtHMfIOmxppN72VZv9vrw/s400/photo.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Lekach</b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Old-fashioned </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><a href="http://www.amazon.com/Blessing-Bread-Traditions-Jewish-Baking/dp/1579652107/ref=sr_1_2?ie=UTF8&s=books&qid=125" target="_blank">Maggie Glazer </a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Proporcje na małą 500-gramową keksówkę</div>
<div style="text-align: justify;">
Uwaga: ciasto przygotowuje się na dzień przed pieczeniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-280g mąki pszennej chlebowej</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 łyżeczki mielonego cynamonu</div>
<div style="text-align: justify;">
-3 utłuczone w moźdzeżu goździki</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 łyżeczki sody</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 szklanki jasnego cukru muscavado</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/4 szklanki oleju</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/4 szklanki miodu</div>
<div style="text-align: justify;">
-50ml mocnej, gorącej kawy</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 małe jajka</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 szklanki orzechów włoskich</div>
<div style="text-align: justify;">
-100g drobno pokrojonego kandyzowanego imbiru</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W misce ubijamy cukier, olej, miód i kawę. Dodajemy jajka i mieszamy. Dodajemy suche składniki i na końcu orzechy oraz imbir. Przekładamy do keksówki przygotowanej jak poprzednio. Wkładamy do zamykanej torby foliowej i odstawiamy na 12-24 godziny do lodówki. Następnego dnia pieczemy w 170 st.C przez godzinę. Można w połowie czasu pieczenia obrócić formę o 180 stopni. Studzimy w foremce. Zawijamy jak wyżej i przechowujemy. Autorka mówi, żeby w lodówce, ale to chyba amerykański zwyczaj. Najchętniej wszystko przechowywaliby w lodówce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A moje poprzednie wypieki Korzenno Tygodniowe można znaleźć <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/12/w-temacie-korzennym-piernik-i-sos.html" target="_blank">tutaj</a> i tutaj. Fotki żałobne, bo jakiś taki klimat dziś. </div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-22203357787179402302013-09-14T12:05:00.001+02:002013-09-14T12:05:28.634+02:00Czas na gruszki 2013<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKyWFZzeOs54HlJXEthKrj4hrUkg0DgO6PQbyjSZTp0Gr19fNe3ICoMlNP-sLxJgye7GRP-4b96itQhnx3n4N5dnOFZjGYRP2VcI6H5m1JixuaHZXkgB3YDb0VRjJMTGQPeZQCGEym4HU/s1600/grucha1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="498" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKyWFZzeOs54HlJXEthKrj4hrUkg0DgO6PQbyjSZTp0Gr19fNe3ICoMlNP-sLxJgye7GRP-4b96itQhnx3n4N5dnOFZjGYRP2VcI6H5m1JixuaHZXkgB3YDb0VRjJMTGQPeZQCGEym4HU/s640/grucha1.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nastała jesień, a wraz z nią na straganach pojawiły się moje ulubione gruszki. Na razie wygrzebuję twarde klapsy, ale już za chwilę mam zamiar cieszyć się moimi ukochanymi konferencjami. Gotowane, jędrne gruszki urozmaicają poranną owsiankę, drobno pokrojone z kaszką lądują w buzi niemowlaka. Pieczone pod kruszonką z tahini lub różą stanowią deserowy dodatek do koszyka budowniczego. I tylko czasem szarpnę się na coś wyjątkowego jak <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2011/03/pierwszy-dzien-wiosny-i-gruzki-w.html" target="_blank">gruszka w cieście</a> czy fantazyjne <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2008/11/w-poszukiwaniu-idealnego-deseru.html" target="_blank">tarteletki z kremem migdałowym</a>. Albo to wyjątkowe <i>clafoutis</i> na kruchym cieście. Nie jestem wielbicielką tego francuskiego deseru. Klasyczne czereśniowe zawsze smakuje mi jak omlet. Tymczasem to gruszkowe podbiło moje serce, tym bardziej, że smakowało odgrzewane na drugi, na trzeci i czwarty dzień.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX2g_FFQYqYYwW48B9G1TAWgNsPUn9wbMif3q0iSxD05Fd30dQ8tuuCX9qyqsIxK84hY_m8RTQ3AEup9aF2Q6ltfQ_micFICk8IdKhkvrMiI0CLga8lzOU8kRvPrhRVhGnsU2ziXNQsw4/s1600/IMG_6023.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX2g_FFQYqYYwW48B9G1TAWgNsPUn9wbMif3q0iSxD05Fd30dQ8tuuCX9qyqsIxK84hY_m8RTQ3AEup9aF2Q6ltfQ_micFICk8IdKhkvrMiI0CLga8lzOU8kRvPrhRVhGnsU2ziXNQsw4/s640/IMG_6023.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gruszkowe<i> clafoutis</i> na kruchym cieście</b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">Michel Roux </span><b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Słodkie kruche ciasto (moje ulubione):<br />
-125 mąki<br />
-100g masła<br />
-50g cukru pudru<br />
-mała szczypta soli<br />
-żółtko<br />
<br />
W misce mieszamy suche składniki. Dodajemy zimne masło pokrojone w kostki. Opuszkami palców rozcieramy masło z mąką, aż powstanę okruchy. Tłuste okruchy. Dodajemy żółtko i szybko wyrabiamy ciasto. Wkładamy zamknięte w szczelnym pojemniku do lodówki minimum na godzinę. Po tym czasie wylepiamy foremkę: wystarczy na małą tortownicę u mnie 20 cm z wyjmowanym dnem. Podpiec 15-20 minut w temp. 190-200 st.C, najlepiej wyłożone papierem z fasolą lub ryżem, aby się nie skurczyło. Można jeszcze zrumienić przez 5 minut już po usunięciu papieru.<br />
<br />
Nadzienie:<br />
-4 dojrzałe, ale jędrne gruszki najlepiej podobnej wielkości i kształtu<br />
- sok z jednej cytryny<br />
-1 litr syropu cukrowego (litr wody i szklanka cukru gotowane 10 minut wystarczą)<br />
-120 ml mleka<br />
-120 ml śmietany kremówki<br />
-1 laska wanilii<br />
-175 cukru pudru <br />
-4 jajka<br />
-20g mąki<br />
<br />
Gruszki obrać, zostawiając ogonki. Skropić obficie sokiem z cytryny. Trzy przekroić na pół i usunąć z nich gniazda nasienne. Wszystkie wrzucić do syropu i gotować ma malutkim ogniu 20 minut. Muszą pozostać jędrne. Zostawić w syropie do ostygnięcia. W rondlu pogrzać mleko, śmietanę, ziarenka wyskrobane z laski wanilii i laskę oraz 2/3 cukru. Dodać mąkę i dobrze wymieszać. Kiedy całość zacznie wrzeć wlać jajka energicznie mieszając. Zestawić z palnika i studzić, od czasu do czasu mieszając. Gruszki odcedzić, osuszy. Każdą połowę naciąć wzdłuż raz przy razie, dość głęboko. Całą gruszkę pokroić w kosteczki i wyłożyć na podpieczony spód. Nacięte połówki ułożyć na cieście, tak by utworzyły gwiazdę, rozkładając je wzdłuż nacięć. Usunąć laskę wanilii i wlać masę na gruszki, wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 st.C i piec 30 minut. Wyjąć z formy po 20 minutach od końca pieczenia, obsypać cukrem pudrem i jeść!<br />
<br />
A w resztce nadzienia zapiekłam drylowane śliwki, według mnie to już nie to. Chociaż znaleźli się amatorzy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCUcNHNso3995jdVt7JzMGqplmbdPybFvE5nI1USyX2UuZeuxYyuL-X_ZQ8W_5Iq99QLFAS9O7IYz0C7l5jfPrcTcbxx9TwCrogUEZXuTL9FtDl88ytKI1WmFJSVMoeiyTrbiYTuHnrsw/s1600/klfuti1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCUcNHNso3995jdVt7JzMGqplmbdPybFvE5nI1USyX2UuZeuxYyuL-X_ZQ8W_5Iq99QLFAS9O7IYz0C7l5jfPrcTcbxx9TwCrogUEZXuTL9FtDl88ytKI1WmFJSVMoeiyTrbiYTuHnrsw/s640/klfuti1.jpg" width="640" /></a></div>
</div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-83376056716629895742013-07-12T11:16:00.002+02:002014-02-16T09:47:35.699+01:00Mój chleb na weekend<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-U8iOAUf9LFigxlhOE4u4oyB5oHP12DUzXq6p8ZAtblb75jQ38VZcilkpQGHzeLwqP4bKnybyZsdZUolZm6J20yfvqcXODiROiTe1adkUdBHLxekNI8Q7ZUOIzM-Ljmw3ZVmBLPdkblI/s1600/chleb567.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-U8iOAUf9LFigxlhOE4u4oyB5oHP12DUzXq6p8ZAtblb75jQ38VZcilkpQGHzeLwqP4bKnybyZsdZUolZm6J20yfvqcXODiROiTe1adkUdBHLxekNI8Q7ZUOIzM-Ljmw3ZVmBLPdkblI/s640/chleb567.jpg" height="426" width="640" /></a> </div>
<div style="text-align: justify;">
Chleb piekę już od przeszło siedmiu lat. Na początku był szał i przerabianie po kolei wszystkich możliwych receptur. Teraz traktuję to jak cotygodniową rutynę. Cotygodniową, bo jeden bochenek zwykle nam wystarcza. Domowy chleb jest długo świeży. I nigdy, przenigdy mi nie spleśniał, a zawsze ładnie się zsychał, co pozwalało użyć go do różnych zapiekanek. Nie zastanawiam się specjalnie nad przepisem. Wybieram tylko zakwas: pszenny lub żytni i dostosowuję recepturę do rodzajów posiadanych mąk, wielkości planowanego bochenka. I piekę. Pieczenie chleba wymaga pewnej wprawy, treningu. Po pewnym czasie staje się tak proste jak jazda na rowerze i bardzo łatwo wpisać je w codzienny grafik zajęć. Zawsze powtarzam, że nie wierzę w te wszystkie: nie mam czasu, nie zdążę, pracuję długo. Jeśli tylko chcesz upieczesz dobry chleb.</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Mój chleb na ten weekend (piątek to już weekend, stąd zostało pół)</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr29qYQEfrp1Wb9JPya827AuPvFPeN35Qv7krUaEYYKeBqlYPo3QMaz_mZ5CF0WsaQmeDEXIohQuUtMLs6ePkoonYZ5-jIZfGlJUrjmGWjRP8LABXYfnbx_NzJINMopswdMKs8fE2FqlE/s1600/IMG_6949.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr29qYQEfrp1Wb9JPya827AuPvFPeN35Qv7krUaEYYKeBqlYPo3QMaz_mZ5CF0WsaQmeDEXIohQuUtMLs6ePkoonYZ5-jIZfGlJUrjmGWjRP8LABXYfnbx_NzJINMopswdMKs8fE2FqlE/s640/IMG_6949.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Chleb jest prawie w całości razowy, dlatego jest dość <i>gęsty</i>, sycący, choć i tak stosunkowo lekki jak na rodzaj użytych mąk. Długo pozostaje świeży. Kroję go w cieniutkie kromki. Jeśli użyjecie tylko mąki żytniej razowej, możecie dodać 1 łyżkę wody. Możecie upiec go z niewielką ilością drożdży, zwłaszcza jeśli zostaną takie po warzeniu piwa ;-). Nie jestem pod tym względem restrykcyjna. Drożdże pozwalają ściślej planować godziny pieczenia. Gdy mam do wyboru nie piec wcale, a piec z drożdżami, wybieram to drugie. Zakwas przed każdym pieczeniem dobrze jest odświeżyć minimum raz. Odświeżyć czyli dokarmić i odstawić na 12 godzin, a dopiero z takiego przygotować zaczyn zakwasowy nazywany też w przepisach zakwasem, bo po prostu nim jest, tylko w proporcjach dopasowanych do konkretnej receptury. Mój żytni zakwas jest o hydracji 100% czyli dokarmiany w proporcjach objętościowych 1:1 mąką i wodą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Używam mąki orkiszowej typ 2000, ale możecie użyć mąki pszennej wtedy albo 2000 albo 1850. Ta druga bardziej odpowiada mące orkiszowej razowej. U nas po prostu tak się przyjęło, że używamy razowego orkiszu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguax2rfx-yl4eW0hEhvqdqjAMAImV8qm56Glqdr0awn3aDNFATgtwL_wxqZGzTO9nuSMC7oqZbjs9rod_z-rjorzBfPwvh-MrpnRCONgdEX2qe3DxTKjWh4LmLDPrlcVZ7uJ7WAcvfep0/s1600/IMG_6928.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguax2rfx-yl4eW0hEhvqdqjAMAImV8qm56Glqdr0awn3aDNFATgtwL_wxqZGzTO9nuSMC7oqZbjs9rod_z-rjorzBfPwvh-MrpnRCONgdEX2qe3DxTKjWh4LmLDPrlcVZ7uJ7WAcvfep0/s640/IMG_6928.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b><b> Kilka słów o tym jak piekłam ten chleb</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Planowanie</u> na dzień wolny od pracy i <i>dzień pracy </i></div>
<div style="text-align: justify;">
1.Dzień przed pieczeniem rano odświeżyłam zakwas.<i> Zakwas odświeżam wieczorem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
2.Wieczorem przegotowałam zaczyn zakwasowy. <i>Rano przed wyjściem do pracy robię zaczyn</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
3.Rano wyrobiłam ciasto 10-15 minut (można sobie w miskach przygotować składniki). <i>Punkt 3-6 po przyjściu z pracy powiedzmy o 19. Wtedy koniec pieczenia wypada około 23-trzeciej. Chleb stygnie sobie spokojnie do rana, na pewno nie będzie czerstwy!</i> <i>Można, choć Hamelman nie poleca w przypadku chlebów na żytnim zakwasie (są kwaśniejsze), chleb wstawić na ostatnie wyrastanie do lodówki i upiec rano. Chleby na pszennym zakwasie spokojnie mogą wyrastać w lodówce. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
4.Dojrzewał 90 minut </div>
<div style="text-align: justify;">
5.Wyrastał 20 minut tak zwany preshaping (w tym czasie przygotowuję koszyk) i 75 minut ( w tym czasie nagrzewam piekarnik)</div>
<div style="text-align: justify;">
6.Pieczenie 40 minut.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Potrzebny sprzęt </u>(którego rzeczywiście użyłam): </div>
<div style="text-align: justify;">
-Duża miska do wyrabiania ciasta lub mikser z hakiem. Lubię korzystać z miksera, gdy mam też inne rzeczy do roboty, bo nie muszę myć rąk. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Waga kuchenna: naprawdę przydatny sprzęt, szklanki, łyżki często mają różne objętości. Ponadto mąka trzymana w różnych warunkach ma różną objętość.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Stolnica, blat lub duża deska na której kładę ciasto do wstępnego wyrastania.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Koszyk do wyrastania</div>
<div style="text-align: justify;">
-Łopata do wkładania chleba do piekarnika, to też jeden z moich ulubionych sprzętów. Ma już kilka dobrych lat, moja jest własnej roboty mojego L., ale warto zainwestować w coś porządnego. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Kamień do pieczenia chleba: u nas kawałek marmurowej płyty od producenta grobów lub blatów kuchennych, ucięty pod wymiar piekarnika. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Nóż z ząbkami do krojenia i nacinania bochenka</div>
<div style="text-align: justify;">
-Dodatkowa blacha i żeliwną fajerką, na którą wylewam wodę, by wytworzyła się para, <i>nie wierzę w opcję pary ;-), ale to już ja.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
-Szpatułka no wyjmowania ciasta z miski, ściereczki lniane, bawełniane</div>
<div style="text-align: justify;">
-Metalowa kratka do studzenia (można się obejść, ale wygodna rzecz) </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Na zdjęciu widać moją łopatę i koszyk.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz9w5jNsLnxr3RqxZIMcC_DTjCLg0c8BQILvQiMQsnOuMSEl9blaGhwuq7VtmrhhTpcsC0_MX5QyT1v3eu4Ab9hbckdh0JVWV3oOrFCFFPqdTzQAu2ltWbp6KBacrhs6Z6hyBz8W7ozn0/s1600/IMG_6926.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz9w5jNsLnxr3RqxZIMcC_DTjCLg0c8BQILvQiMQsnOuMSEl9blaGhwuq7VtmrhhTpcsC0_MX5QyT1v3eu4Ab9hbckdh0JVWV3oOrFCFFPqdTzQAu2ltWbp6KBacrhs6Z6hyBz8W7ozn0/s640/IMG_6926.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
A teraz wreszcie przepis, proporcje na jeden nieduży bochenek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Chleb żytnio-orkiszowy na żytnim zakwasie</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczyn zakwasowy:</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 łyżka zakwasu</div>
<div style="text-align: justify;">
-115g mąki żytniej razowej typ 2000</div>
<div style="text-align: justify;">
-95g wody</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mieszamy w misce, przykrywamy folią i odstawiamy na minimum 8 godzin maksimum 16 w temperaturze pokojowej. Oczywiście im cieplej w pomieszczeniu tym krótszy czas wystarczy, by zakwas nabrał odpowiednich właściwości, dojrzał. U mnie zwykle około 12 godzin.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciasto właściwe:</div>
<div style="text-align: justify;">
-225g mąki orkiszowej razowej typ 2000</div>
<div style="text-align: justify;">
-115g mąki żytniej typ 1400</div>
<div style="text-align: justify;">
-225g wody</div>
<div style="text-align: justify;">
-cały zaczyn </div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 łyżki soli</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 łyżeczki drożdży</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Składniki mieszamy i wyrabiamy ciasto. Powinno odstawać od ścianek miski i od ręki. Jest dość lepkie, jak zawsze przy mące razowej, ale wyczuwa się pewną elastyczność. Mikserem zajmuje to około 5 minut, ręką nieco dłużej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Odstawiamy, aby dojrzało. W połowie tego czasu składamy ciasto czyli wyciągamy na deskę (leciutko omączoną lub mokrą) i składamy jak list urzędowy a potem na pół. <i>Można też zrobić to bezpośrednio w misce. Kształt nie jest tu ważny, chodzi o naciągnięcie i odpowietrzenie ciasta. Czas dojrzewania w zależności od potrzeb można nieco wydłużyć, jednak nie zalecam krócej niż godzinę (wtedy nie składamy w połowie) i dłużej niż 150 (wtedy składamy albo raz po 90 minutach lub dwa razy po około 50). Ogólna zasada też taka: najkrótszy odstęp między składaniem to 45 minut, a najdłuższy 75. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciasto, które dojrzało formujemy w kulę o odstawiamy na omączonym blacie, aby odpoczęło. <i>I znowu najkrócej 5 minut najdłużej 20.</i> W tym czasie przygotowujemy koszyk. Jeśli nie mamy ściereczki lnianej do wyłożenia, my uszyliśmy sobie pod wymiar koszyka, smarujemy koszyk olejem bezzapachowym (ryżowy, kukurydziany) i wysypujemy mąką. Ściereczkę wystarczy tylko wysypać mąką. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ciasto formujemy w bochenek, u nas podłużny. O formowaniu warto poczytać lub przejrzeć filmiki w internecie. Pamięta jeszcze ktoś blog Tatter? Przekładamy ciasto do wyrastania łączeniem w górę, przykrywamy ściereczką. </div>
<div style="text-align: justify;">
Piekarnik nam się nagrzewa do temperatury 250 st.C</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciasto wyrzucamy delikatnie na obsypaną semoliną lub kaszą manną łopatę. Nacinamy: od jakiegoś czasu używam tylko noża, te wszystkie <i>nacinałka, żylety</i> zawracanie głowy. O nacięciach pisałam trochę <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2013/04/cay-swiat-pachnie-chlebem-z-czekolada.html" target="_blank">tutaj</a>. Proszę nie róbcie kiełbasy z żytniego chleba!</div>
<div style="text-align: justify;">
Piekę z parą (wlewam na dolną blachę, gdzie mam żeliwną fajerkę, pół szklanki wrzątku) 15 minut w temp. 230 st.C tj. tuż po włożeniu chleba, obniżam ją, zresztą temperatura sama się obniża, co jest dość logiczne (otwarcie drzwiczek, wsunięcie pewnej masy o niższej temperaturze niż otoczenie, woda). Następnie obniżam do 215-220 i piekę dalsze 25 minut. </div>
<div style="text-align: justify;">
Studzę na kratce.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaMWG0p9B_CGlWeaY_hXvIXT1X-jaqISMbG1F3-jXyqjE2MerLjvEIg5f2DfzK8LEmNMLnGoc_Qp2j4iKSPTHLeYupULCTOS3YCM_JCE9ItI8ve9fVbsJa6gtJJAOwxg5_g9GXUAziuIA/s1600/IMG_6942.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaMWG0p9B_CGlWeaY_hXvIXT1X-jaqISMbG1F3-jXyqjE2MerLjvEIg5f2DfzK8LEmNMLnGoc_Qp2j4iKSPTHLeYupULCTOS3YCM_JCE9ItI8ve9fVbsJa6gtJJAOwxg5_g9GXUAziuIA/s640/IMG_6942.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lubię skorzystać z ciepła nagrzewania i resztkowego piekarnika: w między czasie piekę na przykład takie ciasto.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-86122831720857539062013-07-10T19:11:00.000+02:002013-07-10T19:11:00.865+02:00Kalarepa ta jest krzepa czyli moje odkrycie sezonu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBmVX65c_rwSi2iWpSpfwwqnecFlAsegYGV5rfg96oGKc9BHz69PzPWNnp6qko8nEprketCDPUNn9SrEiqRzgB7nFQl7OnH2uvCCbbx8aTVhSvgkC4mcai5pdH7XNtMkN2YaqR-dfkUr8/s1600/kalarepa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="622" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBmVX65c_rwSi2iWpSpfwwqnecFlAsegYGV5rfg96oGKc9BHz69PzPWNnp6qko8nEprketCDPUNn9SrEiqRzgB7nFQl7OnH2uvCCbbx8aTVhSvgkC4mcai5pdH7XNtMkN2YaqR-dfkUr8/s640/kalarepa.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od dziecka zajadałam się kalarepą. Obrana i pokrojona w ósemki po prostu znikała w mojej wiecznie głodnej paszczy. I może dlatego, nigdy nie przyszło mi do głowy, aby wykorzystać ją w kuchni. Swoją drogą, nigdy nie przyszło mi też do głowy, żeby kupić dwie kalarepy, jedną zjeść, a drugą przerobić. Dopiero we wczesnej dorosłości wpadłam na pomysł ugotowania dziwnej kapusty z marchewką. Chyba musiałam mieć wtedy założone szwy na dziąsłach, a jakże, ósemki. Dlaczego nie zjadłam jej na surowo, pozostaje do dzisiaj zagadką. Owszem, z marchewką komponowała się niczego sobie. Nie przebiła jednak duetu z groszkiem, stąd szybko poszła w zapomnienie. Mój apetyt na kalarepę osiągnął swoje apogeum, kiedy zeszłej jesieni trafiłam na kilka miesięcy do szpitala. Nie był to co prawda sezon na warzywo, ale ja po prostu musiałam ją jeść. Pytana przez potencjalnych odwiedzających co mi przynieść, <i>Kalarepę i dwuzłotówki na telewizor</i>, mówiłam bez zastanowienia. Ze szpitala wyszłam, świat przewrócił mi się do góry nogami, sezon znowu przeminął, a ja nadal chcę jeść kalarepę. Kupuję po dwie, trzy. L. nauczony tygodniami wycieczek do szpitala donosi swoje i tak co raz staję przed <i>wyzwaniem </i>przerobienia kalarepy na coś innego niż ósemki do pogryzania. I tak zrobiłam kalarepę do chińsku!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przepis pochodzi z najnowszej książki Fuschii Dunlop<a href="http://www.amazon.co.uk/Every-Grain-Rice-Chinese-Cooking/dp/140880252X/ref=sr_1_1?s=books&ie=UTF8&qid=1373453090&sr=1-1" target="_blank"> Every Grain of Rice</a>, której zdecydowanie należy się osobny wpis. Obiecuję!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cały widz tej prostej surówki, polega na odpowiednim pokrojeniu kalarepy. Tak, tak kształt jest tu ważny. Najlepiej pewnie skorzystać z mandoliny, której nie wiem dlaczego jeszcze nie posiadam. Zwykłym nożem też idzie. Drugi ważny element to maceracja w soli i dokładne odciśnięcie. Tak przygotowane warzywo, może być bazą też do innych, bardziej europejskich surówek na przykład z cytrynowo-oliwnym winegretem z dużą porcją oregano czy innym ulubionym. Nie skłamię, jeśli powiem, że jemy ją średnio raz w tygodniu. Mówiłam, że się zakochałam w kalarepie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ3bS7CH0UDVpSyRzcSWLmr7aTaPCyYbnXIvEBc3V5Evt9jzeafpZq4Twq0i6FSVOiG7vqhUJyZ0nA0jHi2BeN4JSWwmaRzicJD85QQSyZSKmIEFXjn2E-W7fxQcruk9d-njFEjdjA_K8/s1600/kalarepa2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="460" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ3bS7CH0UDVpSyRzcSWLmr7aTaPCyYbnXIvEBc3V5Evt9jzeafpZq4Twq0i6FSVOiG7vqhUJyZ0nA0jHi2BeN4JSWwmaRzicJD85QQSyZSKmIEFXjn2E-W7fxQcruk9d-njFEjdjA_K8/s640/kalarepa2.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Surówka z kalarepy po chińsku</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Porcja dla dwóch osób jako solidna przystawka</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 solidna kalarepka</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 czubata łyżeczka soli</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżki siekanej zielonej cebuli/młodej dymki</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 łyżeczka jasnego sosu sojowego</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 łyżeczka drobniutko pokrojonego czosnku (daję ząbek)</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 łyżeczka chińskiego octu Chinkiang (w każdym sklepie z żywnością orientalną powinien być)</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/4 łyżeczki cukru</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 łyżeczka oleju sezamowego</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kalarepę kroję na pół, potem w cieniutkie plasterki, a następnie każdy w cieniutkie paseczki. Otrzymuję górę cienkich zapałek. Wkładam do miseczki i mieszam z solą. Odstawiam na kilkanaście minut i potem rękami, wyciskam jak najwięcej płynu, który odlewam. Tak przygotowana kalarepka, jest miękka i stanowi bazę do innych surówek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cebulki kroję drobno.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z pozostałych składników robię sos: mieszam wszystko w miseczce. Zalewam sosem kalarepę, mieszam. Na wierzchu posypuję cebulką. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aż mi głupio, że to takie proste, ale naprawdę pyszne. W poprzednim wpisie znajdziecie sposób bliskowschodni na kalarepę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-40506036865777894562013-07-08T20:00:00.000+02:002013-07-08T22:10:46.766+02:00Moje i jej Jerusalem<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEw2YtL_uXFYlD9gTlXrCBARfAR0G83xsnjsajeDwsCFTYNkvjdQE0wFOOOQV69R5s09YrFMdld5ZqIPJ0semoRCnL3qiqbU_N4pEOH203jsbLGIU0dzCE-v4q5GWXtdRQidTECmRy9-I/s1600/IMG_6484.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEw2YtL_uXFYlD9gTlXrCBARfAR0G83xsnjsajeDwsCFTYNkvjdQE0wFOOOQV69R5s09YrFMdld5ZqIPJ0semoRCnL3qiqbU_N4pEOH203jsbLGIU0dzCE-v4q5GWXtdRQidTECmRy9-I/s640/IMG_6484.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Czytam jej <a href="http://table-table.blogspot.ch/" target="_blank">bloga</a> od początku. Wiem, że jej post jest już gotowy. Pisała go długo, pieczołowicie wygładzając szczegóły. Zrobiła piękne zdjęcia. Ja siadam w ostatniej chwili i naprędce sklecam swoje zdania. Zdjęcia mam gotowe, ale umówmy się: nie poświęcam im specjalnie dużo uwagi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czytam jej bloga od początku i w co drugim poście znajduję coś, z czym się nie zgadzam. Oj, mam ochotę się z kłócić i przekonywać ją do swoich racji. Szczęśliwie udaje mi się powstrzymać. Wiele rzeczy bierze na poważnie, podczas gdy ja obracam wszystko w (kiepski?) żart. Wiele spraw poddaje głębszej analizie, gdy ja tylko prześlizguję się po powierzchni. Jest odważna, ja podkulam tylko ogon. Inna jest zupełnie niż ja. A jeszcze: lubi sprzątać, nie chcecie widzieć jak wygląda aktualnie mój dom. Nie chce mieszkać tu gdzie ja, nigdy jej tego nie wybaczę. Nie widzi perspektyw tam, gdzie dla mnie jest morze możliwości. Nie lubi makaronu, słyszał ktoś coś takiego. Nie przepada za herbatą, pozostawię bez komentarza. Lubi koty, ja pewnie nigdy się do nich nie przekonam. Drażnią ją opowieści o dziadkach i babciach, a ja tak je uwielbiam. Wymieniać mogę bez końca, bo z pozoru różni nas wszystko. Wyglądem też się różnimy, na moją niestety niekorzyść.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czytam jej bloga od początku. Ciągnie mnie coś do niej, czy jak? Czasem uda nam spotkać wirtualnie, rzadziej tak prawdziwie. A wtedy znikają gdzieś różnice (oprócz tej w wyglądzie). Łapię się na tym, że może, może coś nas łączy. Każda chce być po prostu, choć na swój sposób, szczęśliwa, szuka swojego miejsca. I wiecie co? Nie chcę zapeszać: obie znalazłyśmy. Sól z Maldon też lubimy obie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A dziś obie zapraszamy na sałatki z książki, która o dziwo podbiła dwa tak różne serca. Każda wybrała, coś dla siebie i dla tej drugiej. Jestem przekonana, że żaden z wyborów się nie pokryje. <a href="http://table-table.blogspot.ch/" target="_blank">Polko</a> oto moje sałatki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dla ciebie wybrałam sałatkę z młodych liści szpinaku, wydała mi się piękna w swojej prostocie, jak ty. Kulinarnie kojarzysz mi się też z zielonym (designersko z białym, a modowo z żółtym), stąd musiało być z liściem roli głównej. Pomyślałam, że lubisz bakalie i połączenie z młodym szpinakiem może ci się spodobać: zdrowe i pełne energii. Przyznaję, miałam wątpliwości co do kawałków pity, ale zawsze można użyć pełnoziarnistej czy razowej mąki i zrobić wszystko w domu, u mnie były orkiszowe. Postaw na dobre składniki, wiesz najlepiej jakie to ważne. Nie wiem tylko, co ze smażeniem i masłem, ale to było takie dobre. Spróbuj koniecznie!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsDmXi8I0KmnivzS5dyK7sDASAmh3opJdH3nnXWIPCcxGJiXkOXOGKQSIEtSzekvLBOsbtPP-T2NKSMhQwZJpp11LQMl0vK5T-gUuj5IK_jXHsXzW9fFyFn12_CuyZ7moz0zml65GM8UM/s1600/IMG_6502.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsDmXi8I0KmnivzS5dyK7sDASAmh3opJdH3nnXWIPCcxGJiXkOXOGKQSIEtSzekvLBOsbtPP-T2NKSMhQwZJpp11LQMl0vK5T-gUuj5IK_jXHsXzW9fFyFn12_CuyZ7moz0zml65GM8UM/s640/IMG_6502.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Sałatka z liści młodego szpinaku z daktylami i migdałami dla Polki</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-1łyżka białego octu winnego (u mnie z Sherry)</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 czerwonej cebuli pokrojonej w cienkie pasterki</div>
<div style="text-align: justify;">
-100g dobrych daktyli bez pestek, pokrojonych wzdłuż na ćwiartki.</div>
<div style="text-align: justify;">
-30g masła</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżki oliwy</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 małe pity podarte na kawałki</div>
<div style="text-align: justify;">
-75g migdałów grubo pokrojonych</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżeczki sumaku </div>
<div style="text-align: justify;">
-1/2 łyżeczki płatków chili</div>
<div style="text-align: justify;">
-150g młodych liści szpinaku (wzięłam więcej)</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżki soku z cytryny</div>
<div style="text-align: justify;">
-sól do smaku </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cebulę, ocet i daktyle wrzucamy do miseczki. Dodajemy szczyptę soli i dobrze mieszamy dłońmi, dobrze wyciskając. Zostawiamy na 20 minut. Po tym czasie odcedzamy, płyn wylewamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Masło i łyżkę oliwy rozgrzewamy na patelni. Smażymy kawałki pieczywa i migdały 4-6 minut, mają być chrupiące, złotobrązowe. Mieszamy z sumakiem, chili i 1/4 łyżeczki soli. Studzimy.</div>
<div style="text-align: justify;">
W misce mieszamy liście szpinaku, cebulę z daktylami i smażoną pitę z migdałami. Dodajemy łyżkę oliwy, sok z cytryny i szczyptę soli. Jemy bez zwłoki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dla siebie wybrałam sałatkę z kalerepy. Tak po prawdzie skojarzyła mi się też z Polką: zielona, świeża i (wtedy jeszcze) sezonowa, ale na pewno nie wybrałyśmy tej samej sałatki, a ja musiałam mieć kalarepę. Od prawie roku nieustannie jem kalarepę, zaczęło się kiedy trafiłam zeszłej jesieni do szpitala. Na pytanie czy coś ci przynieść: Dwuzłotówki na telewizor i kalarepę, informowałam potencjalnych odwiedzających. Żarłam te kalarepę bez opamiętania, choć wcale nie była to pora i tak mi zostało. O moim kalarepowym hicie tej wiosny będzie kolejny post. A dziś kalarepa z rukwią. Proszę!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBTNCHe9QCpEDaNYg20XTWFVu_lBgL1Sz5F-gQghrUQ2FrG-VqpT9PbydNY6uVbwINlx9r7I8fXiLRUKx5G8W15ho6JcxYRKteDQj5f8Ud7wUKpcVkm8o2CEEccn2jY3YEfsOFJvTy3yw/s1600/IMG_6487.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBTNCHe9QCpEDaNYg20XTWFVu_lBgL1Sz5F-gQghrUQ2FrG-VqpT9PbydNY6uVbwINlx9r7I8fXiLRUKx5G8W15ho6JcxYRKteDQj5f8Ud7wUKpcVkm8o2CEEccn2jY3YEfsOFJvTy3yw/s640/IMG_6487.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Sałatka z kalarepy</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-3 średnie kalarepki</div>
<div style="text-align: justify;">
-80g greckiego, gęstego jogurtu</div>
<div style="text-align: justify;">
-70g gęstej kwaśnej śmietany</div>
<div style="text-align: justify;">
-50g gęstej słodkiej śmietany (u mnie po prostu kubek 22% gęstej śmietany)</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 mały ząbek czosnku, drobno pokrojony</div>
<div style="text-align: justify;">
-2 łyżki soku z cytryny</div>
<div style="text-align: justify;">
-1 łyżka oliwy</div>
<div style="text-align: justify;">
-3 łyżki świeżej mięty, posiekanej</div>
<div style="text-align: justify;">
-solidna garść rukwi wodnej</div>
<div style="text-align: justify;">
-1/4 łyżeczki sumaku</div>
<div style="text-align: justify;">
-sól i biały pieprz </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kalarepę obieramy i kroimy w kostkę około 2cm. W misce mieszamy jogurt, śmietanę, oliwę, czosnek, przyprawy bez sumaku, sok z cytryny. Mieszamy z kalarepą, miętą i połową rukwi. Ewentualnie dodajemy soli i pieprzu. Podajemy przybrane pozostałą rukwią i sumakiem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;">Oba przepisy pochodzą z książki Ottolenghi i Tamimi <i>Jerusalem</i></span></div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-4583530200807168750.post-16903163032376550072013-07-03T11:15:00.000+02:002013-07-04T10:01:17.435+02:00W głowie mnóstwo, a w lesie jagody<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi15V2NQhV_kCaoN7J14EAkvtkJMuzgAeuqRZ3WGRad45UzzWCVM7OaSPMudo-V3Ew9QhXtpVQLIGIXtKkmynauAR-CwV_HICjsBolDmf6pYPkBHRGCtWWDDnoosCFf4FlTkgxs068ZVmk/s836/jag1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi15V2NQhV_kCaoN7J14EAkvtkJMuzgAeuqRZ3WGRad45UzzWCVM7OaSPMudo-V3Ew9QhXtpVQLIGIXtKkmynauAR-CwV_HICjsBolDmf6pYPkBHRGCtWWDDnoosCFf4FlTkgxs068ZVmk/s640/jag1.jpg" width="458" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
W głowie mam całe mnóstwo postów. Podczas codziennej dziesięciokilometrowej marszrutki pchając czterokołowy mam czas na myślenie. Czasem nawet żałuje, że te posty nie mogą iść bezpośrednio z głowy na bloga. No, ale jak to zrobić, by nie zahaczyć o inne myśli, których na bloga wcale posyłać nie chcę. Tymczasem wracam do domu i najchętniej bym się zdrzemnęła. Niestety wyspany dziób właśnie wtedy chce się bawić żyrafką. I z posta znowu nici. Na szczęście na spacerach czasem śpi i można myśleć o kolejnych postach i zbierać jagody, dużo jagód. Można też wstać o świcie albo raczej nie położyć się spać i upiec ciasto. Można też odłożyć myśli na bok i po prostu podać przepis, bo to w końcu tylko kulinarny blog. Moje drożdżowe <i>na bogato</i>. Pokazywałam wam już je przy okazji: zimowego spaceru: z <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/01/drozdzowe-na-mrozy-kranz-cake-dana.html" target="_blank">czekoladą</a> i słonecznej końcówki lata: z <a href="http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/10/ostatnie-maliny-i-drozdzowe-na.html" target="_blank">malinami</a>. Tym razem wersja* z jagodami i białą czekoladą. A co!** Jak mawiają stare kumy: musisz mieć teraz duuużo siły. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZOdsWwDaxth0JlBwUCyzzaGNJvpAevOTCAL988DW92T2iQv6e_WJMggTtsU6ecadfurdaq4Q_aaoaKbElS5sKMI0a3sUrUe0bA6CxzlQF_EJojyJ4c0Kv_BKdJskux3P16u70_WNvCuM/s800/IMG_6895.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZOdsWwDaxth0JlBwUCyzzaGNJvpAevOTCAL988DW92T2iQv6e_WJMggTtsU6ecadfurdaq4Q_aaoaKbElS5sKMI0a3sUrUe0bA6CxzlQF_EJojyJ4c0Kv_BKdJskux3P16u70_WNvCuM/s640/IMG_6895.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Drożdżowe zwijane z jagodami</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Składniki na 500-gramową keksówkę (u mnie tak zwana cała porcja czyli razy 2, <i>oddam pół spokojnie</i>)<br />
<br />
<span style="font-size: x-small;"><i>Uwaga: L.kręci nosem, mniej jagód do ciasta, zmieniam w przepisie.</i> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-3g drożdży instant lub 7g świeżych<br />
-250g mąki pszennej <br />
-2-3 łyżki ciepłej<br />
-75g kwaśnej śmietany</div>
<div style="text-align: justify;">
-100g serka śmietankowego<br />
-60g drobnego cukru lub pudru<br />
-75g roztopionego masła<br />
-1jajko</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-niecała szklanka jagód</div>
<div style="text-align: justify;">
- maks. pół białej czekolady, wedle uznania </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W miseczce mieszamy drożdże z dwoma łyżkami mąki i wodą, na gładkie
ciasto. Przykrywamy folią i odstawiamy na <b>2 godziny</b>, powinno ładnie
urosnąć.<br />
W dużej misce mieszamy (można mikserem) ser, śmietanę, cukier, masło i jajka na gładką
masę. Mieszając dodajemy zaczyn i pozostałą mąkę. Wyrabiamy gładkie
ciasto. Dodajemy sól. Dalej wyrabiamy, aż ciasto zacznie odstawać od
ręki lub od ścianek miski miksera. To tłuste ciasto, stąd trwa to dość
długo. Wkładamy do miski, przykrywamy folią i wstawiamy na <b> 8-12 godzin</b>
do lodówki. <b>Na pół godziny</b> przed planowanym formowaniem wyciągamy z
lodówki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czekoladę ścieramy na tarce. Jagody myjemy, suszymy na durszlaku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciasto wałkujemy na prostokąt. Posypujemy czekoladą i jagodami. Zwijamy w rulon. Rulon przecinamy nożem na pół wzdłuż i splatamy luźno dwa ramiona. Wkładamy do wysmarowanej masłem formy. To co wypadnie wrzucamy do foremki. Odstawiamy do wyrastania na <b>1,5-2 godziny</b>. Przed pieczeniem można posmarować wierzch jajkiem, ale nie zawsze to robię. Pieczemy w temp.<b>180 st.C</b> przez <b>15 minut</b> i <b>35-40 minut</b> w <b>160 st.C </b>plus minus 10 minut.<b> </b>Studzimy w blaszce.<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*przepis oryginalny z <i>Exceptional Cakes</i> Dana Leparda. Przepis na Kranz Cake. Podobny znajdziecie w sławnym <i>Jerusalem</i> Ottolenghi i Tamimi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
**Ciasto jest tłuste i długo pozostaje jadalne, w sensie dość świeże. Zdarzyło mi się przechować je w ukryciu pięć dni. Raz nawet piekłam na sobotnią imprezę w czwartek i nikt się nie poznał ;-)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2v188kaTbD-jKTbhinung8dsRUmIdZh50ClfU35SmH__cA8uu2r5jp2sJoW7nOelMwM8Z-GEGBIABhSMf3JQxuCyQ4EcqLp363pvxXVRlfscv2Tx7e7ZSLu7-X-7VA2WlAV0InJ_tGx4/s1200/jag2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2v188kaTbD-jKTbhinung8dsRUmIdZh50ClfU35SmH__cA8uu2r5jp2sJoW7nOelMwM8Z-GEGBIABhSMf3JQxuCyQ4EcqLp363pvxXVRlfscv2Tx7e7ZSLu7-X-7VA2WlAV0InJ_tGx4/s640/jag2.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Gospodarna narzeczonahttp://www.blogger.com/profile/01262823841382860599noreply@blogger.com12